REKLAMA

Nvidia się nie popisała. Jej nowości to... dwuletnia konsola i przepłacona usługa dla graczy

Podczas targów CES 2017 Nvidia zaprezentowała dwie konsole Nvidia Shield oraz bardzo kosztowną usługę GeForce Now.

Nowa konsola Nvidia Shield to odgrzewany kotlet
REKLAMA
REKLAMA

Przedstawione konsole Nvidia Shield praktycznie nie różnią się od dotychczas dostępnych wariantów sprzętu. Są to kolejno Nvidia Shield oraz Nvidia Shield Pro. Sercem obu jest układ Tegra X1 z układem graficznym opartym na architekturze Maxwell (z 256 rdzeniami CUDA). Współpracuje on z 3 GB RAM. Tak jak poprzednik potrafi strumieniować obraz z serwerów Nvidii (po opłaceniu stosownego abonamentu) lub własnego komputera z kartą graficzną GeForce GTX (bez dodatkowych opłat).

Jedyna różnica pomiędzy oboma sprzętami to ilość dostępnej przestrzeni dyskowej. Tańsza wersja konsoli jest wyposażona w 16 GB pamięci flash, zaś model Pro w dysk twardy o pojemności 500 GB. Ceny obu modeli to kolejno 199 dol. oraz 299 dol. Do każdego z nich jest dodany zupełnie nowy i prawdopodobnie wygodniejszy od poprzedniego pad. Miłą niespodzianką jest dodanie do zestawu także pilota, który do tej pory trzeba było dokupić oddzielnie. Reasumując, bardzo podobne sprzęty były już dostępne w portfolio producenta od drugiej połowy 2015 roku. Oznacza to, że w konsolowej ofercie firmy nie zmieniło się praktycznie nic, a Nvidia wypuściła klasycznego odgrzewanego kotleta.

nvidia-shield-2017 class="wp-image-537453"

Jedyne nowości w odświeżonych konsolach to HDR podczas oglądania materiałów w jakości 4K oraz Google Assistant, który do tej pory był dostępny wyłącznie w smartfonach Google Pixel. To bardzo ważne funkcje. Są to jednak wyłącznie nowości programowe i nie powinny być przedstawiane jako coś przełomowego. Na szczęście Google Assistant niebawem ma trafić również do wszystkich sprzętów z Android TV, więc otrzymają go też posiadacze poprzedniej wersji konsoli Shield. O dostępności HDR 4K na starszych sprzętach nic obecnie nie wiadomo.

Kolejna nowość to usługa strumieniowania gier GeForce Now.

O GeForce Now słyszał każdy posiadacz konsoli Shield. Za jej pośrednictwem można strumieniować gry z serwerów Nvidii do swojej konsoli i w ten sposób uzyskać świetną jakość grafiki na sprzęcie o stosunkowo kiepskiej specyfikacji sprzętowej. Teraz jest ona dostępna dla posiadaczy komputerów PC oraz Mac.

Korzystając z tej usługi posiadacze słabych lub niekompatybilnych z grami maszyn mogą grać w swoje ulubione, wcześniej zakupione tytuły. Ciekawą funkcją GeForce Now jest możliwość zapisywania w chmurze stanów gry i synchronizowanie ich z plikami lokalnymi znajdującymi się na komputerze. Oznacza to, że z usługi tej mogą korzystać ci, którzy podczas podróży służbowej nie mogą korzystać ze swojego mocnego komputera i muszą zadowolić się ultrabookiem. Po powrocie do domu będą mogli kontynuować rozgrywkę dokładnie tam, gdzie skończyli ją na innej maszynie.

REKLAMA

Jednak zdecydowana większość z nich tego nie zrobi, ponieważ GeForce Now to usługa wyceniona w sposób absurdalny. Co prawda pierwsze 8 godzin grania przy użyciu GeForce’a GTX 1060 lub 4 godziny przy użyciu GeForce’a GTX 1080 są darmowe, ale potem konieczne jest zapłacenie 25 dol. (ponad 100 zł) za 20 godzin gry na słabszej lub 10 godzin gry na mocniejszej karcie.

Sam nie zdecydowałbym się na wybór tego rozwiązania, ponieważ jest ono drogie i niepraktyczne. Chyba już wolałbym kupić cienkiego laptopa do gier i przez kilka lat spłacać go w ratach. Dzięki temu w czasie wyjazdu mógłbym po prostu grać. Bez martwienia się o to, czy w danym hotelu dostęp do sieci pozwoli na komfortowe korzystanie ze strumieniowania. A z praktyki wiem, że prawie na pewno nie pozwoli.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA