REKLAMA

Oto pierwszy mocny argument, dla którego kupiłbym nową Lumię

O następcach Lumii 930 i Lumii 1520 wiemy zaskakująco wiele. Choć nadal Microsoft niczego otwarcie nie potwierdza, tak mamy kilka bardzo wiarygodnych informacji z rzetelnych źródeł (i kilka bzdurnych plotek). Oto, co dziś zwróciło moją szczególną uwagę.

Oto pierwszy mocny argument, dla którego kupiłbym nową Lumię
REKLAMA
REKLAMA

Od swojego smartfonu wymagam dużo. Są to zarówno realne potrzeby (wydajność, aparat), jak i czasem rzeczy, bez których mógłbym się obejść, ale są zbyt fajne, bym nie pozwolił sobie na lekkie szaleństwo (na przykład piękny wyświetlacz). Moim aktualnym telefonem (a właściwie, to PDA) jest Lumia 1520. Czy chciałbym ją wymienić na „Cityman” lub „Talkman”, a więc na któregoś z mających mieć swoją premierę na jesieni nowego „sztandarowca” Microsoftu? Oczywiście, że tak.

Sęk w tym, że w tych momentach wkracza ten nieznośny, głupi rozsądek. Z zarobionych pieniędzy trzeba utrzymać dom, rodzinę, siebie, a także zadbać o inne przyjemności i zainteresowania. „Cityman” i „Talkman” są bez wątpienia lepsze od mojego telefonu. Ale nie na tyle lepsze, by uzasadniać wydatek od 2200 do 3000 złotych (bo tyle mogą te telefony kosztować). Oba mają wyższą rozdzielczość wyświetlacza od mojego Full HD, oba mają złącze USB Type-C, mają o 1 GB więcej RAM, lepszą lampę błyskową, skaner zgodny z Windows Hello i wydajniejszy, nowocześniejszy procesor zapewniający zgodność z Continuum.

Bardzo fajne nowości, ale mogę bez nich żyć. Qualcomm, producent procesorów wykorzystywanych między innymi w Lumiach, zapowiedział jednak coś ekstra. Coś, co będzie mnie bardzo kusiło do nierozsądnego zakupu.

cityman-black-white-blue

Zmora każdego smartfonu: akumulator

Typowy smartfon wytrzyma bez ładowania przy standardowym użytkowaniu do kilkunastu godzin. Przy intensywnym, „padnie” już po kilku. Rekordziści wytrzymają… dwa dni? Tyle wycisnąłem z mojej Lumii raz w życiu, a ta akurat ma potężny akumulator. Ładowanie telefonu również trwa nieznośnie długo, z czego bardzo cieszą się producenci powerbanków.

Nowe Lumie mają jednak procesory Snapdragon 808 oraz 810 (nie jest to potwierdzona informacja, ale źródło jest bardzo wiarygodne). To oznacza, że będą one obsługiwały technikę Quick Charge 2.0, którą możemy już napotkać w kilku wybranych telefonach z Androidem. Co prawda oficjalnie nikt wiarygodny obsługi tego mechanizmu w nowych Lumiach nie potwierdził, ale nie wyobrażam sobie czemu i w jaki sposób miałaby być ona na tych procesorach w tych telefonach zablokowana.

quick-charge-battery-fill

Quick Charge 2.0 analizuje stan akumulatora w urządzeniu i w dynamiczny sposób, w zależności od potrzeb, reguluje ilość prądu jaka aktualnie jest pobierana. To oznacza, że telefon naładuje się od 70 proc. do 100 proc. w dokładnie takim samym czasie, co od zera do 60 procent. To z kolei oznacza, że typowy akumulator naładujemy ze stanu totalnego rozładowania do ponad 50 proc. w niecałe pół godziny, a pełne ładowanie również potrwa znacznie krócej. To, oraz inteligentniejsze zarządzanie energią powoduje, że z nową Lumią powerbank może okazać się urządzeniem zupełnie zbędnym.

REKLAMA

To nie rozwiązuje problemu, ale znacznie umniejsza jego dotkliwość

Quick Charge 2.0 nie zapewni ci kilku dni pracy na akumulatorze i/lub naładowania do pełna akumulatora w kilka minut, co jest aktualnie moim największym marzeniem jeżeli chodzi o smartfony. Biorąc jednak pod uwagę i tak spore udogodnienie, jaką ta technika zapewnia, oraz resztę wymienionych w tekście bajerów, diabełek na prawym ramieniu zaczyna mnie przekonywać do zakupu Citymana (nazwa tymczasowa). Tylko ten aniołek siedzący po drugiej stronie nadal głośno krzyczy o rozsądku…

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA