Lotniska będą bronić się przed dronami za pomocą takiego działa laserowego
Boeing zamierza wytoczyć potężne działa przeciwko prywatnym bezzałogowcom latającym zbyt blisko lotnisk. I to dosłownie – firma właśnie stworzyła laserowe działko potrafiące zestrzeliwać niewielkie obiekty z przestrzeni powietrznej.
Incydenty lotnicze z udziałem dronów pojawiają się coraz częściej. Pod koniec lipca nad Lotniskiem Chopina samolot Lufthansy podchodzący do lądowania minął się z dronem lecącym tuż obok niego. Na szczęście jeszcze nigdzie na świecie nie doszło do sytuacji, w której dron spowodowałby poważne uszkodzenie samolotu, czy wręcz śmierć pasażerów. Taki scenariusz niestety jest możliwy.
DJI Phantom, czyli największy producent dronów na świecie, w swoich amatorskich i półprofesjonalnych modelach Phantom stosuje od jakiegoś czasu blokady uniemożliwiające loty w strefie lotnisk. Nie każdy jednak lata Phantomem. Dlatego na świecie powstają systemy antydronowe, a jeden z nich tworzą Polacy.
Teraz to Boeing wziął sprawy w swoje ręce
I trzeba przyznać, że robi to z rozmachem. Producent samolotów stworzył laserowe działko, które jest w stanie zestrzeliwać drony i inne niewielkie obiekty z przestrzeni powietrznej. Skondensowana wiązka jest precyzyjnie wystrzeliwana w kierunku drona, po czym po prostu wypala w nim dziurę, co kończy się uszkodzeniem podzespołów koptera i jego upadkiem.
Działka Boeinga są systemem stacjonarnym, więc jeśli oczekiwałeś podniebnych walk statków powietrznych rodem z Gwiezdnych Wojen, możesz być zawiedziony. System może być instalowany zarówno w obrębie lotnisk, jak i innych strategicznych punktów, takich jak siedziby rządów, placówki dyplomatyczne, etc. Dzięki temu można będzie zestrzeliwać potencjalne drony z podczepionymi ładunkami wybuchowymi lub bezzałogowych przemytników.
Nowy system Boeinga jest obecnie testowany w parku technologicznym w Albuquerque w Nowym Meksyku. Działka wyglądają jak policyjne radary stojące przy drogach. Zestaw jest bardzo mobilny i może być rozstawiony przez dwóch techników w zaledwie kilka minut. System nosi nazwę Compact Laser Weapon System i jest rozwinięciem ubiegłorocznego pomysłu Boeinga, czyli High Energy Laser Mobile Demonstrator (HEL MD).
Podczas demonstracji działania systemu, Boeing wypalił dziurę w powłoce bezzałogowca
Podczerwony laser o mocy dwóch kilowatów w mig wypalił otwór w dronie. Operacja wygląda na bardzo „elegancką” – wszystko dzieje się w ułamku sekundy i nie towarzyszy temu żaden wybuch. Całość jednak wyglądałaby gorzej, gdyby laser trafił w ogniwo litowo-polimerowe zasilające drona. Boeing twierdzi jednak, że system jest bardzo precyzyjny, więc można z dużą dokładnością wybrać część drona, którą ma przeciąć laser. Nawet dla najszybszych dronów margines błędu zamyka się w ok. dwóch calach.
Prototypowym systemem steruje się z poziomu laptopa, przy użyciu… kontrolera do Xboksa 360. W docelowej wersji Boeing też nie zamierza wprowadzać przesadnie skomplikowanych części, bowiem głównym założeniem jest niski koszt systemu. Całość ma działać bezawaryjnie przez całe lata, a jedynym kosztem eksploatacji ma być opłata za prąd. W działkach Boeinga jest tylko jedna ruchoma część – głowica statywowa.
Na razie nie wiadomo kiedy system może trafić do użytku
Nie wiadomo też, czy będzie dostępny dla prywatnych spółek, czy może ograniczy się do lotnisk i obiektów wojskowych. Tak czy inaczej, Boeing musi uwzględnić wiele rozporządzeń prawnych. Tak jak Amerykanin nie może po prostu zestrzelić drona (nawet jeśli ma specjalną amunicję i nawet jeśli dron lata nad jego posiadłością), tak nie może tego zrobić prywatna organizacja.
Wygląda jednak na to, że najprostsze rozwiązania są najlepsze. Jeśli obsługa lotniska będzie mogła zestrzelić drona stwarzającego zagrożenie, wszystkim nam wyjdzie to na dobre. Bo nie wierzę w to, że ciekawscy operatorzy sami z siebie przestaną podglądać lotniska z dronów.
Grafika w nagłówku: starwars.wikia.com