Rok internetowego Robin Hooda. Opera udowadnia, że jej adblock nie ma konkurencji
Opera przypomniała nam, że to już rok odkąd ta najlepsza z obecnie dostępnych na rynku przeglądarka - przynajmniej w mojej ocenie, korzystam od 3 lat - posiada wbudowaną opcję blokowania reklam. Ciekawi, jak się ona sprawdza?
Osobiście nie jestem przesadnym entuzjastą adblockerów. Mam wbudowany w Operze, to prawda, ale staram się nie korzystać. Opera przed rokiem przekroczyła pewne granice dobrego smaku i przyzwoitości, dostarczając narzędzie, które w zauważalny sposób może wpływać na dochody niektórych twórców stron internetowych.
Przeciętny internauta oczywiście nie zabierze sensownego zdania w tej dyskusji, bo nie potrafi patrzeć dalej, niż na czubek własnego nosa. I uważa, że tak, jak mu się należy laptop za 10 złotych, tak należy mu się strona bez reklam. Bo ich nie lubi, zwłaszcza jak jest ich dużo. I już internauta wam, twórcy, te strony poukłada tak, jak powinno być. Ale było dla mnie coś wysoce moralnie niewłaściwego w tym, by przedsiębiorca dostarczał narzędzie do pozbawiania innych przedsiębiorców dochodu i jeszcze afiszował się z tym jako swoją zaletą.
Podejrzewam, że gdyby mieli jakiś sensowny udział w rynku to jakaś organizacja zainteresowałaby się tym pod kątem zbadania, czy aby nie dochodzi tutaj do zaistnienia czynów nieuczciwej konkurencji. Chciałbym też zaznaczyć, że nie piszę tych słów jako beneficjent emitowania bannerów na stronach internetowych.
Reklamodawcy liczą się z tym, że ułamek gości wszystkich stron internetowych w kraju korzysta z blokowania reklam i tyle, nie myślą o tym za wiele przy zamawianiu kampanii. Ale obrywają, zwłaszcza te biedactwa, które są zmuszone do emitowania AdSense.
Opera to moja ulubiona przeglądarka i jakkolwiek ja też nie lubię stron przeładowanych reklamami, tak po prostu takie zagranie wydaje mi się nieetyczne. Natomiast z przedstawionych wyników podsumowujących pierwszy rok wbudowanego adblockera, możemy wyczytać, że to jedno, niekończące się pasmo sukcesów. Jeśli już musicie blokować reklamy, to najwygodniej będzie wam w nowej Operze, która zwyczajnie jest w tym o wiele lepsza niż Chrome czy Firefox z wtyczką AdBlock.
Imponujące, prawda? Opera przebadała też internet pod kątem generalnej szybkości "z reklamami" i "bez reklam". Rezultat? Blokowanie przyspieszyło o 52%, chociaż trzeba przyznać, że Daily Mail naprawdę nie opierdziela się jeśli chodzi o sprzedaż powierzchni reklamowej.
Należy przy tym zauważyć, że choć Opera oferuje blokowanie reklam w ramach aplikacji, to funkcję tę trzeba najpierw aktywować. Większość użytkowników tego nie zrobiła. Zakładam, że wynika to z niewiedzy, a nie przesadnie rozbudowanych przekonań moralnych. Zgodzicie się z taką tezą? Ja... sam nie jestem do niej przekonany. W końcu Opera to przeglądarka raczej dla osób orientujących się w świecie komputerów. Osoby mniej zaangażowane w technologię korzystają raczej z Chrome, Firefox czy nawet Edge, które są markami o wiele bardziej rozpoznawalnymi.
Co ciekawe, nawet wśród użytkowników Opery w Europie Polacy wcale nie przodują, jeśli chodzi o korzystanie z wbudowanego adblockera. Raptem 24% polskich użytkowników Opery blokuje w ten sposób reklamy.
Opera oczywiście moralizuje i wybiela swoje praktyki twierdząc, że zawsze stanie po stronie użytkowników. Wskazuje między innymi na to, że reklamy są zasobożerne i śledzą użytkowników.
To prawda, rozmiar stron rośnie z dnia na dzień, ale nie do końca wynika to z samych reklam, tylko przede wszystkim z wykorzystywania na przykład coraz większej liczby grafik, a miniaturki... miniaturki zastępują wielkie fototapety tytułowe. Poza tym fakt, że w 2016 roku strona internetowa waży 2,5 megabajta nie jest według mnie żadnym argumentem. Ten wzrost odbywa się proporcjonalnie do wzrostu mocy naszych urządzeń czy szybkości łącza internetowego.
Naprawdę chcecie wiedzieć gdzie jest te ponad półtora megabajta różnicy pomiędzy stroną z 2010 a 2016 roku? To ja wam chętnie powiem na przykładzie Wirtualnej Polski.
Tytułem ciekawostki dodam, że po prawej stronie podgląd serwisu został ucięty w okolicy 1/5 długości strony www.
Dlatego choć Opera to świetna przeglądarka, a blokowanie reklam to częsta procedura w dzisiejszym internecie, mimo wszystko jestem trochę rozczarowany decyzją o wspieraniu tego procederu i takim obłudnym robinhoodyzmem. Zrozumiałe jest jednak, że wynika to z rynkowego udziału Opery, który jest znikomy, a małe podmioty zawsze mogą sobie pozwolić na to, żeby być trochę w kontrze do mainstreamu.