Największy problem iPada Pro? Najpopularniejszym iPadem w użyciu wciąż jest… iPad 2
Czytam i oglądam recenzje iPada Pro i nie mogę wyjść z podziwu jak mądrzy skądinąd ludzie silą się na absurdalne konstrukcje logiczne, by dowieść, że większy iPad to prawdziwy killer peceta i „game changer” dla całej kategorii tabletów.
Znacie wszyscy mój stosunek do firmy Apple. Wiecie, że uważam ją za najważniejszy od dawna podmiot na rynku technologii konsumenckich. Wiecie, że nie szczędzę jej pochwał, gdy widzę i czuję, że jest za co. Ale na Boga, iPad Pro to po prostu iPad z większym ekranem, nic więcej. Nie ma tu żadnego magicznego czynnika, który uzasadniałby twierdzenie, że to pierwszy tablet, który w pełni zastąpi komputer PC lub to, że to zbawca kategorii tabletów.
Tim Cook może mówić co chce.
On po prostu reklamuje swoje produkty. Ba, może i nawet mówi prawdę twierdząc, że do pracy potrzeba mu tylko nowego iPada i iPhone’a. Nie byłoby to zresztą aż tak przełomowe, bo chociażby świetny włoski bloger Federico Viticci od lat opisuje swój workflow oparty o pracę tylko i wyłącznie na iPadzie. Ale kiedy czytam wybitnie mądrego Johna Grubera, który pisząc o iPadzie Pro głosi śmierć infrastruktury x86, a oglądając mojego idola Horace’a Dediu zastanawiam się, gdzie do cholery jest choćby jeden argument potwierdzający tezę, że iPad Pro to nowy desktop, to robi mi się smutno. Tak bardzo smutno.
Bo naprawdę, w przypadku tego produktu tak bardzo unaocznione jest to, z czego śmieją się hejterzy - bezmyślne powtarzanie bon-motów reklamowych, którymi Apple promuje swoje nowe produkty.
Gdzie tu bowiem ten przełom, który głoszą ulubieni recenzenci Apple’a? (notabene, ten najbardziej znany z nich, Walt Mossberg, napisał tym razem jedną z najbardziej wyważonych recenzji iPada Pro).
Czy iPad Pro jest nową kategorią produktu?
Nie. To po prostu tablet, tyle że z większym ekranem od dotychczasowej linii iPadów.
Czy iPad Pro jest wyposażony w jakieś nowe oprogramowanie, które zmienia jego podstawową przydatność? Nie. To wciąż ten sam iOS, który znamy z iPada Air, czy iPada mini. W nowej wersji 9, system operacyjny pozwala na obsługę ekranu dwoma rękami jednocześnie do wykonywania dwóch różnych czynności, ale… ta nowość dostępna jest także dla innych tabletów w ofercie Apple’a.
Ok, powiecie, że można do niego dokupić oryginalny rysik oraz klawiaturę zewnętrzną. Pytanie, czy są to elementy osprzętu, które zmieniają jego funkcjonalność? Nie. Stare iPady też można było obsługiwać rysikami, czy klawiaturami, tyle że od zewnętrznych dostawców. Może było mniej wygodnie, z nieco mniejszą liczbą opcji, jednak wciąż dość podobnie.
Czy iPad Pro przynosi jakiś zupełnie nowy kontekst użycia? Nie. iPada Air używało się podobnie - albo trzymając w jednej ręce na stojąco, albo obsługując dwoma rękami, gdy urządzenie leżało na jakiejś powierzchni.
Tak, iPad Pro jest szybszy od swoich poprzedników. Tak, w benchmarkach dorównuje albo nawet w niektórych scenariuszach wyprzedza komputery Mac, ale czy to rzeczywiście cokolwiek zmienia w ich postrzeganiu? Każdy nowy produkt, czy to smartfon, tablet, czy komputer PC jest wyraźnie szybszy i wydajniejszy od poprzedniej generacji. Czy to w ogóle można uznać za argument?
Tak, iPad Pro jest marketingowo pozycjonowany jako produkt nieco inny niż iPad Air, czy iPad mini, ale czy naprawdę jest to tak przełomowo nowa segmentacja, żeby bić w dzwony? Mi to bardziej wygląda jako odpowiedź Apple’a na coraz mocniejszą pozycję tabletów Surface od Microsoftu.
Problem z iPadami, w tym także z iPadem Pro, jest taki, że Apple od wielu lat nie daje powodu, dla którego klienci mieliby kupować nowe tablety każdego roku.
Mniejszy lub większy ekran? Szybszy procesor, więcej RAM? To nie wystarczy. Tabletom Apple’a brakuje przede wszystkim dedykowanego oprogramowania z setkami dedykowanych aplikacji zewnętrznych, które czyniłoby ten produkt czymś innym z generacji na generację.
To dlatego wciąż najpopularniejszym iPadem w użyciu jest… iPad 2 wydany na rynek w marcu 2011 r.! (co ciekawe, w domu mamy trzy iPady: pierwszej generacji, iPad 2 oraz iPad mini 2 i to właśnie iPad 2 jest najczęściej używany). Ten iPad, mimo iż dziś wiekowy, wolny i z ograniczoną mocą instalacji nowych aplikacji, służy do dokładnie tego samego co nowsze iPady - konsumpcji mediów, cyfrowej rozrywki i mobilnych gier. Nie ma więc wyraźnego powodu, by go wymieniać na nowszy.
Czy iPad Pro fundamentalnie zmienia funkcjonalność tabletu? Nie. Pomimo rysika, klawiatury i większego ekranu, wciąż pozostanie to z jednej strony urządzenie ułomne w stosunku do komputera PC służącego do pracy, z drugiej mniej poręczne od smartfona do obsługi powiadomień i koordynacji pracy.
Nie twierdzę, że tablety nigdy w pełni nie zastąpią pecetów do pracy i produktywnych zastosowań. Jestem jednak pewien, że nie będzie to iPad Pro. Nie będzie to też zbawiciel kategorii tabletów, czy nawet linii iPadów w portfolio Apple’a. iPad Pro to tylko i aż typowe poziome marketingowe poszerzanie linii produktowej.