Udowodnię ci, że nie doceniasz tego, co masz - oto dziedziny życia, które nowe technologie omijają tylko pozornie
Jest rok 2015. Wysyłamy sondy na Plutona, tworzymy bioniczne protezy będące w stanie symulować zmysł dotyku, nasze smartfony są w stanie wykonać zadania, jakim jeszcze nie tak dawno nie podołałby potężny komputer stacjonarny. Nasze telewizory wyświetlają coraz ładniejszy obraz, a aparaty robią coraz wyższej rozdzielczości zdjęcia. W tych dziedzinach nie sposób przegapić siły postępu.
Bardzo łatwo jednak pomyśleć, że wszystkie te cudowne odkrycia naukowe, ten rozwój technologii mobilnych i użytkowych omija co najmniej dwa miejsca - naszą kuchnię i nasz garaż. Lodówka to wciąż to samo, chłodzone pudło, w którym trzymamy żywność. Kuchenka dalej podgrzewa garnki do odpowiedniej temperatury. Pralkę dalej nastawiamy osobno na białe, a osobno na kolor. Samochód dalej ma cztery koła i kierownicę - coraz lepsze silniki, potrzebuje coraz mniej paliwa, jest nieco ciszej w środku. Ale to wszystko.
Dlaczego ulegamy złudzeniu, że dla niektórych sprzętów technologiczny zegar stanął w miejscu?
Być może dlatego, że nie interesujemy się nimi aż tak bardzo. W sumie nic w tym dziwnego, sam nie znam nikogo (oprócz przedstawicieli handlowych) kto ekscytowałby się nowym modelem lodówki. I choć wielu jest pasjonatów motoryzacji, to dla większości z nas samochody to nadal maszyny do przemieszczenia się z punktu A do punktu B, a zatem, podobnie jak lodówka - sprzęt typowo użytkowy.
Związana jest z tym również druga prawidłowość, szczególnie widoczna w naszym kraju - są to maszyny, które bardzo rzadko wymieniamy na nowe. Według Głównego Urzędu Statystycznego średni wiek jeżdżących po naszych drogach samochodów już dwa lata temu przekroczył linię 15 lat.
Polska jest jednym ze światowych liderów w produkcji i eksporcie sprzętów AGD, ale… sami kupujemy ich bardzo mało. Bo i po co? Od lodówki, pralki, zmywarki, etc. oczekujemy jak najdłuższego cyklu życia, a skoro (jak sądzimy) wraz z kolejnymi generacjami nie przybywa im funkcji, to dopóki stary sprzęt działa, po co go wymieniać?
W ten sposób, wsiadając do 15-letniej Fabii czy wyjmując mleko z 10-letniej lodówki łatwo ulec wrażeniu, że nic się nie zmieniło, bo nie mamy naocznych dowodów tych zmian, jak w przypadku telewizorów czy smartfonów, które mimo wszystko wymieniamy znacznie częściej.
Tymczasem prawda jest taka, że nasze sprzęty AGD, podobnie jak samochody spotyka właśnie prawdziwa rewolucja, którą wielu z nas… po prostu przegapia.
Inteligentny dom już nie jest wizją z serialu „The Jetsons”. To rzeczywistość.
Miałem przyjemność w zeszłym roku po raz pierwszy odwiedzić targi IFA w Berlinie. Choć w oczywisty sposób najbardziej moją uwagę przykuwały nowe urządzenia mobilne, to nie one najbardziej zwróciły moją uwagę, lecz przygotowana w osobnej hali ekspozycja, która przeniosła mnie w przyszłość. W przyszłość, która jest de facto teraźniejszością, a którą jeszcze kilka lat temu uznałbym za bardzo odległą.
Była to ekspozycja inteligentnego domu. Mieszkania, które samo robi mi kawę, gdy się obudzę. Które samo nastawia odpowiednią temperaturę zależnie od warunków. Domu, w którym lodówka sama wie, kiedy kończą się podstawowe produkty i potrafi je sama zamówić. W którym pralka umie jednocześnie wyprać białe i kolorowe, automatycznie dobierając program. W którym nad bezpieczeństwem pozostawionych w godzinach pracy samotnie sprzętów czuwa kamera, wysyłająca mi na żywo podgląd obrazu na ekran mojego telefonu.
Tematyka automatyki domowej przewija się w świecie technologii już od lat, za sprawą takich systemów jak Fibaro, czy Google’owskiego termostatu Nest. Dziś jednak nasze sprzęty AGD mogą być jeszcze bardziej „połączone”, niż kiedykolwiek wcześniej. Potrzeba tylko jednego - Internetu.
W „Internecie Rzeczy” kluczowe nie są „rzeczy”. Tylko Internet.
Cóż nam po tym, że poustawiamy w domu kamery połączone z Siecią, skoro w naszym smartfonie nie będziemy mieli dostatecznie szybkiego łącza, by podejrzeć na żywo co dzieje się tam dzieje? Albo transfer danych będzie tak ograniczony, że dwukrotne sprawdzenie kamer w domu będzie się równało utracie połowy pakietu? Albo też rozdzielczość obrazu będzie ograniczana przez prędkość transmisji danych i na dobrą sprawę… niczego nie zobaczmy.
Dlatego też równie istotnym jak inteligentny sprzęt w domu elementem, jest stabilne łącze internetowe, niezależnie od tego, gdzie się znajdujemy. Ważne więc jest, aby dostawca połączenia gwarantował zasięg na terenie niemalże całego kraju, a do tego z przyzwoitą prędkością. A więc zasięg LTE, który jest w tej chwili najszybszą dostępną nam technologią bezprzewodowej transmisji danych w zasięgu Plusa mieszka 90% Polaków.
Kolejnym bardzo istotnym aspektem mobilnej łączności internetowej jest swoboda korzystania, znana z łączności kablowej, czyli albo bardzo wysokie ograniczenia pakietów danych, albo też całkowity ich brak. Na szczęście coraz łatwiej trafić na takie oferty u operatorów jak LTE bez limitu w Plusie, bo brak limitów jest najzwyczajniej w świecie podyktowany koniecznością.
Strony internetowe stają się coraz bardziej bogate w treści graficzne, muzykę strumieniujemy przez Sieć, nie mówiąc już o filmach, które w wysokiej jakości potrafią pożreć transfer w mgnieniu oka. Dedykowane pakiety Ipli czy HBO Go w Plusie i tak nie zużywają transferu danych, ale dzięki prędkości LTE można się bezproblemowo cieszyć obrazem w dużo wyższej jakości niż przy prędkości 3G.
LTE bez ograniczeń pobierania daje też możliwość uwolnienia się od umów z operatorami stacjonarnymi, co dziś, w dobie częstych przeprowadzek jest też ważne z punktu widzenia domowego Internetu. Coraz rzadziej, zwłaszcza w młodym wieku, osiadamy w jednym miejscu na dłużej, a coraz częściej zmieniamy mieszkania, podążając za studiami, pracą, etc. W takiej sytuacji stała, kilkuletnia umowa ze stacjonarnym operatorem jest - co tu dużo mówić - kompletnie nielogiczna. Tym bardziej, gdy można skorzystać z oferty mobilnego internetu dla domu.
Podobne pryncypia jeszcze bardziej niż kiedykolwiek dotyczą naszego samochodu, a także całej infrastruktury, która już wkrótce kompletnie zmieni sposób, w jaki poruszamy się po drogach.
Inteligentne auto to za mało.
Patrząc nawet na nowoczesne samochody, wyjeżdżające z fabryk przeróżnych koncernów, faktycznie łatwo odnieść wrażenie, że branża motoryzacyjna niekoniecznie nadąża za elektroniką użytkową. Wystarczy spojrzeć na to, jakie potworki powstają w ramach pokładowych systemów infotainment.
Nie wszystkie są jednak tak „uwstecznione”, jak wskazywałby na to ich średniowieczny interfejs użytkownika. Coraz więcej z nich (jak choćby iDrive BMW czy OnStar koncernu GM) to systemy oferujące nam znacznie więcej, niż tylko radio i odczyty komputera pokładowego.
Długo by wymieniać wszystkie ich możliwości, ale nawet tak proste rzeczy jak możliwość podejrzenia informacji o samochodzie z poziomu smartfona, czy tak istotne jak system automatycznego powiadamiania o wypadku, są nie do przecenienia. Nie wspominając już nawet o takich drobiazgach, jak usługi concierge, czyli osobiści asystenci, dostępni na telefon, którzy pomogą nam np. wprowadzić dane do nawigacji, wyszukać informacje i nie tylko.
Co chwila słyszymy też o zbliżającej się erze samochodów autonomicznych, które same dowiozą nas z miejsca na miejsce, a tym samym wyeliminowany zostanie najsłabsze ogniwo łańcucha transportu drogowego - człowiek.
Aby jednak wszystkie te systemy, czy te istniejące dziś, czy mające dopiero powstać, funkcjonowały poprawnie, konieczna jest infrastruktura LTE, umożliwiająca im nieustanną komunikację ze sobą.
Patrząc w przyszłość, pojedynczy, inteligentny samochód to za mało, aby zapewnić bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Potrzebna jest ich cała sieć, znacząca liczba poruszających się po drogach pojazdów, które będą się ze sobą porozumiewały, wymieniały danymi, informowały o swoim położeniu. Następnie przekazywać będą te dane do reszty infrastruktury - aparatur pomiarowych, systemów nawigacyjnych, czy może, perspektywicznie, także systemów zarządzania przepływem ruchu.
Nazywa się to komunikacją M2M (machine-to-machine) i już dziś analitycy przewidują, że do pełni wykorzystania jej potencjału potrzeba nam szybkiej łączności LTE na jeszcze nawet wyższym poziomie, niż jest to dostępne obecnie.
Nie musimy jednak patrzeć tak daleko w przyszłość, by docenić wartość internetu mobilnego w naszych samochodach. Wystarczy wziąć najprostszy przykład - nawigację. Sam system GPS oferuje tylko ułamek możliwości systemu opartego o internet mobilny. System GPS nie przekaże nam w czasie rzeczywistym informacji o sytuacji na drodze, utrudnieniach w ruchu. Nie podpowie alternatywnej trasy, nie zasugeruje ciekawych miejsc do zobaczenia po drodze do celu.
To osiągamy dopiero wtedy, gdy korzystamy ze stabilnej łączności sieciowej, czy to poprzez karty SIM wbudowane prosto w kokpit naszego pojazdu (co pojawia się w coraz większej liczbie nowych modeli) czy też poprzez nasz smartfon.
Już w przyszłym roku popularyzacji doczekają się systemy CarPlay i Android Auto. Oznacza to, że zyskamy możliwość podłączenia naszego smartfona z iOS lub Androidem do konsoli samochodu, który następnie na dedykowanym wyświetlaczu pokaże specjalnie dostosowaną do obsługi w czasie jazdy wersję interfejsu. Dzięki temu znikną klasyczne, ułomne systemy infotainment, a zostaną zastąpione urządzeniami mobilnymi, których potencjał już teraz bardzo dobrze znamy.
Łatwo więc zrozumieć, dlaczego łączność LTE jest tak istotna. Skoro polegamy na niej wychodząc z domu, zostawiając sieć WiFi na rzecz internetu mobilnego, to tym bardziej chcemy móc na niej polegać siadając za kółko, skoro dostarczy nam ona użytecznych informacji w czasie jazdy.
W świecie przyszłości, jakiego się spodziewamy, wszystkie urządzenia - w domu i na drodze - będą się ze sobą komunikować.
Na tym polega cała koncepcja Internetu Rzeczy, łączącego w jedną sieć wszystkie urządzenia, z jakich korzysta człowiek, aby zapewnić mu większą wygodę i bezpieczeństwo. Wśród niezbędnych czynników, by doprowadzić tę koncepcję do rzeczywistości, wymienia się długą żywotność akumulatorów urządzeń, niskie koszta zakupu i eksploatacji, oraz jak najszerszy zasięg łączności internetowej, ze wsparciem dla ogromnej liczby sprzętów.
Zanim jednak ta koncepcja się ziści, sami możemy postawić krok w przyszłość - jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił - i przekonać się jak wiele zmienia bezprzewodowa łączność z Siecią, zarówno w domu, jak i poza nim.
*Grafiki: Shutterstock