2017 będzie rokiem... smartśmieci
Powstał w końcu inteligentny kosz na śmieci. Zeskanuj kod kreskowy wyrzucanego śmiecia a śmietnik doda zużyty przedmiot na listę zakupów albo zamówi go z Amazonu. Coś nie ma kodu kreskowego? Powiedz śmietnikowi, co wyrzucasz. A potem każ lodówce zablokować drzwi do garażu. 2017 rok w pełnej krasie. Brzmi głupio? To dopiero początek!
Oprócz ogólnej absurdalności tej przystawki do śmietnika można wymieniać więcej bardziej praktycznych problemów - posiadanie więcej niż 1 śmietnika w domu, recykling, produkty, których nie używa się nieustannie, a kupuje okazjonalnie i tak dalej, aż do problemu ze współpracą z innymi urządzeniami z inteligentnego domu.
Powstaje też na przykład inteligentna szczotka do włosów. Mikrofonem ma nasłuchiwać odgłosów wydawanych przy czesaniu, analizować je, oceniać stan i zdrowie włosów, żyroskopem i innymi czujnikami ma informować właścicielki, czy dobrze czeszą i pielęgnują włosy.
Podłączyć do internetu można niemal wszystko. Butelkę do wody, butelkę wina, filtr do dzbanka, buty, patelnię, sokowirówkę, czy nawet kuwetę dla kota. Można potem nazwać przedmiot inteligentnym, zrobić ładną aplikację i udawać, że dokonało się w życiu czegoś znaczącego.
To smartszaleństwo trwa już dobre 3-4 lata. Każde targi elektroniczne wyładowane są domorosłymi producentami zwykłych przedmiotów z chipami i aplikacjami, którzy marzą, że to właśnie ich produkt powtórzy historię sukcesu Nesta.
Nie wiem, czy to nie żarty
Patrzę na ten kosz na śmieci, czytam o lodówce z systemem operacyjnym i nie jestem pewna, czy wciąż znajduję się w poważnym internecie czy może trafiłam już na Oniona tylko jeszcze o tym nie wiem.
Wysyp inteligentnych śmieci jest przy okazji smutny, bo wypływa przecież z dobrych chęci. Mali przedsiębiorcy, którzy kiedyś tworzyliby produkty do telewizji Mango, a dziś tworzą startupy, chcą zarobić i w jakimś stopniu ułatwić ludziom życie. Intencje są dobre - co jeśli nigdy więcej nie musielibyśmy pamiętać o kupowaniu proszku do prania, filtrów do ekspresu do kawy, co jeśli przedmioty codziennego użytku informowałyby nas o tym, co się dzieje z nami samymi?
Twórcy jednak są jakby zaślepieni integrowaniem wszystkiego z WiFi i nie widzą, że ich starania w większości są po prostu bezsensowne, że jeszcze na to za wcześnie, że użytkownicy nie chcą inteligentnego domu, w którym każdy przedmiot ma osobną dedykowaną aplikację, że inteligentna butelka wina nie ma sensu jeszcze przez jakieś 10 lat, a może nie będzie go miała nigdy.
Tymczasem gdy czytamy o inteligentnych koszach na śmieci i szczotkach do włosów prawdziwa inteligentna rewolucja integrująca urządzenia domowe i ułatwiająca życie zaczęła odbywać się gdzie indziej, nie w aplikacjach i chipach wkładanych we wszystko co się da. Ta rewolucja to Alexa od Amazonu czy Google Home. Jeśli Amazon czy Google będą chcieli stworzyć inteligentny kosz na śmieci to to zrobią i będzie miało to więcej potencjalnych odbiorców, niż wszystkie te smartśmieci, które co chwilę pojawiają się w mediach jako ciekawostki.
A jeśli nawet na rynku pojawi się coś porządnego od startupów, to i tak zostanie kupione przez któregoś z gigantów.
Pewnie nie będzie to jednak śmietnik.