REKLAMA

Android Auto w każdym samochodzie? Google właśnie to zrobił

Wybieranie nowego samochodu przez pryzmat tego, czy obsługuje nasz ulubiony sposób łączności ze smartfonem jest, przynajmniej na razie, absurdalne. Dlatego Google zdecydował się rozwiązać ten problem. W najbardziej banalny ze sposobów.

Android Auto CarPlay
REKLAMA
REKLAMA

W tej chwili Android Auto znajdziemy jako opcję lub standardowe wyposażenie (zależnie od rynku i producenta) w około 100 modelach samochodów. Do tego dochodzą jeszcze - nieprzyzwoicie drogie - zamienne jednostki centralne, które możemy w naszym aucie zamontować, żeby cieszyć się z możliwości samochodowej nakładki Google.

Zarówno pierwsza, jak i druga opcja nie należą do najwygodniejszych. Albo musimy kupić nowy samochód i upewnić się, że nie tylko oferuje takie rozwiązanie, ale i zaznaczyliśmy odpowiedni kwadracik w konfiguratorze, albo czekają nas spore wydatki i praca związana z montażem. A nie dałoby się prościej? Oczywiście, że się dało.

Android Auto w każdym samochodzie

Jak? W tak banalny sposób, że aż trudno wyobrazić sobie, że od tego właśnie Google nie zaczął. Najważniejszą dla zmotoryzowanych klientów nowością zapowiedzianą przez Google na I/O 2016 jest bowiem... Android Auto działające jako aplikacja na naszym smartfonie.

Już wkrótce (nie podano dokładnego terminu wdrożenia tej opcji) będziemy mogli więc uruchomić Android Auto na telefonie z Androidem i korzystać ze wszystkich jego opcji, bez konieczności łączenia go z czymkolwiek. Po prostu uruchamiamy aplikację (wymagany jest Android 5.0+), montujemy telefon w dowolnym, wybranym przez nas uchwycie i już - do dyspozycji oddawane są nam wszystkie funkcje Android Auto, opakowane w minimalistyczny interfejs, pozbawiony dodatków, które nie są nam potrzebne w trakcie jazdy. Wygląd aplikacji niekoniecznie będzie identyczny z wyglądem AA, ale ma być "rozpoznawalny na pierwszy rzut oka".

android auto class="wp-image-497129"

Tracimy wprawdzie integrację z samochodem, ale powiedzmy to wprost - Android Auto jest w tej chwili mocno oderwane od tego, co faktycznie dzieje się w i z samochodem. Trochę może boleć utrata opcji aktywacji komend głosowych przez naciśnięcie fizycznego przycisku na kierownicy, ale hej, od czego jest "Ok, Google"? Które zresztą też zmierza do Android Auto (wraz z opcją bezprzewodowego połączenia smartfonu z samochodową nakładką od Google przez WiFi).

Konieczność znalezienia opcji na przesłanie dźwięku do samochodowych głośników? Stale podpięty kabel do ładowarki? Tak, z tym trzeba będzie sobie dalej radzić, ale ponownie - nic nie będziemy musieli dopłacać.

Biorąc przy tym pod uwagę to, że sporo smartfonów jest dziś większa od mikroskopijnych ekranów montowanych w samochodach, AA w takiej formie może okazać się świetnym rozwiązaniem. Klienci dostaną to, czego chcieli, bez dodatkowych inwestycji, a Google wedrze się do kolejnego obszaru naszego życia.

Tak, jest już od groma tego typu aplikacji dla Androida i swoje moto-aplikacjo-nakładki robiło już wiele firm, w tym i producenci smartfonów. Ale dobrze wiemy, co często dzieje się z takimi produktami, kiedy do gry włącza się Google.

Dobre rozwiązanie... na chwilę

Na razie bowiem tracimy naprawdę niewiele rezygnując z dedykowanego Android Auto ekranu i osprzętu. Android Auto, jako nakładka na system producenta, jest niemal równie funkcjonalna, co nadchodząca aplikacja. Google chce to jednak zmienić.

Pomysły firmy są dwa. Przede wszystkim - i to jest naprawdę ważna sprawa - Google zaczyna umożliwiać producentom samochodów integrację obsługi niektórych elementów i systemów auta z poziomu Android Auto. Na razie takie rozwiązanie zademonstrował Hyundai. Nie jest ono może zbyt imponujące, ale pokazuje jedno - jest miejsce w Android Auto dla rozwiązań, które do tej pory były zarezerwowane dla fabrycznego systemu samochodowego. To z kolei oznacza, że AA będziemy musieli z biegiem czasu opuszczać coraz rzadziej i rzadziej. Aż do momentu, kiedy - posiadając oczywiście telefon z Androidem - nie będziemy musieli robić tego w ogóle.

Wtedy już zwykła aplikacja na smartfonie nie będzie rozwiązaniem satysfakcjonującym.

Oczywiście, jak przystało na Google, to nie koniec planu wielkiego podboju. Firma chce bowiem przejąć cały, absolutnie cały system informacyjno-rozrywkowy w naszym samochodzie, a pomóc w tym ma Android Auto N - na razie pokazany tylko w formie koncepcyjnej, która niekoniecznie trafi w najbliższym czasie do produkcji. Na razie ma tylko pokazywać potęgę i możliwości Androida w przemyśle samochodowym.

android auto 2 class="wp-image-497130"

System, zademonstrowany w specjalnie zmodyfikowanej wersji Maserati Ghibli, przygotowany we współpracy z Qualcommem, składa się nie tylko z wielkiego centralnego ekranu, przypominającego ten, który Tesla montuje m.in. w Modelu S. Android odpowiada też za pracę ekranu zastępującego panel zegarów i za właściwie wszystko, co znajdziemy w samochodzie. Od klimatyzacji, przez nawigację, po funkcje multimedialne.

Tak, samochód w wizji Google pracuje w całości na Androidzie, choć nic nie stoi na przeszkodzie, żeby z kolei na nim uruchomić kolejne nakładki do obsługi innych smartfonów.

REKLAMA

Kto wie, może więc zanim samochody od Google faktycznie trafią do mas, masy i tak będą już bez przerwy korzystać w samochodach z Androida...

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA