Tego się po Microsofcie nie spodziewaliście - oto the Garage
To jeden z ciekawszych projektów Microsoftu. Nie wydaje na rynek gotowego nowego oprogramowania, nie projektuje się tu nowych produktów hardware’owych, a jednak ma niebagatelny wpływ na rozwój innowacyjności całej organizacji.
Hakerzy, twórcy, artyści, myśliciele, muzycy, wynalazcy - wszystkich tych freaków można na co dzień spotkać w The Garage. To miejsce, to coś w rodzaju warsztatu, pracowni, wylęgarni talentów, miejsca szkoleń, praktyk, nieformalnych spotkań i laboratoriów.
Mieści się w Budynku nr 27 w Redmond. To otwarte miejsce - każdy tu może przyjść i skorzystać z narzędzi, potężnych komputerów, najnowszych i horrendalnie drogich drukarek 3D, czy laserowych maszyn tnących.
The Garage to przy okazji społeczność, która skupia nie tylko pracowników Microsoftu, ale także praktykantów, członków rodzin pracowników, jak również osób totalnie z zewnątrz firmy. Można tu zasięgnąć opinii, porozmawiać z wysoko postawionymi menedżerami firmy, zaprezentować swój pomysł/projekt, wykonać rzeczy, które własnym sumptem wykonać byłoby niezwykle trudno.
Microsoft nazywa The Garage 24-godzinną fabryką.
Życie tętni tu ponoć (a może nawet przede wszystkim) w weekendy. Pracuje się tu nad prywatnymi projektami zarówno specjalistów, jak i amatorów, jak również dyskutuje się na temat usprawnień produktów i oprogramowania produktów Microsoftu. Siła tkwi w wymianie myśli, doświadczeń, doświadczenia i wiedzy.
Niektórzy zakładają tu swoje małe startupy, spotykają przyszłych partnerów biznesowych, czy za pomocą doświadczonych pracowników konstruują swoje pierwsze prototypy projektów, z którymi później będą szukać wsparcia inwestorskiego.
Organizuje się tu także cykliczne wydarzenia, jak chociażby „Stay Late” każdego miesiąca, kiedy zapraszani są wysocy rangą pracownicy Microsoftu z różnych działów, by wspólnie z amatorami pracować nad projektami do późna w nocy, zajadając przy okazji pizzę i pijąc piwo.
W ciągu sześciu lat istnienia The Garage, przewinęło się przez niego ponad 3 tys. pracowników Microsoftu, którzy pracowali na ponad 10 tys. projektów.
Człowiek z niebieskim irokezem na głowie
Podczas gdy ja miałem okazję wizytować to miejsce, człowiek z granatowym irokezem na głowie, wraz ze swoją ekipą ciął formy metalowe laserem i poddawał je obróbce wodą.
W pomieszczeniu obok trwało z kolei szkolenie z obsługi programów graficznych Microsoftu, w którym uczestniczyła… tzw. trudna młodzież ze stanu Waszyngton. I choć nadzorujący wnikliwie pilnowali nas zwiedzających, byśmy w żadnym wypadku nie robili zdjęć twarzy owych młodych ludzi, to jednak nikt tu na nikogo spod byka nie patrzył, atmosfera była przyjazna, otwarta i nikt nie miał nic do ukrycia.
Na własne oczy widziałem też, jak grupka młodych pracowników Microsoftu żarliwie dyskutowała na temat konstrukcyjnego problemu w podstawce do Surface’a, którą właśnie projektowali.
Projekty przejmowane przez Microsoft
Niektóre z projektów, które tutaj miały swoją genezę, później adoptowane były i rozwijane przez „oficjalną” część Microsoftu, jak chociażby „Forgotten Attachment Detector” (wyszukiwacz zaginionych załączników) w Outlooku, czy aplikacji BusAlarm, która ma za zadanie powiadomić zaspanych i zmęczonych pasażerów, że ich autobus właśnie dojechał do ich przystanku. To tu także wymyślono Mouse Without Borders, czyli projekt kontroli nawet do 4 komputerów tylko za pośrednictwem jednej klawiatury i myszki, a także Bing Keyword Distribution Graph, który pozwala reklamodawcom łatwiej wizualizować dziesiątki tysięcy wyszukań w wyszukiwarce Bing.
Zresztą do inkubatora The Garage każdego tygodnia dodawanych jest mnóstwo projektów, nad którymi potem pracuje szersza społeczność. Widziałem kilka takich projektów, jak chociażby dron własnej konstrukcji z kilkunastoma kamerami GoPro, który latał nad głowami przebywających w The Garage osób.
W The Garage można także wypożyczyć sprzęty. I to dowolnych marek, także tych od najbardziej konkurencyjnych w stosunku do Microsoftu marek, jak iPady od Apple’a, czy Nexusy od Google’a. Obok tabletów i smartfonów, są tu też wszelkie możliwe kable, końcówki i przejściówki. Co ciekawe, pobiera się je ze specjalnej vending machine (maszyny wydającej), która oczywiście także została zaprojektowana i wykonana przez członków społeczności The Garage.
Kto za to płaci?
Nikt nie rozlicza The Garage z wydanych pieniędzy, zużytych materiałów, roboczogodzin najdroższych sprzętów na rynku, czy nadgodzin, które spędzili tu pracownicy Microsoftu. Wszystko finansuje firma i choć koszty są spore, to nikt nie patrzy tu na każdego wydawanego dolara. Szefowie Microsoftu dobrze wiedzą, że The Garage to znacznie więcej niż tylko miejsce spotkań technologicznych nerdów i freaków - to kuźnia talentów, pomysłów i ludzi, których projekty przekuwane są później w setki tysięcy dolarów.