Po smartfonach nie będzie nowych hitowych gadżetów. Będzie głos
Najprawdopodobniej - raportuje IDC - w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat sprzedaż smartfonów zacznie spadać. Nie zanosi się na to, by pozycję najważniejszego urządzenia komputerowego miały przejąć jakieś inne gadżety. Zastąpi je głos. Tak, dobrze czytacie - głos.
W tym roku globalna sprzedaż smartfonów wzrośnie jedynie o 3 proc. (rok do roku) do ok 1,5 mld sztuk - pisze w raporcie IDC. Jak kolosalnie niższa to dynamika wzrostu, niż 10,5 proc. - a tyle rynek smartfonów urósł zaledwie rok wcześniej. Oznacza to, że na zachodnich, dojrzałych rynkach, sprzedaż smartfonów już zapewne osiągnęła punkt szczytowy. Dziś sprzedaż inteligentnych telefonów rośnie już tylko w biedniejszych i mniej rozwiniętych technologicznie rejonach świata. Za chwilę przestanie rosnąć i tam.
Możemy więc oficjalnie zacząć mówić (i regularnie pisać na Spider’s Web, co zapewne nasi stali czytelnicy przyjmą z wielkim zadowoleniem…) o początku ery post-smartfon (lub post-mobile, jak kto woli).
Co będzie nowym next big thing? Żaden konkretny typ produktu
Po prostu głosowe zarządzanie urządzeniami komputerowymi. Specjalnie nie piszę o tym, że będą to głośniki domowe, do których będzie można mówić, albo wpinki do uszu i mikrofon doczepiony do koszuli, bo to nie ma znaczenia. Nowa era rozwoju komputerów uwolni je od hardware’u.
Zapomnijcie więc o pięknych iPhone’ach, ulubionych kształtach ikonek aplikacji, czy ultrawysokiej rozdzielczości ekranu. Przyszłość, i to naprawdę wcale nieodległa, to dowolne programowalne obiekty, które będzie można podpiąć do internetu, a konkretnie do sztucznej inteligencji opartej na big computing data w czasie rzeczywistym.
Koniec walki na ekosystemy mobilnych systemów operacyjnych. W niedalekiej przyszłości technologiczni giganci walczyć będą o to, do jakiej sztucznej inteligencji zechcesz podłączyć swoje programowalne elektroniczne pudełeczka - czy będzie to Echo od Amazonu, Home od Google’a, Cortana od Microsoftu, M od Facebooka, czy może Siri od Apple’a (no, w tym przypadku będą to oczywiście musiały być specjalne pudełeczka designed in Cupertino, assembled in China).
Już dziś widzimy początki tego procesu
Czy czytając o nowych produktach Pebble’a, zwróciliście większą uwagę na kolejną generację smartwatcha? Błąd! Znacznie ciekawszy jest Pebble Core - mały, zupełnie nieseksowny gadżecik przypominający brelok do kluczy. W dwa dni po debiucie ogłoszono jego integrację z Alexą od Amazonu. Wcześniej Core pozwalał jedynie na mierzenie fitnessowych postępów oraz na słuchanie strumieniowanej muzyki przez Spotify. Po podłączeniu do Aleksy, Pebble Core potrafi to:
A to wciąż tylko początek. Początek rozwoju Alexy i możliwości integracji tej technologii z tak absurdalnie prostymi i tanimi gadżetami jak Pebble Core.
Kilka dni tematu Amazon ogłosił, że Alexa ma już ponad 1 tys. umiejętności w stylu: zamówienie Ubera, kupno pizzy w wybranej restauracji, czy sprawdzenie czasu otwarcia naszej ulubionej siłowni w weekend. Tysiąc nie brzmi przesadnie imponująco, wiem. Jednak, gdy zderzy się tę informację z tym, że w styczniu Alexa miała zaledwie 350 takich umiejętności, robi się nieco poważniej.
Setki tysięcy, miliony takich skillów Alexa zdobędzie w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy. Wszystkie one, oparte na poleceniach głosowych wydawanych przez człowieka używającego mowy potocznej, zwykłej i codziennej, będą dostępne nie tylko w głośnikach Echo od Amazonu, ale w każdym jednym urządzeniu, z którego producentem Jeff Bezos się dogada. Jak z Pebble’em.
Amazon nie jest oczywiście jedynym technologicznym podmiotem pracującym nad rozwojem głosowej sztucznej inteligencji. W zasadzie to wszyscy główni technologiczni gracze nad tym pracują. I są już na takim etapie rozwoju, że dziś najgorętszymi wakatami w Dolinie Krzemowej nie są programiści aplikacji mobilnych, lecz… poeci, pisarze, scenarzyści, twórcy treści.
Co robią? W „Washington Post” czytam historię byłej scenarzystki seriali telewizyjnej, która dziś tworzy osobowość wirtualnego bota mającego na celu interakcję z chorymi. Z kolei w Microsofcie, w zespole rozwijającym Cortanę pracują nad tym, by wirtualna asystentka rozumiała (i tworzyła) wiersze - ponoć w ten sposób lepiej zrozumie figuratywną część potocznej ludzkiej mowy. Facebook już otworzył platformę Messengera na boty, a ich lista z dnia na dzień staje się coraz dłuższa. Slack z kolei, najgorętszy dziś startup związany z organizacją pracy, rozwija Howdy.ai - bota, który nie tylko zorganizuje grupowe spotkania, ale także zamówi lunch, oczywiście znając preferencje kulinarne każdego z uczestników nasiadówki.
Takie przykłady można mnożyć
Większość z tych projektów jest jeszcze mocno niedoskonała, część z nich w ogóle nie jest jeszcze dostępna do testowania przez wszystkich zainteresowanych, ale przypomnijmy sobie początki smartfonów dekadę temu. Wspomnijmy pierwszego iPhone’a - nie obsługiwał telefonii 3G, nie pozwalał na instalowanie zewnętrznych aplikacji, nie miał opcji kopiuj/wklej wewnętrznych treści i hej - nie pozwalał na wysyłanie MMS-ów, wtedy wybitnie popularnej czynności.
Przyszłość technologii komputerowych jest uwolniona od komputerowego hardware’u
Czasy podniecania się dizajnem urządzeń przeminą. Komputerem będzie wszystko to, co będzie można w czasie rzeczywistym podłączyć do internetu i wybrać swojego ‚wirtualnego asystenta’.
O ile oczywiście nie zostaniemy wykluczeni. My Polacy i inni używający trudnych i niezbyt popularnych języków.