Strumieniowanie gier z Xboksa One na Windows 10 już działa. I to jak!
Phil Spencer i jego skoncentrowane na grach skrzydło Microsoftu zrzuciło ostatnio kilka naprawdę potężnych bomb. Największą z nich była wsteczna kompatybilność Xboksa One. Drugą – możliwość strumieniowania rozgrywki na dowolne urządzenie z systemem Windows 10.
Jako posiadacz konsoli Xbox One objętej programem „preview” oraz jeden z milionów „insiderów” Windowa 10 w wersji technical preview, mogłem już przetestować nową usługę strumieniowania obrazu. Ta jest… cholernie dobra, chociaż do premiery nowego systemu operacyjnego Microsoftu wciąż pozostało jeszcze troszkę czasu.
Do strumieniowania obrazu z konsoli niezbędna jest aplikacja Xbox – growe oczko w głowie Windowsa 10.
Nie jestem zwolennikiem uniwersalnych aplikacji Microsoftu. „Kaflowe” programy wciąż działają ociężale i są daleko w tyle za programami w wersji desktop czy nawet usługami uruchamianymi w oknie przeglądarki internetowej. Aplikacja Xbox to jednak chlubny wyjątek. Życzyłbym sobie, aby każdy uniwersalny program ze sklepu Windows działał równie dobrze i był chociaż w połowie tak responsywny i wszechstronny.
Aplikacja Xbox to program, który musi zostać obowiązkowo zainstalowany przez każdego gracza aktualizującego system do Windowsa 10. Jest połączeniem funkcji społecznościowych, agregatorem zebranych treści takich jak zrzuty ekranu i filmy oraz miejscem, w którym porozmawiamy ze znajomymi zgromadzonymi wokół środowiska Xbox Live. To jednak dopiero wierzchołek góry lodowej.
Xbox app jest jak nakładka Steam. Pozwala na podglądanie osiągnięć czy tworzenie spójnego zbioru gier. Program poinformuje nas o wszystkich istotnych informacjach, takich jak aktualizacje ulubionych tytułów, wybitne osiągnięcia znajomych czy zaproszeniu do rozgrywki wieloosobowej. Najciekawszą funkcją aplikacji Xbox jest jednak strumieniowanie – nie tylko gier, ale również kanałów telewizyjnych obsługiwanych przez konsolę Xbox One!
Skupmy się jednak na tym, co w Xboksie One najciekawsze – grach wideo.
Aplikacja Xbox pozwala na strumieniowanie obrazu z konsoli Xbox One prosto na ekran naszego laptopa, komputera stacjonarnego czy tabletu z systemem Windows 10. Bez żadnej wcześniejszej konfiguracji, męczenia się w opcjach, kalibracji czy godzin poświęconych w ustawieniach sieci i udostępniania. Wystarczy, że konsola oraz komputer znajdują się w tej samej lokalnej sieci WiFi.
W zakładce „połącz” aplikacji Xbox wyświetli się stacjonarna konsola. Jeżeli jest w stanie uśpienia, możemy ją włączyć z poziomu PC czy tabletu. Po zaledwie 2-3 sekundach rozruchu już jesteśmy zsynchronizowani z maszyną. Możemy teraz rozpocząć strumieniowanie obrazu na urządzenie zewnętrzne, bądź zamienić je w pilot sterujący konsolą. Druga opcja będzie idealna dla smartfonów i tabletów.
Rozpoczęcie strumieniowania jest natychmiastowe. Proces trwa znacznie, znacznie szybciej niż rozwiązanie konkurencji, w postaci duetu PlayStation 4 – PlayStation Vita. Być może ma na to wpływ moc zewnętrznego sprzętu, której po prostu brakuje Vicie. Tak czy inaczej, Microsoftowi należą się brawa za błyskawiczność i stabilność swojej najnowszej usługi. Strumieniowanie obrazu z Xboksa One działa świetnie.
Postanowiłem nie oszczędzać aplikacji Xbox. Do testów użyłem świetnej gry wyścigowej Forza Horizon 2.
Nową usługę Microsoftu testowałem przy połączeniu sieciowym z prędkością pobierania na poziomie 50 Mps oraz prędkością wysyłania na poziomie 45 Mps. Moje opóźnienie wynosi 17 ms. Przy tych wartościach strumieniowanie obrazu z konsoli Xbox One działało niemal niezawodnie.
Na około cztery godziny rozgrywki tylko raz natrafiłem na kilkuminutowy okres wypełniony problemami i artefaktami graficznymi. Obraz zaczynał szaleć i wyświetlać czarne elementy. Sterowanie było opóźnione względem wydarzeń na ekranie. Miałem jednak wrażenie, że to chwilowy problem, który później nie pojawił się ani razu.
Nie będę ferował ostatecznych wyroków po zaledwie kilku godzinach testów. Pierwsze, drugie i trzecie wrażenie jest jednak jak najbardziej pozytywne. Gry wyścigowe to jeden z najbardziej wymagających i problematycznych gatunków, jeżeli chodzi o streaming obrazu. Aplikacja Xbox podołała jednak zadaniu. Grałem w Forzę Horizon 2 na budżetowej maszynie do pisania, co jeszcze kilka dni temu nie przeszłoby mi przez głowę! Świetne, naprawdę świetne uczucie.
Nie oznacza to jednak, że jest idealnie.
Microsoft dopiero startuje ze swoją usługą i wciąż ma jeszcze wiele do nadrobienia. Sony posiada gigantyczną przewagę nad Philem Spencerem i jego drużyną, ponieważ ich streaming nie ogranicza się do domowej sieci WiFi. Oddalone o setki kilometrów, urządzenia PlayStation mogą łączyć się ze sobą, o ile każde z nich jest podłączone do sieci.
Wyobraź sobie - zostawiłeś PS4 w domu, pojechałeś w góry z Vitą, złamałeś nogę na stoku i leżysz w szpitalu. Jesteś uziemiony. Teraz wprowadzam wątek science-fiction – publiczna placówka posiada dostęp do WiFi dla każdego pacjenta. Wyciągasz więc Vitę, łączysz się z domowym PlayStation 4 i już możesz grać w swoje Destiny, Diablo III albo Bloodborne. Koronna zaleta strumieniowania, której próżno szukać w obozie Microsoftu.
Pamiętajmy jednak, że w Redmond dopiero startują ze swoją usługą, podczas gdy Sony zdążyło już wyrosnąć na lidera strumieniowania. Microsoft posiada jednak odpowiednie zasoby oraz zaplecze, aby oferować streaming na podobnym, a nawet lepszym poziomie. Twórcy najpopularniejszego systemu operacyjnego na świecie jak zwykle zaspali i po raz kolejny dopiero odrabiają stracony czas. Jeżeli Microsoft wyjdzie poza ograniczenie lokalnej sieci WiFi i wprowadzi możliwość sterowania za pomocą klawiatury i myszki – to by była prawdziwa bomba.
Dobrze, ale na co to komu?
Domowe strumieniowanie sprawdza się zwłaszcza wtedy, kiedy trwa salonowa „bitwa o pilota”. Aplikacja Xbox eliminuje problem dostępu do telewizora. Jest deszczowy dzień, dzieci chcą oglądać swoje bajki, ty wróciłeś z pracy i marzysz o godzince z nowym Gears of War? Bierzesz pod pachę laptopa, chwytasz za kontroler i udajesz się do sypialni, ciesząc się długo oczekiwanym tytułem. Problem rozwiązany.
Oczywiście to dopiero początek. W ostatecznym rozrachunku strumieniowanie sprowadza się do wyzbycia z oków ograniczeń sprzętowych. Dostęp do treści na każdym urządzeniu z ekranem, o ile jest podłączone do sieci – to ostateczny cel strumieniowania. Te same gry, programy i telewizja w PC, tablecie, pralce, kalkulatorze czy telewizorze, bez znaczenia, kto stworzył dany produkt. To droga, którą od lat podąża Sony i na którą właśnie wszedł Microsoft, ujednolicając swoje środowisko.
Ostry jak brzytwa obraz, stabilne 30 klatek na sekundę, błyskawiczne uruchomianie usługi, do tego wszechstronna aplikacja Xbox dla Windowsa 10 – czuć, że Microsoft naprawdę się stara. W Redmond chcą odrobić straty względem PlayStation 4, na czym regularnie zyskują posiadacze Xboksów.
Strumieniowanie, wsteczna kompatybilność, cenowe cięcia… Jestem pod wrażeniem.