Pozwólmy każdemu być idiotą
- To nie jest nawet konspiracyjna teoria. Ziemia jest płaska - mówił ostatnio świetny koszykarz Cleveland Cavaliers, Kyrie Irving. I sam się sobie dziwię, czemu od wybitnych ludzi w swoich dziedzinach oczekuję, że będą mądrzy na każdy temat.
Dziwne czasy nastały
W poważnych dotychczas mediach pojawiają się dysputy podważające prawdziwość lądowania człowieka na Księżycu, wszem i wobec kwestionuje się medyczną zasadność szczepionek, a twierdzenia, że Ziemia jest płaska pojawiają się równie często, co zdjęcia okrągłej jednak Ziemi z okołoziemskiej orbity.
I nikt się jakoś przesadnie nie dziwi, że takie doniesienia się pojawiają. A im częściej się pojawiają, tym więcej osób w nie wierzy - tym więcej dyskusji na Facebooku, tym więcej retweetów na Twitterze, powielanych zdjęć na Instagramie, czy innym Snapchacie.
Najciekawiej jest, gdy ktoś znany i ceniony w swojej profesji, jak wspomniany wcześniej koszykarz Irving, palnie jedną z takich głupot. Cytowana jest wtedy ona przez media na całym świecie, często w charakterze czystej relacji, co jedynie wzmaga siłę rażenia tej idiotycznej informacji.
A przecież Irving jest li tylko dobrym koszykarzem. Nie wiemy nic o jego pozakoszykarskich zdolnościach. Nie wiemy, czy aby nie skończył jedynie 4 klas szkoły podstawowej, nie wiemy, czy potrafi policzyć ile to 2 x 2, trudno też wyrokować, co Kyrie douczył się o tym, jak funkcjonuje Wszechświat. Ale jednak czytamy o tym, że twierdzi, że Ziemia jest płaska i pewnie kolejnych 1000 osób na całym świecie w to po tej lekturze uwierzy.
Prezydentem największego mocarstwa na świecie jest facet, który wymyśla fakty medialne, jak chociażby ten ostatni, że w Szwecji był zamach terrorystyczny, mimo iż Szwedzi ani nikt poza panem Donaldem Trumpem o nim nie słyszeli. Jego tyrada o upadku szwedzkiego bastionu bezpieczeństwa była jednak na tyle głośna - W Szwecji! Kto by pomyślał, że zamach będzie w Szwecji - krzyczał ostatnio Trump na konferencji prasowej - że dotarła do każdego zakątku naszego globu i dam sobie głowę uciąć, że jest naprawdę wiele osób, która w szwedzki zamach wierzy.
Dzisiejszy internet zdemokratyzował się na tyle, że nie ma różnic w wiarygodności źródeł
Większość czerpie informacje o świecie z mediów społecznościowych, a tam nie ma żadnej weryfikacji informacji. Nie mają też znaczenia źródła - newsfeed przyjmuje wszystko, od super opiniotwórczych mediów, po najgorszy medialny chłam.
Zresztą dziś następuje totalna dekonstrukcja opiniotwórczości. Spójrzmy na polskie poletko - „Wyborcza”, „Newsweek”, TVN, czyli wydawałoby się oazy medialne oparte na reputacji autorytetów, dziś są niezwykle dookreśloną emanacją światopoglądowych sporów. Ze wszystkimi ich konsekwencjami - z odpowiednią ekspozycją własnej prawdy, atakiem na innych, wybiórczym i wyolbrzymionym spojrzeniem na poszczególne aspekty rzeczywistości, które mają napiętnować działanie i myślenie przeciwników. Z drugiej strony sporu jest jednak jeszcze gorzej i medialna rzeczywistość radykalizuje się z dnia na dzień.
Dzisiejszy internet jest spełnieniem wizji postmodernistów z połowy XX w.
To oni twierdzili, że kolaż wierzeń, doznań, prawd i półprawd, lokalnych racjonalności i irracjonalności jest tym, co stanowi o rzeczywistości. I każdy ma taką samą szansę na medialne rażenie - „Gazeta Wyborcza”, wybitny profesor, niedouczony koszykarz, youtuber, czy pierwszy lepszy anonimowy komentujący. I każdego głos - nieważne jak głupi - ma taką samą szansę być dostrzeżonym, powielanym dalej.
Nie ma sposobu weryfikacji i nie zapowiada się, że będziemy w stanie sprawdzać wszystkie podawane w Sieci informacje. Zresztą każda próba prostowania bzdur, chociażby takich, jak ta, którą zapodał Kyrie Irving, będzie torpedowana setkami komentarzy poddającym w wątpliwości tłumaczenia. Będą zdjęcia przeczące kulistości Ziemi, będą pseudonaukowe wywody z analizą klatka po klatce, że lądowanie na księżycu było sfingowane w hollywoodzkim studiu, będą opisywane dziesiątki przypadków, w których ludzie, dzieci głównie, ginęli tuż po ukłuciu szczepiennym. W rezultacie będzie coraz więcej wątpiących.
Ale nie mamy wyboru - musimy pozwolić każdemu być idiotą w sieci. Jeśli tylko chce.