Mario Kart 8 Deluxe to wyścigi doprowadzone do perfekcji. Gra dała mi coś wyjątkowego - recenzja
Myślicie, że Mario Kart 8 Deluxe to pogodna, kolorowa gra na niedzielne wieczory? Pfff. Te wyścigi to permanentna, nieustanna, bezwględna WALKA o każdy metr toru. Gdyby filmowy Mad Max doczekał się gry na licencji, ta działałaby właśnie jak Mario Kart 8 Deluxe.
Prowadzisz. Widzisz metę. Ostatnia prosta. Małe kółka gokartu kręcą się jak szalone, byle bezpiecznie przekroczyć linię. Szybki rzut oka na mini-mapę sprawia jednak, że tracisz całą nadzieję. BANG. Dostałeś niebieską skorupą, a twój gokart boksuje w miejscu. Metry od mety mija cię rywal. BANG. Tym razem uziemia cię czerwona skorupa, a z prawej wyprzedza kolejny przeciwnik. BANG. Zielona skorupa zatrzymuje gokart po raz trzeci, gdy centymetry od ciebie rywal zamyka miejsca na podium.
To właśnie Mario Kart 8 Deluxe w pigułce. Gra jest jak Mortal Kombat na kółkach.
W zręcznościowych wyścigach Nintendo jazda przed siebie to najprostszy, najmniej ważny element całej rozgrywki. Mario Kart 8 Deluxe opiera się na trzech podstawowych filarach - umiejętnym wykorzystaniu narzędzi zniszczenia zbieranych na torze, korzystaniu ze skrótów i sekretów, a także perfekcyjnym driftowaniu. Cała reszta ma drugo- i trzeciorzędne znaczenie.
Gra została podzielona na cztery kategorie o różnych prędkościach maksymalnych gokartów. Jednak nawet jadąc w najwolniejszej grupie pojazdów, nie można narzekać na nudę. Pudełka z jednorazowymi narzędziami zniszczenia, ryzykowne skróty oraz zakręty wręcz wymarzone do driftowania pojawiają się tak często, że w każdej sekundzie jazdy jest co robić. No, nie tylko jazdy, bo w Mario Kart 8 Deluxe dodatkowo szybujemy w powietrzu oraz płyniemy pod wodą.
Nintendo do perfekcji zagospodarowało czas gracza na torze. Mario Kart 8 Deluxe to jedna z tych gier wyścigowych, w których dojeżdżasz do mety zaskoczony, że to już trzecie okrążenie. Głowę byś dał sobie uciąć, że zaczynasz dopiero drugie. Produkcja kradnie czas niczym najlepszy tytuł cRPG. Nie, nie oszalałem z tym porównaniem. Zagracie, to zrozumiecie, o co mi chodzi.
Mario Kart 8 Deluxe ugina się od zawartości, która ma tłumaczyć wysoką cenę gry.
Mówimy wszakże o produkcji, która pierwotnie powstała jeszcze na stacjonarne Wii U. Na całe szczęście edycja dla Nintendo Switcha nie jest prostą konwersją jeden do jednego. Mario Kart 8 Deluxe posiada nie tylko wszystkie dotychczas wydane tory, areny, pojazdy, akcesoria, postaci i DLC, ale również zupełnie nową zawartość do odkrycia i poznania.
Do gry wprowadzono sześć nowych kierowców (część z nich posiada alternatywne stroje) oraz pięć nowych pojazdów. Do tego rywalizacyjne Battle Mode w stylu Carmageddona doczekało się dodatkowych trybów z zupełnie nowymi zasadami, a także nowe areny do prowadzenia brawurowych starć ze znajomymi, ludźmi z Internetu oraz NPC. Do tego wszystkie puchary, tory i (prawie wszyscy) kierowcy są dostępni od samego początku. Jest więc w czym wybierać.
Czy takie zestawienie tłumaczy cenę Mario Kart 8 Deluxe ustaloną powyżej 200 złotych? Jeżeli ktoś nie miał wcześniej do czynienia z tym tytułem, zdecydowanie tak. Posiadacze Nintendo Switcha, którzy nie grali na Wii U, powinni być zachwyceni bogactwem możliwości, trybów i torów. Szkoda tylko, że użytkownicy wersji na poprzednią konsolę Nintendo nie dostali żadnego rabatu. No, a przynajmniej nie w europejskim regionie.
Nintendo podrasowało swoją grę również od strony mechaniki oraz technologii.
Pierwsza zmiana, jaka rzuca się w oczy, to zupełnie nowy, trzeci stopień dopalacza po udanym drifcie. Jadąc wślizgiem przed baaaaardzo długi odcinek toru, zdobywamy najpotężniejsze, trwające ponad dwie i pół sekundy turbo-doładowanie silnika. Niby drobnostka, ale w zasadniczy sposób wpływa na rozgrywkę. Driftowanie stało się jeszcze istotniejsze. Tak samo związana z nim statystyka akceleracji, która NARESZCIE nie jest zaokrąglana w dół. Tak, piję do ciebie, ułomna edycjo na Wii U.
Gigantyczną zmianą jest także możliwość posiadania dwóch narzędzi zniszczenia jednocześnie. Wystarczy zebrać je na torze. Po zużyciu jednego przedmiotu od razu chwytamy za drugi. Nadaje to rozgrywce dodatkowej głębi. Taktycy dostali do dyspozycji ciekawe kombinacje, jak na przykład kałamarnica zakrywająca widok przeciwnikom połączona z bananami, które rozstawione na drodze zatrzymują wjeżdżających w nie rywali.
Powiększył się także komfort rozgrywki. Japończycy dobrze wykorzystali dodatkową moc obliczeniową nowej platformy. Gdy Nintendo Switch jest zadokowany i podłączony do telewizora, Mario Kart 8 Deluxe działa w rozdzielczości 1080p, z 60 klatkami na sekundę. W trybie przenośnym wyścigi zachowują 60 klatek, działając w standardzie 720p. Dla porównania edycja na Wii U to rodzielczość 720p na TV oraz 480p na ekranie GamePada.
Ulepszeń doczekał się również tryb wieloosobowy, ale w obszarze online Nintendo mentalnie pozostaje w minionym wieku.
Siedząc w sieciowym lobby, nareszcie można zmieniać kierowców, pojazdy oraz akcesoria! Fani Mario Kart 8 czekali na to od wielu, wielu miesięcy. To jednak wciąż za mało, aby sieciowe rozwiązania Nintendo nazwać nowoczesnymi lub nawet przyjaznymi graczom. Wciąż nie da się zaprosić znajomego do lobby za pomocą systemowego powiadomienia. Wyszukiwanie mistrzostw dalej odbywa się za pomocą nazwy lub długiego, męczącego kodu. Te rozwiązania są archaiczne!
Na całe szczęście sama rozgrywka online działa bez zarzutu. Czy to ze znajomymi, czy z losowymi ludźmi z całego świata. Rywalizowałem z Amerykanami, Australijczykami, Japończykami i ani razu nie zdarzyło się, abym odnotował błędy uniemożliwiające zabawę. Wręcz przeciwnie - wyścigi online wciągają na tyle, że wieczorny puchar w Mario Kart 8 Deluxe stał się rytuałem moim i moich znajomych. Najpierw dostajemy w kość przy Overwatchu, a następnie przerzucamy się na gokarty. Dzień w dzień. Tak miodna i wciągająca jest zabawa z grą Nintendo.
Napisałem w tytule, że Mario Kart 8 Deluxe dało mi coś wyjątkowego.
Naprawdę tak było. Edycja tej gry na Switcha sprawiła, że mogłem zagrać wspólnie z malutką, zaledwie 3-letnią członkinią rodziny. Wszystko dzięki opcjonalnemu asystentowi sterowania oraz automatycznemu przyspieszeniu, które można włączyć lub wyłączyć w opcjach. Mała dziewczynka była zbyt młoda, aby dać sobie radę ze zręcznościowymi mechanikami podstawowego Mario Kart 8, a także wymyślnymi, pełnymi dziur oraz urwisk trasami.
Powstawał zgrzyt. Mario Kart 8 przyciągało małe dzieci do ekranu kolorową grafiką, sympatycznymi postaciami i przyjaznymi dźwiękami, ale z drugiej strony stwarzało niemożliwą do przeskoczenia barierę samej rozgrywki. Naprawia to edycja Deluxe, która jest bardzo przyjazna dla najmłodszych fanów Mario i spółki, a także osób z rozmaitymi stopniami niepełnosprawności.
Co się udało:
- Mechanika kartów doprowadzona do perfekcji
- Masa zawartości - pucharów, torów, postaci, pojazdów i akcesoriów
- Drobne usprawnienia, o które postulowano od lat
- Zachowano 60 klatek, co w grach wyścigowych jest bardzo ważne
- Gra przy podzielonym ekranie na jednym Switchu
- Potrójne nitro i ulepszona akceleracja
- Doskonały balans trudności
- Piękna, kolorowa, bajkowa, przyjazna oku grafika
- Wyścigi online działają bez zarzutu
- Dostosowanie gry do najmłodszych oraz niepełnosprawnych
Co się nie udało:
- Posiadacze Mario Kart 8 na Wii U mogliby dostać zniżkę
- Archaiczne sieciowe lobby bez systemowych zaproszeń
- Skandaliczny brak dostępu do zakładki opcji z głównego menu gry
Opcjonalny asystent sterowania i akceleracji sprawił, że przed jednym Nintendo Switchem grałem z dziewczynką, która nie poradziłaby sobie na Wii U. Ile w jej jeździe umiejętności, a ile pomocy systemu, niech już pozostanie słodką tajemnicą gry. Najważniejsze jest jednak to, że mogliśmy spędzić razem trochę czasu, świetnie się bawiąc. Wszystko przed jedną konsolą, bez żadnych dodatkowych kontrolerów, na podzielonym ekranie.
Właśnie za takie rzeczy kocham Nintendo.