Wydarzyło się dzisiaj coś, co może w znaczącym stopniu zmienić sposób w jaki czytamy. Również w Polsce
Streaming to bez wątpienia przyszłość konsumowania multimediów. Dziś w ten sposób najczęściej konsumujemy muzykę, a w państwach o nieco lepiej rozwiniętych serwisach VOD, także filmy. Kolejne firmy dołączają też do oferty… książki. A jedną z takich firm już niedługo może stać się Google.
Na razie obracamy się w sferze czysto spekulacyjnej, gdyż oficjalnie gigant z Mountain View nie pisnął słowem na temat ewentualnego modelu subskrypcyjnego dla swojej usługi Google Play Books, lecz wydarzyło się dzisiaj coś, co może wskazywać na takie plany.
Swe podwoje w najbliższym czasie zamknie serwis Oyster, czyli jeden z największych, książkowych serwisów subskrypcyjnych w Stanach Zjednoczonych, o którym większość czytelników miała pełne prawo nie słyszeć, gdyż dostępny był on wyłącznie za Wielką Wodą. Działanie tego serwisu najłatwiej jest przyrównać do polskiego Legimi, lecz skala Oystera była nieporównywalnie większa, gdyż oferował on ponad milion pozycji w swej bibliotece, a wszystko to za niespełna 10 dolarów.
Nie do końca wiadomo, z czego wynikła decyzja o zamknięciu serwisu. Być może po prostu nie wytrzymał on starcia z konkurencją, a ta - Amazon i Scribd głównie - ma do zaoferowania równie wiele, jeśli nie znacznie więcej niż Oyster. Nas, jako postronnych obserwatorów najbardziej interesuje fakt, iż część pracowników serwisu, w tym jego założyciele, zamykając swój serwis dołączą do szeregów Google’a.
Patrząc na wcześniejsze tego typu „podbieranie” przez Google pracowników z innych firm, myślę że nadzieja na zmianę modelu funkcjonowania Książek Play wcale nie jest na wyrost. Bardzo możliwe, iż gigant postanowi zrobić ze swoją książkową częścią to samo, co zrobił z sekcją muzyczną, czyli przekształcić ją na model abonamentowy.
W konkretnym przypadku Google Play Books zatrudnienie osób z takim doświadczeniem jak założyciele Oystera może wyjść firmie tylko na dobre, ponieważ ta sekcja sklepu Play zdecydowanie wymaga uwagi.
Pomijając już kwestie przemycania złośliwego oprogramowania w formie podrabianych książek i rażącego piractwa, w Google Play Books nadal panuje chaos. Wyniki wyszukiwania nie są dostosowywane do regionu w należyty sposób, a wśród zagranicznych tytułów wielokrotnie można spotkać niepotrzebnie zalistowane różne wydania tej samej pozycji.
Baza polskich tytułów jest na szczęście znacząco powiększona w stosunku do tego, jak sytuacja wyglądała jeszcze dwa lata temu, jednak nadal nie znajdziemy tam wszystkich nowości. Trzeba też nadmienić, że ceny niektórych, szczególnie polskich wydań (ale zagranicznych również) bywają absurdalnie wysokie w porównaniu do stawek u konkurentów. Przydałaby się także wydzielona sekcja dla Audiobooków, które również były objęte abonamentem w przypadku Oystera, tak jak nadal są w Amazonie czy Scribdzie.
Dopracowania wymaga też aplikacja mobilna, bo choć jej interfejs dorównuje jakością pozostałym rozwiązaniom Google’a, to miewa ona często problemy ze skalowaniem książek, co powoduje, że tekst nie dopasowuje się do okna.
Niemniej jednak Google przy wsparciu ekspertów z Oystera ma potencjał, by stać się potęgą na rynku dystrybucji książek. Jego największym atutem jest fakt, iż jest to usługa, którą każdy posiadacz smartfonu z Androidem ma na swoim telefonie prosto po wyjęciu z pudełka. Jeśli Google zaoferowałby rozsądną cenę za taki abonament (tak jak zrobił to w przypadku muzyki), mógłby stać się liczącym się konkurentem dla Amazonu.
Byłby także bardzo ciekawą alternatywą dla klienta z Polski, który chcąc w tej chwili czytać polskie ebooki w ramach abonamentu ma do wyboru tylko jeden serwis. Z pewnością nieprędko się o tym przekonamy - pomijając kwestie techniczne, Google czeka jeszcze cały proces dogrywania umów z wydawcami, a w tym aspekcie może być różnie, gdyż streaming wśród książek to nadal jeszcze większe novum, niż przy muzyce i filmach.