Samsung musi mieć się na baczności. Idzie po niego najmniej spodziewany mobilny rywal
Lenovo jest niekwestionowanym liderem na rynku komputerów PC, ale z rynkiem smartfonowym kojarzy się w Polsce tylko tym, którzy uważnie obserwują branżę. Nie przeszkadza to jednak dyrektorowi generalnemu polskiego oddziału firmy, Andrzejowi Sowińskiemu, stawiać śmiałych celów podbicia naszego rynku smartfonów w zaledwie trzy lata.
Jak donosi Telepolis, powołując się na Puls Biznesu, Lenovo chce w ciągu raptem trzech kwartałów zagarnąć dla siebie 10% rynku smartfonów w Polsce, a w ciągu trzech lat zostać jego liderem. Jak zamierza to osiągnąć? Wykorzystując przejętą przez siebie markę Motorola, której Moto G została u nas bardzo ciepło przyjęta, a nadchodzące Modele Moto X Style i Play mogą okazać się hitami wśród urządzeń z wyższej półki.
Patrząc na dotychczasowe portfolio Motoroli, plany o rynkowej dominacji wcale nie wydają się na wyrost. To świetne smartfony, w dodatku oferowane w naprawdę dobrych cenach, pracujące pod kontrolą niemal czystej wersji Androida, z zaledwie kilkoma użytecznymi dodatkami od producenta.
Ubiegłoroczna Motorola Moto X nadal jest kapitalnym urządzeniem, nastawionym na komfort użytkownika, które dziś możemy kupić za mniej niż 1500 zł. Moto G ubiegłej generacji stała się hitem operatorów, bo za naprawdę niewielkie pieniądze (czy wręcz ich brak przy wyższych abonamentach) oferowała przyzwoite parametry i bardzo dobre wrażenia z użytkowania.
Jedynym co studzi mój optymizm odnośnie strategii Lenovo (przynajmniej w perspektywie trzech nadchodzących kwartałów) jest nowa Motorola Moto G, która na naszym rynku pojawiła się wyłącznie w słabszej z dwóch dostępnych specyfikacji - z 1 GB RAM-u i 8 GB pamięci wbudowanej. Taki wariant kosztuje u nas 800-900 zł, co nie jest wygórowaną kwotą, ale stanowczo zbytnio zbliżoną do dużo bardziej wydajnej konkurencji.
Wprowadzenie wariantu z 2 GB RAM i 16 GB pamięci z pewnością pomogłoby Motoroli Moto G wznieść się wysoko w statystykach sprzedaży, zwłaszcza biorąc pod uwagę jej dwa główne atuty, których nie miał poprzednik - wodoodporność i najlepszy w klasie aparat, przeniesiony z Nexusa 6.
Motorola to nie wszystko, co producent może mieć do zaoferowania
Nie wiadomo niestety, czy strategia Lenovo obejmuje też ich własną markę smartfonów, tak popularną na rynku azjatyckim. Firma ma w swojej ofercie kilka naprawdę interesujących modeli, które z pewnością przyjęłyby się na naszym rynku (na co wskazuje chociażby ich niezła dostępność na portalach aukcyjnych).
Urządzenia z serii Vibe, K czy P to w zasadzie optymalne połączenie tego, czego polski klient najczęściej poszukuje w smartfonie - świetnego czasu pracy na baterii, dobrej wydajności i niezłego aparatu. Do tego dodajmy wersje dual-SIM tych telefonów, które u nas są chętnie wybierane, a niezbyt szeroko dostępne (choć w tym roku zaczyna się to zmieniać). Dlatego pojawienie się nowych urządzeń spod znaku Lenovo na naszych sklepowych półkach mogłoby zostać równie ciepło przyjęte, jak budżetowa Moto G.
Jeżeli jednak Lenovo stawia w całości na Motorolę, jako konia pociągowego sprzedaży smartfonów firmy w Polsce, bardzo dużo zależeć będzie od nadchodzących Moto X. Cena w dolarach jest więcej niż dobra, bo 400 dol. za edycję Style, z ekranem QHD 5,7” to naprawdę okazja. Równie wiele do zaoferowania może mieć tańsza o 50 dol. edycja Play, ze swoim potężnym akumulatorem i nadal wydajnymi podzespołami.
Jeżeli polskie ceny będą równie atrakcyjne po doliczeniu podatku, to Motorola spokojnie może liczyć na zaskarbienie sobie serc klientów. Nie jestem w stanie ocenić, czy Lenovo jest w stanie zagrozić Samsungowi, ale z pewnością ma czym z tym gigantem powalczyć.
Gdyby tak jeszcze Moto Maker zawitał do Polski…