O ironio. W najlepszą grę wirtualnej rzeczywistości nie zagrasz ani na PSVR, ani na HTC Vive, ani na Oculusie
Powstaje gra, która zapowiada się na jedno z najlepszych doświadczeń w wirtualnej rzeczywistości, jakie kiedykolwiek widział świat graczy. Najciekawsze jest jednak to, że w omawiamy tytuł nie zagramy na żadnym z dominujących na rynku domowych zestawów VR.
Większość czytelników Spider’s Web zapewne słyszała o świetnej serii zręcznościowych wyścigów dla młodszych i starszych, jaką jest Mario Kart. Po tym, jak na Switcha trafiło naprawdę dobre (ale mocno odgrzane) Mario Kart 8 Deluxe, Japończycy już pracują nad kolejnym wyścigowym projektem. Do tego w wirtualnej rzeczywistości!
„-Zaraz zaraz, jak to w wirtualnej rzeczywistości? Przecież Nintendo nie ma swojego hełmu VR” - możecie zauważyć.
Spostrzeżenie jest jak najbardziej trafne. Nintendo oraz Microsoft to dwaj giganci rynku gier, którzy wycofali się w wyścigu o wirtualną rzeczywistość. Twórcy Xboksa stawiają na HoloLens i rzeczywistość rozszerzoną, z kolei Wielkie N… cóż, Japończycy od dawna przestali być technologicznymi liderami definiującymi świat graczy na nowo. Zamiast tego robią doskonałe gry i solidne, chociaż niezbyt potężne platformy wymagane do ich uruchamiania.
Dzisiaj w segmencie domowych gogli VR dla graczy liczą się trzy podmioty. Biorąc pod uwagę popularność produktów, są to kolejno: Oculus VR i ich gogle Rift, HTC ze swoim Vive oraz Sony wraz z PSVR podłączanym do PlayStation 4. To właśnie PSVR wskazywane jest jako najpopularniejsze rozwiązanie tego typu, chociaż baza ponad miliona potencjalnych klientów raczej na nikim nie robi przesadnego wrażenia. W takim razie na której z tych trzech platform pojawi się Mario Kart w wirtualnej rzeczywistości? Cóż, okazuje się, że na żadnej z nich.
Teoretycznie Mario Kart w VR działa na hełmie oraz kontrolerach HTC Vive, jednak w praktyce żaden domowy użytkownik takiego zestawu nie kupi, nie pobierze i nie uruchomi tej gry. Z prostego powodu. Mario Kart VR będzie dostępne jedynie w nowoczesnych salonach gier rozlokowanych na terenie Japonii, należących do popularnego azjatyckiego wydawcy Bandai Namco. Firma posiada w swoim portfolio takie marki jak Dragon Ball, Castlevania, Ace Combat, Tekken, Dark Souls czy Pac-Man. Nie posiada jednak praw do Mario.
To kolejny raz, kiedy Nintendo otwiera swoją licencję na firmę z zewnątrz. Oddając Mario Kart w ręce Bandai Namco, Wielkie N znacząco przyczynia się do zwiększenia atrakcyjności salonów gier tego wydawcy. Wyścigi gokartów z wąsatym hydraulikiem zostaną jedną z kluczowych atrakcji tych przybytków. Gracz będzie wsiadał do specjalnego bolidu, zakładał gogle HTC, a także korzystał z nadgarstkowych kontrolerów tej firmy, aby rzucać specjalnymi broniami zdobytymi na torze w kierunku przeciwników.
Mario Kart VR potraktowałbym jako mało ciekawą egzotykę, gdyby nie to, że gra zapowiada się rewelacyjnie.
W sieci pojawiły się pierwsze wideo przedstawiające zręcznościowy tytuł w akcji. Wygląda to naprawdę, naprawdę dobrze. Produkcja zewnętrznego studia zdaje się być niezwykle wierna oryginałowi, a do tego korzysta z doskonale znanych tras. Nowa perspektywa zdaje się pasować do Mario Kart jak ulał. Jak gdyby ta seria od początku została stworzona z myślą o rozgrywce w wirtualnej rzeczywistości. Aż am mam ochotę w to zagrać!
Niestety, raczej nie będzie mi to dane, o ile nie wybiorę się do Japonii. Bandai Namco chce, aby ten tytuł stał się główną atrakcją ich salonów. Wydawanie tej gry w wersji dostosowanej do domowych użytkowników gogli VR mogłoby przeszkodzić w promocji własnych lokali. Jestem przekonany, że nie brakowałoby chętnych na kupno Mario Kart VR, lecz baza potencjalnych klientów posiadających specjalne gogle wciąż nie jest tak duża, aby rozmontowywać dla niej sieć rozrywkowych salonów.
Bardzo możliwe, że z czasem Mario Kart VR wyląduje na komputerach osobistych, tak jak dawniej gry z japońskich automatów ostatecznie lądowały na konsolach. Jednak nie sądzę, aby wydarzyło się to w najbliższym czasie. HTC odniosło wielki wizerunkowy sukces, ale na ten moment w żaden sposób nie przekłada się to na korzyści dla indywidualnych klientów domowych, którzy nabyli gogle wirtualnej rzeczywistości te firmy. Niezwykle ciekawy przypadek, ale i wielka szkoda.