Jak to jest z tymi setkami tysięcy obserwujących na Twitterze
W weekend moje konto na Twitterze, @przemekspider, przekroczyło barierę 100 tys. obserwujących. Ucieszyłem się z tego faktu, bo to naprawdę duża sprawa. Niewiele jest bowiem polskich kont Twittera z liczbą obserwujących przekraczających 100 tys. No, ale jak to w życiu bywa, znaleźli się tacy, którzy postanowili mi obrzydzić celebracje.
Wczoraj wieczorem przez mojego Twittera przelała się fala oskarżeń, że „kupiłem followersów”, bo według jednego z narzędzi audytujących, moje konto „obserwuje ponad 80 proc. fake’owych kont”.
Zazwyczaj ignoruję takie idiotyczne insynuacje, ale tym razem sprawa jest o tyle ciekawa, że postanowiłem zabrać głos. Wytłumaczenie tego fenomenu dobrze bowiem unaocznia problemy, jakie trapią Twittera.
Owo narzędzie audytujące, którym potraktowano moje konto, to TwitterAudit
Jak działa? Tłumaczą sami twórcy:
Grubo, nie? Ten opis raczej nie pozostawia złudzeń, jaki jest cel TwitterAudit - znaleźć i napiętnować twitterowych oszustów.
Warto jednak pamiętać, że TwitterAudit nie jest w żadnej mierze autoryzowanym przez Twittera serwisem. To zewnętrzne narzędzie, które działa na podstawie otwartego API Twittera, ale którego wartość merytoryczną nie sposób zweryfikować.
Czy można mu ufać? Wątpię. Takich mniej lub bardziej zaawansowanych zewnętrznych narzędzi audytujących konta na Twitterze pamiętam z historii przynajmniej kilka. Żadne z nich nie utrzymało się na rynku. Wyniki ich audytów były podważane.
Nie twierdzę jednak, że problem ‚fake’owych’ kont na Twitterze nie istnieje
Istnieje, choć w moim (i innych dużych kont, szczególnie polskich, co zaraz pokażę) przypadku chodzi o coś innego - o liczbę nieaktywnych kont obserwujących na Twitterze. To zupełnie co innego, niż fake’owe konta zakładane po to, by sztucznie zasilać liczbę obserwujących.
Aby zrozumieć skąd biorą się nieaktywne konta na Twitterze, trzeba wziąć pod uwagę jedno - Twitter to trudny, specjalistyczny serwis. Jest zupełnie inny od Facebooka czy Instagramu, gdzie bariera zrozumienia na starcie o co chodzi, jak się poruszać, jak korzystać z serwisu, jest znacznie mniejsza.
Twitter to dla przeciętnego użytkownika Internetu, który niekoniecznie spędza przed ekranem komputera kilkanaście godzin dziennie, mocno niezrozumiały serwis - dziwny zlepek informacji, bez ładu i składu. Trzeba poświęcić sporo czasu, by zrozumieć o co chodzi, jak to działa, by polubić i być aktywnym użytkownikiem.
Zresztą jest całkiem spora grupa użytkowników Twittera - o czym właściciele serwisu mówią od dawna w swoich raportach finansowych - która biernie korzysta z Twittera: przegląda tweety innych, ale nie wchodzi z nimi w reakcje. Ba, jest też duża grupa użytkowników, którzy w ogóle nie tweetują, choć regularnie z serwisu korzystają (np. dostałem gratulacje za zdobycie 100 tys. obserwujących od użytkownika, który założył konto w… 2007 r. i do tej pory tweetnął zaledwie 2 razy). Łącznie odsetek takich użytkowników sam Twitter szacuje na ok 30 - 35 proc. całej swojej bazy. Takich użytkowników nieautoryzowane narzędzie TwitterAudit nie bierze pod uwagę.
Konta polecane
Za popularnością większości dużych kont na Twitterze stoi ważna funkcja Twittera - konta polecane. Takim też kontem jest mój profil @przemekspider, który jest polecany w kategorii technologie.
Konta polecane to użytkownicy, którzy sugerowani są przez Twittera nowym użytkownikom rejestrującym się w serwisie. Ten, kto chce dołączyć do Twittera, wybiera interesujące go kategorie tematyczne, po czym dostaje listę sugerowanych użytkowników. Oczywiście nie ma konieczności obserwowania polecanych użytkowników, można ich łatwo odznaczyć, nikt też nikogo nie zmusza do obserwowania kogokolwiek. Niemniej jednak fakt faktem, że dzięki polecaniu przez Twittera przy rejestracji, @przemekspider zasilane jest przynajmniej kilkudziesięcioma nowymi obserwującymi dziennie.
Jak to w życiu bywa, część tych obserwujących szybko porzuca konta. Część staje się biernymi obserwatorami, o których pisałem powyżej. Jeszcze inna część wraca po długich miesiącach nieużywania Twittera.
Czy to są konta fake’owe? Nie! Każdy z tych użytkowników przy rejestracji musiał podać swój e-mail, następnie potwierdzić wiadomość wysłaną na skrzynkę pocztową, by zacząć korzystać z serwisu.
Raporty Sotrendera
Duże, polecane przez Twittera konta, wszystkie słabo wypadają w wynikach TwitterAudit. Z listy najpopularniejszych polskich dziennikarzy na Twitterze, większość ma współczynnik fake’ów na poziomie 70 - 80 proc., co jest najzwyczajniej w świecie nieprawdziwe. Można też sprawdzić największe konta na świecie - Justin Bieber, Katy Perry, Taylor Swift, Barack Obama, Rihanna i inne - każda z tych osób ma wg TwitterAudit przewagę fake’owych kont wśród obserwujących.
Aby przekonać się jak jest naprawdę, warto skorzystać z narzędzi, które badają znacznie więcej, niż tylko suchą liczbę obserwujących. W Polsce kapitalne raporty nt. aktywności na Twitterze robi Sortender.
Co miesiąc specjaliści Sortendera raportują nie tylko na temat zmiany liczby followersów, ale także nt. najbardziej angażujących profili, naczęściej wspominanych profili, takich, które mają najwięcej aktywności. To na podstawie tych wyników można sobie wyrobić zdanie nt. popularności danych kont.
I tak po prawdzie, to zdecydowana większość największych polskich profili Twittera zajmuje też najwyższe miejsca w tych specjalistycznych raportach Sortendera. Moje konto @przemekspider też jest wysoko we wszystkich najważniejszych odczytach w kategorii blogerzy i technologie.
Nie twierdzę, że wśród tych 100 tys. obserwujących mnie osób na Twitterze wszyscy to realni użytkownicy. To niemożliwe. Zanim jednak zarzucisz mi, że ‚kupiłem fake’owych obserwujących’, dowiedz się może, jak jest naprawdę.
PS. Od niedawna głównym kontem Spider's Web na Twittterze jest @SpidersWebPL. Moje konto wraca do korzeni, czyli do prywatnego konta Przemka Pająka.