REKLAMA

Smartfonu od tej firmy się nie spodziewałem. Poznajcie najnowszy produkt Marshalla

Marshall to jedna z tych firm w branży muzycznej, którą podobnie jak Fendera i Gibsona kojarzy niemal każdy, nawet jeśli nigdy w życiu nie trzymał gitary w ręce. To firma-ikona, absolutna legenda rocka, wzmacniacze odpowiedzialne za niezliczone, klasyczne oraz współczesne nagrania. Czasy postępują jednak naprzód, konkurencja na rynku muzycznym rośnie, więc Marshall szuka dla siebie nowego miejsca. Nigdy jednak bym nie przypuszczał, że zrobią to w ten sposób...

Smartfonu od tej firmy się nie spodziewałem. Poznajcie najnowszy produkt Marshalla
REKLAMA
REKLAMA

Marshall zaprezentował dziś swojego pierwszego smartfona. Tak, dokładnie. Legendarny producent wzmacniaczy po mariażu z Urbanears przy produkcji swoich słuchawek, postanowił połączyć siły z fińską firmą Creoir i zaprezentować światu nowy, muzyczny telefon.

London, bo taką nazwę nosi nowe dziecko Anglików, już na pierwszy rzut oka nie daje się pomylić z żadnym innym telefonem na rynku, wyraźnie podkreślając swą stylistyką dziedzictwo Marshalla. Obudowa pokryta jest tym samym materiałem, który okrywa wzmacniacze i kolumny firmy, z przodu pyszni się ikoniczne logo, a przyciski głośności zostały zastąpione pozłacanym pokrętłem. Klawisz blokady ekranu znalazł miejsce na szczycie urządzenia, pomiędzy dwoma (!) gniazdami jack 3,5 mm.

Global-Equalizer_1600.0

Oprócz tego smartfon wyposażony został w głośniki stereo na froncie urządzenia, oraz dwa mikrofony, które posłużą do "nagrania sesji a capella" i aktywnej redukcji szumów. Za przetwarzanie dźwięku odpowiedzialny będzie procesor DSP firmy Wolfson, który teoretycznie powinien zniwelować trapiący Androida problem z latencją audio. Oczywiście nie zabrakło bogatego zestawu aplikacji od Marshala, dedykowanych DJ-om, gitarzystom i muzykom lubujących się w innych gatunkach.

Cena tego "muzycznego smartfona" to co prawda blisko 400 funtów, ale biorąc pod uwagę jego możliwości i rodowód, to wszystko brzmi i wygląda aż zanadto cudownie.

A zaczyna wyglądać wręcz śmiesznie, gdy spojrzymy na specyfikację

Sercem smartfona jest SoC Qualcomm Snapdragon... 410, o taktowaniu 1,4 GHz. Wspierany przez 2 GB RAM-u i 16 GB pamięci wbudowanej, rozszerzalnej o kartę microSD. Ekran IPS LCD o przekątnej 4,7" ma rozdzielczość zaledwie 720p, a zastosowane aparaty to 8 MP z tyłu i 2 MP z przodu. Akumulator - 2500 mAh.

Gdyby nie drobne różnice, pomyślałbym, że czytam specyfikację kosztującej 400 zł Motoroli Moto E, a nie mającego kosztować 400 Funtów "muzycznego smartfona".

Dziwi mnie ogromnie powstanie takiego tworu jak Marshall London

Nie można powiedzieć, żeby legendarny wytwórca wzmacniaczy nie mógł odnaleźć się na współczesnym rynku, bo robi to naprawdę dobrze. Oczywiście, poza gronem profesjonalnych muzyków niewiele osób kupuje już boutiq'owe, w pełni lampowe JVM czy JCM, ale budżetowe serie MG i AVT (tranzystorowe oraz hybrydowe) radzą sobie całkiem nieźle w starciu z konkurencją.

Do tego Marshall licencjonuje brzmienie swoich wzmacniaczy rozmaitym symulatorom, takim jak Amplitube czy GuitarRig. Możemy nawet wspomnieć o ciekawej, choć stanowczo za wysoko wycenionej linii słuchawek i głośników Bluetooth, które znajdują nabywców, oferując co prawda dość przeciętną jakość brzmienia, ale za to w niezwykłej stylistyce.

marshall-london-phone-7_3800.0

Tylko że tym razem... trudno mówić tu o "przeciętnym sprzęcie". To jest po prostu dość ubogi smartfon z Androidem, ubrany w elegancki garnitur, któremu ktoś włożył do ręki gitarę i ustawił do zdjęć. "Nikt nie zauważy, że nie umie grać".

Dlatego sądzę też, że nie tylko London nie znajdzie masowego odbiorcy, ale przede wszystkim Marshall w ogóle nie ma wobec niego takich planów. To sprzęt raczej nastawiony na działania PR, niż faktyczną sprzedaż. Coś, co będzie się ładnie prezentować na zdjęciach w komplecie ze słuchawkami, leżąc na kosztującej 20 tys. złotych "głowie" gitarowej.

Jeśli jednak nie mam racji, a Marshall faktycznie planuje "podbić rynek" swoim nowym dzieckiem, to... pozostaje tylko wysoko unieść brew w geście niedowierzania.

marshall-london-phone-8_3800.0

Bo choć ten telefon prezentuje się naprawdę pięknie, może i ma ciekawe oprogramowanie, może i ma logo Marshalla na froncie lecz nadal - na świecie jest już "muzyczny smartfon". Jest nim iPhone, który spełnia wszystkie kryteria w zakresie mobilnego tworzenia muzyki. I wywiązuje się ze swoich zadań kapitalnie, czego nie można powiedzieć o żadnym telefonie z Androidem, na które też... po prostu nie ma nawet ułamka aplikacji muzycznych dostępnych w AppStorze.

REKLAMA

Obawiam się więc, że tylko fanatycy marki zdobędą się na wyłuskanie z kieszeni tych 400 Funtów. Dla reszty pozostanie raczej ciekawostką przyrodniczą. A szkoda, bo gdyby Anglicy zdecydowali się upchać pod maską lepsze podzespoły i oprócz aspektów muzycznych postawić też na użytkowe - mielibyśmy coś naprawdę unikalnego na rynku.

Tymczasem w mojej ocenie powstało coś, co zamiast wypełnić istniejącą na rynku lukę w androidowych smartfonach muzycznych, wypełni jedynie lukę w... sklepie z akcesoriami Marshalla.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA