REKLAMA

Poważny incydent nad Lotniskiem Chopina. Dron o mało nie wleciał w pasażerski samolot

Dziś rano wypłynęła do mediów informacja o nietypowym incydencie, który miał miejsce wczoraj na Lotnisku Chopina. Samolot niemieckiej Lufthansy o mały włos nie zderzył się z dronem pilotowanym przez beztroskiego operatora.

rejestracja dronów
REKLAMA
REKLAMA

O wydarzeniu poinformował na Twitterze portal lotniczy The Aviation Herald, który monitoruje ruch lotniczy i informuje o błędach i wypadkach. W krótkich notkach dominują komunikaty o spadku ciśnienia w oponach samolotów, stosunkowo niegroźnych problemach z silnikami, czy wleceniu samolotu w stado ptaków.

Wczorajszy komunikat był jednak nietypowy, bo dotyczył potencjalnego zderzenia z dronem. Co więcej, do incydentu doszło nad warszawskim lotniskiem Chopina.

Portal TVN24.pl potwierdził tę informację bezpośrednio u Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Pilot samolotu Embraer 195 linii Lufthansa zbliżał się do lądowania, kiedy na wysokości Piaseczna zauważył drona, który latał zaledwie 100 metrów od samolotu. O zdarzeniu bezzwłocznie została poinformowana wieża lotów, a kontrolerzy szybko skierowali samolot w innym kierunku, by nie doszło do zderzenia. Pilotowi udało się bezpiecznie wylądować na Okęciu.

W Internecie jest dostępny zapis rozmowy, w którym pilot samolotu informuje wieżę o tym, że na wysokości 2500 stóp (ok. 760 metrów) widzi obiekt, który prawdopodobnie jest dronem. Pilot po chwili potwierdził, że był to dron i że przeleciał on 100 metrów od samolotu. W rozmowie z wieżą pilot wykazał się opanowaniem i profesjonalizmem, choć słychać w jego głosie irytację. Pilot mówi, że dron mógł spowodować kolizję i że to bardzo niebezpieczne zdarzenie. Dodał też, że wieża powinna zająć się przestrzenią powietrzną. Obsługa wieży przyznała, że nic nie wie o latającym dronie.

Nie mam słów by skomentować głupotę operatora drona

drony-warsztaty

Na usta cisną się same niecenzuralne epitety. To przejaw skrajnej bezmyślności i najszczerszej głupoty, nie wspominając już o tym, że operator wielowirnikowca złamał prawo. W obrębie niemal całej Warszawy obowiązuje strefa CTR, czyli przestrzeń powietrzna będąca Strefą Kontrolowaną Lotniska. Strefa ta obowiązuje od samej ziemi do wysokości 2000 stóp. Aby w niej latać, trzeba mieć pozwolenie.

Teoretycznie dron mógł jednak latać na wysokości 2500 stóp, jednak śledząc mapki stref lotniczych w Polsce można łatwo zauważyć, że poza strefą CTR w obrębie Warszawy jest jeszcze multum innych kontrolowanych stref, które nakładają się na siebie na obszarze ponad 100 km. Latanie dronem w takich warunkach jest niedopuszczalne, o ile nie ma się pozwolenia. Wieża może udzielić pozwolenia, ale trzeba o nie zabiegać na długo przed lotem, a ponadto cała trasa lotu wielowirnikowca musi zostać zgłoszona do kontroli. W tym wypadku wieża lotów nie była świadoma o zagrożeniu, więc operator najzwyczajniej w świecie złamał prawo.

Ten incydent może wyrządzić wiele złego całej scenie dronowej nie tylko w Polsce, ale i na świecie

Niestety większość operatorów dronów nie jest świadoma, że w powietrzu obowiązują jeszcze bardziej restrykcyjne zasady, niż na drodze. Dostęp do drona jest banalnie prosty, a może nim latać każdy. To tak, jakby piętnastolatek kupił w Media Marktcie samochód i pierwszą jazdę odbył na autostradzie. Nie mieści się w głowie? To prawda, ale w przypadku lotów to niestety codzienność. Ta beztroska robi wiele złego wszystkim operatorom, który do pilotowania dronem podchodzą poważnie. Incydenty przy lotniskach są sygnałem, że należy jeszcze mocniej zaostrzyć prawo, a może w ogóle zakazać latania dronem. To nic dobrego.

Choć może to brzmieć jak ograniczenia swobód obywatelskich, to jednak jestem za tym, by producenci dronów nakładali ograniczenia na swój sprzęt. Takie praktyki już stosuje najpopularnijesza firma produkująca drony, czyli DJI. Niektóre drony tego producenta są zaprogramowane tak, by nie mogły wystartować w strefach lotnisk. Każdy dron DJI lata w oparciu o sygnał GPS, więc programowa blokada pewnych lokalizacji nie jest niczym trudnym. Tego typu ograniczeń nie mają drony budowane od podstaw i to akurat dobre rozwiązanie. Jeśli ktoś decyduje się na zbudowanie własnej konstrukcji, raczej nie jest osobą z przypadku i jest świadomy co wiąże się z lotami.

Przed lotem sprawdź, gdzie możesz latać

Dla własnego bezpieczeństwa nie latajcie w strefach, w których jest to zabronione. Wszystkie strefy kontrolowane, w których nieautoryzowane loty są nielegalne, można sprawdzić w Mapach Google. Polecam to narzędzie, bo można tu sprawdzić nie tylko rozległość stref, ale również wysokości, w jakich obowiązują. Aktualizacja: Jak poinformowało twitterowe konto Wiadomości TVP, właściciel drona, który spowodował incydent lotniczy nad Lotniskiem Chopina został już zatrzymany przez policję.

Czytaj również: Tak wygląda śmierć drona

Aktualizacja – operator drona został zatrzymany

REKLAMA

Operatora drona szukano z ziemi i z powietrza. W poszukiwaniach wzięły udział piesze patrole i helikoptery. Asp. Tomasz Oleszczuk z Komendy Stołecznej Policji poinformował, że policjanci śledzili bezmyślnego operatora, który w końcu wpadł. Właściciel drona został zatrzymany przez policję, a w jego mieszkaniu znaleziono wielowirnikowiec, który następnie zabezpieczono. Wbrew pozorom operatorem nie był nastolatek, tylko 39-letni mieszkaniec okolic Piaseczna. Mężczyzna jest obecnie przesłuchiwany przez policję. Podejrzany przyznał, że w poniedziałek latał w okolicach lotniska.

Mężczyźnie za lot przy lotnisku grozi do 8 lat pozbawienia wolności.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA