Nie będę płakać po Twitterze
Nie to, żebym nie lubiła Twittera. Uwielbiam go. Z niego czerpię informacje, na nim poznaję ludzi. Jednak nie oszukujmy się - panika użytkowników przy każdej zmianie na Twitterze czy kiepskie wyniki finansowe i ujemny przyrost użytkowników (tak, Twitter traci użytkowników) są tylko symbolami tego, jak zaśniedziałe stały się “social media starych ludzi”. Mówiąc językiem dzieciaków: #nikogo.
W głębi duszy od dawna życzę Facebookowi i nawet Twitterowi powolnego odpływu użytkowników i losów takich, jak MySpace’a. W skrócie życzę im zapomnienia, chociaż sama korzystam z nich aktywnie od lat.
Zauważyliście, jakimi kobyłami stały się serwisy społecznościowe? Twitter chce być bardziej jak Facebook, Facebook jak Twitter, tymczasem oba serwisy dla nowego użytkownika są skomplikowane, przeładowane i przekombinowane. To dlatego tak dużo świeżych użytkowników porzuca Twittera po dodaniu do obserwowanych kilku przypadkowych kont i napisaniu dwóch-trzech tweetów, na które nie dostali żadnych odpowiedzi. To dlatego ludzie coraz chętniej korzystają z Messenger.com i narzekają, że żeby używać komunikatora muszą mieć zainstalowanego Facebooka.
Serwisy, które wyrosły niemal w próżni na prostocie i konkretnej funkcjonalności - Facebook do utrzymania kontaktów ze znajomymi, Twitter do chronologicznego strumienia rzeczy ważnych i nieważnych od obcych ludzi - dziś stały się wielkimi platformami służącymi do wszystkiego.
Mówią, że co za dużo to niezdrowo, ale problem leży gdzie indziej. Wraz z takim wzrostem, rozrostem i przerostem znika… fun. Tak po prostu. Twitter nie ma już posmaku nowości, czegoś świeżego i ekscytującego. Pełen jest za to starych ludzi (dzień dobry), samozwańczych ekspertów (dzień dobry), kont marek i produktów, dziennikarzy gadających między sobą i celebrytów gadających do siebie.
To nawet nie to, że Snapchat jest o wiele prostszy w użyciu, ale fakt, że jest świeższy, bardziej intymny i nie tak przeładowany sprawia, że jest po prostu fajniejszy.
Twitter wprowadza funkcje mające zapewnić większe zaangażowanie użytkowników, ma też naprawić kilka denerwujących rzeczy, by wciąż się rozwijać.
Jednak o Twitterze A.D. 2015 najlepiej świadczy to: baza użytkowników Twittera nie urosła, natomiast przychody wzrosły o 48%.
To oznaka, że Twitter dorośleje, myśli jak zarabiać, jednocześnie nie do końca wie, w czym tkwi jego siła i atrakcyjność. Niektórzy twierdzą, że Twitter obrał zły tor blokując zewnętrznych deweloperów i zabijając ekosystem aplikacji i narzędzi tworzonych przez zewnętrzne podmioty. Te produkty były atrakcyjne, dawały fun i przyciągały użytkowników.
Dziś Twitter jest jedną ze starych sieci społecznościowych.
Przeładowanych, pełnych rodziców i ciotek. Jest na dodatek siecią, która wymaga ciągłego zaangażowania, bo inaczej wypada się z obiegu.
I chociaż lubię Twittera, to nie płakałabym, gdyby zniknął, gdyby stał się zapomnianą siecią, z której nagle zniknęła większość użytkowników. Podobno świat internetowych technologii kreuje szybkie sukcesy i jest dynamiczny, tymczasem kilka narzędzi istniejących już po około 10 lat okopało się na swoich pozycjach i monopolizuje społecznościowy świat, integrując dziesiątki funkcji w jedno narzędzie.
Czas na nowe. Czas na rozbicie. Może używanie 5 aplikacji zamiast jednej bywa męczące, ale kreuje klimat wyścigów i innowacji, do tego zostawia więcej miejsca na całkowicie nowe i świeże pomysły.
Dlatego nie będę płakać po Twitterze czy nawet Facebooku, jeśli kiedyś znikną. Całe te jęki i panikę za każdym razem, gdy coś się zmienia uważam za śmieszną i przesadzoną, pokazującą, że użytkownicy tych sieci to stare, zasiedziałe i nie lubiące nowości wygi, które psują zabawę wszystkim innym.
Pora na coś jeszcze nowszego!