Jeśli możemy mówić o nowym Apple, to właśnie teraz
Zastanawiam się, czy to przemyślana strategia od początku, czy tylko wynik dostosowywania się do szybko zmieniającego się otoczenia, ale - i wypowiedzmy do dużymi zgłoskami - mamy zupełnie nowe Apple. Zupełnie.
Nadrabiam zaległości po nieoglądaniu wczorajszej konferencji Apple na żywo (czego nie robi się dla Polski - gdy trwała konferencja, ja wracałem z meczu we Francji). Nie lubię takich sytuacji. Już wszystko przeczytałem, już wszystko wiem, ale z zawodowego obowiązku zobaczyć wystąpienie Tima Cooka z zespołem trzeba.
Może jednak ta perspektywa pozwala mi zauważyć coś innego, niż to, co zazwyczaj czuję bezpośrednio po konferencjach Apple’a (nie oszukujmy się - jestem po nich najczęściej mocno podniecony). Dziś na przykład, po obejrzeniu wczorajszego keynote, wydaje mi się, że mamy do czynienia z zupełnie inną firmą, niż dotychczas. Jeszcze nigdy bowiem Apple nie otworzył się tak szeroko, jak wczoraj.
Zanim o dowodach na to, kilka słów tzw. zarysu ogólnego
Nie odkryjemy Ameryki twierdząc, że sprzedaż iPhone’ów przestała rosnąć. Nie będziemy też przesadnie odkrywczy stwierdzając, że Apple Watch nie jest dotychczas wybitnym sukcesem, ani sprzedażowym, ani technologicznym. O tabletach, z iPadem na czele, będziemy pewnie niedługo mówić równie często, co o iPodach (czyli prawie w ogóle), a przemianowany z OS X na macOS system operacyjny jest dla Maców, których używa relatywnie mało osób.
Apple nie ma dziś ani nowego produktu, ani przełomowego pomysłu. Ma jednak platformy używane przez miliony osób na Ziemi i w końcu, potwórzmy: w końcu otworzył się na swój ekosystem w sposób jawnie publiczny.
Czy to wynik obmyślonej dekadę temu strategii - słuchajcie, najpierw zamkniemy wszystkie platformy szczelnie, będziemy trzymać wszystko za mordę, a dopiero jak sprzedaż przestanie dynamicznie rosnąć, to otworzymy się na deweloperów i przedstawicieli innych biznesów - wątpię.
Fakt faktem jednak, że Apple udostępnił dostęp do swoich najważniejszych technologii:
- Siri
- iMessage
- Mapy
dodając ich do już otwartego znacznie wcześniej:
- App Store
jednocześnie pozwalając na:
- wykorzystanie Apple Pay w internecie
- odinstalowywanie aplikacji systemowych.
Jak dla mnie, nie może być bardziej czytelnego dowodu na zmianę nie tylko sposobu prowadzenia biznesu przez Apple’a, ale także swojej dotychczasowej filozofii działania w ogóle.
Nie może być przesadnie wielkiego łał po wczorajszej konferencji, ale kto wie, czy decyzje wczoraj ogłoszone nie będą miały wpływu na powstanie zupełnie nowych gałęzi technologicznego przemysłu.
I co paradoksalnie ciekawe, ma to miejsce właśnie teraz, gdy tzw ekonomia aplikacji mobilnych rozpoczęta z hukiem przez pojawienie się na rynku apple’owskiego App Store, zaczęła przygasać - ludzie przestają instalować nowe aplikacje, nie ma zupełnie świeżych pomysłów na nowe mobilne usługi, a mobilny gaming złapał zadyszkę.
Weźmy na przykład to, co może przynieść otwarcie Siri na zewnętrzne usługi
Tą jedną decyzją Apple zniwelował całą przewagę, jaką w ostatnich miesiącach wypracował sobie Amazon ze swoją niesamowitą technologią Alexa w domowych głośnikach Echo.
Pamiętamy - w ciągu 6 ostatnich miesięcy Alexa zdobyła ponad 1 tys. nowych kompetencji. Właśnie przez to, że Amazon od początku jest otwarty na to, co deweloperzy oprogramowania oraz dostawcy internetowych usług wymyślą z Echo. Jestem przekonany, że udostępnienie API Siri będzie skutkować natychmiastowym zalewem setek tysięcy różnych nowych rozwiązań i pewnie rewitalizacji milionów aplikacji (każda będzie mogła wykorzystywać Siri). Potencjał na nowe biznesy jest tu gigantyczny - od e-commerce’u, przez usługi informacyjne, aż po gaming.
Zresztą podobnie jest z otwartymi na zewnętrzne usługi Mapami Apple’a.
Od słynnego fuckupu z premiery Map minęło naprawdę sporo czasu. Apple w znacznej mierze poprawił swoją usługę i w niektórych jej aspektach - np. w obsłudze nawigacji pieszej, jest znacznie lepszy od wielkiego nawigacyjnego lidera Google’a. Przynajmniej na iPhonie.
Natomiast otwarcie map na zewnętrzne usługi będzie z pewnością prawdziwym game-changerem dla tej usługi. Nikt nie ma takiej potężnej społeczności ochoczo wydającej pieniądze jak Apple. Usługi w Mapach, szczególnie na iPhonie, będą więc pęczniały aż miło. I kto wie, może Mapy Apple’a zrobią to, co nie do końca udało się Foursquare, czy Yelpowi.
No i na koniec - Apple otworzył iMessage
I tak jak z Siri Apple zniwelował całą przewagę, jaką miał ostatnio Amazon, tak tu, jednym ruchem doszlusował do Facebooka i Google’a, które swoje messengerowe platformy rozwijają w kierunku botów i automatyzacji rozmów pomiędzy użytkownikami.
Jakoś jestem spokojnie przekonany, że to właśnie w iMessage będą powstawały i najlepsze projekty tego typu, jak i najchętniej używane i kupowane przez klientów.
Można powiedzieć - Apple nie miał wyjścia, musiał się otworzyć
I pewnie będzie temu trzeba przyznać rację. Tyle że to nie ma większego znaczenia.
Apple stawia na usługi i rozwój platform bardziej niż na nowy hardware. Steve Jobs był magiem pięknych urządzeń. Nowe Apple Tima Cooka wygląda dziś bardziej jak inne firmy, szczególnie te w bezpośredniej konkurencji jak: Google, Facebook, czy Microsoft.
Magii jakby nieco mniej, ale za to kasy znacznie więcej.