REKLAMA

Głosy w twojej głowie, czyli kino przyszłości według Oculusa

Kiedy niedawno testowałem okulary wirtualnej rzeczywistości Samsung Gear VR, jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Wirtualny świat jest niewątpliwie przyszłością rozrywki, ale jest to rozrywka bardzo indywidualna, która zupełnie odizolowuje widza (albo gracza) od świata i innych osób. Oculus znalazł jednak sposób, by uczynić rozrywkę bardziej społecznościową.

Głosy w twojej głowie, czyli kino przyszłości według Oculusa
REKLAMA
REKLAMA

VR, czyli rewolucja na miarę smartfona

Okulary wirtualnej rzeczywistości są dziś w miejscu, gdzie osiem lat temu był iPhone. To właśnie sprzęty takie jak Oculus Rift i Samsung Gear VR kształtują rynek i przecierają szlaki dla zupełnie nowego typu urządzeń. Wszyscy wiemy, jak od 2007 roku potoczyła się historia smartfonów. Na początku podchodziliśmy do nich z dużą rezerwą, a dziś nie możemy się od nich odkleić.

Ten sam los może czekać okulary VR. Dziś jest to ciekawostka i pokaz technologii, ale za kilka lat może to być wielka rewolucja w rozrywce. Wszystko zależy od dostępności i jakości materiałów, które można będzie oglądać w świecie VR. Tutaj ponownie nasuwa się analogia do smartfonów, które osiągnęły dzisiejszą pozycję m.in. dzięki zewnętrznym aplikacjom.

Smartfon łączy, VR dzieli

Z okularami VR jest jednak pewien problem. O ile smartfony generalnie służą do komunikacji, tak świat VR oznacza zupełną alienację. Jeśli korzystasz z VR w pomieszczeniu gdzie są inne osoby, sytuacja zaczyna wyglądać dziwnie. Pal licho to, że wszyscy patrzą na ciebie jak na wariata, który rozgląda się po jakimś wyimaginowanym świecie i wydaje z siebie dziwne okrzyki.

Najbardziej irytującą cechą VR jest to, że nie można podzielić się wrażeniami z inną osobą. Nikt inny nie widzi tego, co ty. Możesz przekazać bliskiej osobie okulary i odtworzyć jakąś scenę, ale w praktyce jest to uciążliwe i czasochłonne. Poza tym kiedy inna osoba założy okulary, ty również nie wiesz, w którym momencie filmu się znajduje i w którą stronę patrzy, co w świecie VR jest dodatkowym utrudnieniem. W związku z tym nie ma możliwości, by nakierować kogoś na ciekawy fragment rozgrywki, który przed chwilą widziałeś.

Aplikacja Oculus Cinema to najlepszy przykład osamotnienia w wirtualnym świecie

Oculus Cinema to wirtualne kino. Widz przenosi się do ogromnej sali kinowej, gdzie na ekranie może oglądać dowolny film. Wygląda to kapitalnie, ale zastanawiający jest fakt, że sala kinowa jest kompletnie pusta. W ten sposób Oculus (celowo bądź nie) stworzył ciekawą analogię do osamotnienia towarzyszącego wirtualnej rzeczywistości.

W kwietniu rozmawiałem z Borysem Musielakiem o przyszłości kina i o technologiach (na marginesie, bardzo polecam tę rozmowę). Borys powiedział wtedy, że w przyszłości okulary VR prawdopodobnie będą oferowały pewien rodzaj interakcji z drugą osobą. I to nie tylko z kimś siedzącym obok, ale także z osobami z drugiego końca świata.

Ta wizja właśnie zaczyna się spełniać

Twórcy aplikacji Oculus Cinema podczas Gamescomu zdradzili, że ich aplikacja w niedalekiej przyszłości stanie się o wiele bardziej społecznościowa. Pojawią się w niej awatary oraz możliwość komunikacji z innymi użytkownikami aplikacji. Twórcy wprowadzą też funkcję, którą roboczo nazywają „multiplayer”. Można się spodziewać, że będzie to wspólne oglądanie filmu w tym samym czasie. Być może pusta sala kinowa z Oculus Cinema niebawem zapełni się avatarami ludzi z całego świata.

REKLAMA

Możliwość rozmawiania z kimś podczas wirtualnego filmu będzie dużym krokiem naprzód, ale jednocześnie jest to dopiero pierwszy krok. W niedalekiej przyszłości może się okazać, że rozwój funkcji społecznościowych może być absolutnie kluczowym elementem w budowaniu nowej gałęzi rozrywki, jaką jest VR.

Smartfonom zajęło tylko kilka lat, by podbić generację młodzieży i dotrzeć do ich rodziców, a nawet dziadków. Ciekaw jestem, jak szybko poradzą sobie z tym zadaniem okulary VR.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA