Dzięki Giroptic IO kamerki 360 mają szansę trafić do przeciętnego Kowalskiego
Kamery 360 są na rynku już od ok. 2 lat, a mimo to nie zdobyły żadnej większej popularności. Co jest z nimi nie tak? Firma Giroptic być może znalazła odpowiedź na to pytanie.
W 2016 roku na naszych oczach rodził się rynek konsumenckich kamer 360. Moje pierwsze zetknięcie z urządzeniem tego typu miało miejsce w styczniu, podczas recenzji Ricoh Theta S, choć mam wrażenie, że od tego czasu minęło już kilka lat i kilka generacji sprzętu.
Na przestrzeni roku zobaczyliśmy nie tylko następcę kamery Ricoh Theta S, ale taż zupełnie nowe konstrukcje, na czele z LG 360 Cam, Samsungiem Gear 360, czy Nikonem KeyMission 360. Z kolei na Kickstarterze wyrastały kolejne kampanie mniej lub bardziej sensownych kamer 360.
Większość kamer 360 ma ten sam problem
Kamery 360 nie są w stanie przekonać odbiorcę, że są warte zakupu. Cały czas są traktowane jako ciekawostka, jako swoisty test. Grupa tzw. early adopters zastanawia się, która kamera lepiej sobie poradzi, ale statystyczny Kowalski albo nie wie o istnieniu kamer 360, albo czeka na rozwój sytuacji, obniżki cen i ogólną popularyzację tego rozwiązania.
Kamera 360 ma ten sam problem, co dedykowany aparat fotograficzny. Jest osobnym sprzętem, o którym trzeba pamiętać, który trzeba ładować, z którego trzeba zgrywać zdjęcia i który - generalnie - nie jest tak intuicyjny jak smartfon.
Aparaty kompaktowe mają wiele zalet nad smartfonami, a jednak klienci wybierają smartfony i coraz rzadziej kupują aparaty. Wobec tego dlaczego producenci po raz drugi wchodzą do rzeki o nazwie "dodatkowy sprzęt fotograficzny"?
Jeśli kamery 360 mają się spopularyzować, muszą być wbudowane w smartfona.
Teoretycznie jest to możliwe. Już dziś smartfony mają kamerki z przodu i z tyłu. Gdyby umieścić je w jednej osi i wyposażyć w obiektywy o kącie widzenia 180 stopni, można byłoby stworzyć obraz w 360 stopniach bez uciekania się do zewnętrznych urządzeń.
Takie rozwiązanie nie funkcjonuje jeszcze na rynku, choć jestem przekonany, że w końcu się pojawi.
Firma Giroptic stawia jednak pierwszy krok do integracji kamery 360 ze smartfonem. Giroptic IO to nowa nasadka na smartfona, która obecnie jest kompatybilna tylko z iPhone'em, ewentualnie z iPadem.
Nasadka jest wyposażona w dwa obiektywy o kącie widzenia po 195 stopni, o świetle f/1.8. Rozdzielczość zdjęć to 3840x1920, a filmy są nagrywane w rozdzielczości 1920x960, przy 30 kl/s.
Być może najważniejszą funkcją kamery jest możliwość strumieniowania obrazu na żywo na YouTube, w 360 stopniach.
Dołączona do zestawu aplikacja pozwala również na umieszczanie gotowych zdjęć i filmów 360 na Facebooku i na YouTubie.
Aluminiowa obudowa kryje własną baterię, którą naładujemy poprzez złącze Micro USB, natomiast połączenie z iPhone'em odbywa się poprzez złącze Lightning.
Urządzenie trafi do sprzedaży 17 stycznia 2017 roku, a już dziś można je zamówić w przedsprzedaży za 249 euro. Czy Giroptic IO odniesie sukces? Wątpię w to, ale sama koncepcja przybliża nas do momentu, kiedy kamera 360 zostanie zintegrowana ze smartfonem. Dopiero wtedy będzie szansa na popularyzację nagrań i filmów sferycznych.