Prawo Moore'a nieaktualne? Ruch Intela właśnie na to wskazuje
Na świecie jest kilka tez fundamentalnych, rzeczy do których można się odwołać. Aksjomatem takim są nie tylko wszystkie prawa Murphy’ego, ale też prawo Moore’a, które przewiduje, że liczba tranzystorów w mikroprocesorach podwaja się co dwa lata. Teraz okazuje się, że zasada ta może lada moment może trafić na śmietnik historii.
Późniejsza wersja tej zasady mówiła, że w procesorach co dwa lata nie podwaja się liczba tranzystorów, ale dwukrotnie wzrasta moc obliczeniowa. To są jednak tylko detale. Najbardziej istotne było to, że prawo to pozwalało nam przewidywać, jak w krótszej i dłuższej perspektywie będą rozwijać się komputery.
Jednak do zwiększania liczby tranzystorów, zwiększania mocy obliczeniowej i obniżania apetytu układu na energię konieczne było regularne wdrażanie procesu miniaturyzacji, ciągłe zmniejszanie procesu technologicznego. Intel w ciągu wielu lat przyzwyczaił nas, że robi to dokładnie co dwa lata, tak jak to przewidział Moore. By proces ten był jak najbardziej efektywny, firma wprowadziła model wydawniczy Tick-Tock, w którym “Tick” i “Tock” oznaczały kolejne, wychodzące co roku generacje procesorów.
“Tick” określał serię procesorów cechującą się wdrożeniem nowego procesu technologicznego, zaś “Tock” nowej architektury. Po zakończeniu jednego cyklu natychmiast rozpoczynano drugi. Wdrażając co roku nowe układy, raz cechujące się nowym procesem technologicznym, a raz architekturą, Intel mógł w spokoju pracować nad dwoma kluczowymi aspektami produkcji procesorów.
Oznacza to, że Intel praktycznie co dwa lata naginał dotychczasowe prawa fizyki, by dostarczyć nam jeszcze lepsze i wydajniejsze układy.
Oczywiste było, że proces ten prędzej czy później będzie musiał się zatrzymać lub zwolnić. Jednak mimo to wszyscy byli zdziwieni, gdy Intel, obecnie największy innowator na rynku procesorów, ogłosił, że jego układy wykonane w 10-nanometrowym procesie technologicznym nie pojawia się pod koniec przyszłego roku, ale dopiero w drugiej połowie 2017 roku.
Tak duże opóźnienie oznacza, że 14-nanometrowe układy Intela będą na rynku aż przez trzy lata, co do tej pory było czymś niespotykanym. Tym samym potwierdzono wcześniejsze pogłoski według których na rynku pojawi się trzecia generacja układów Intela wykonanych w 14-nanometrowym procesie technologicznym. Procesory o nazwie kodowej Kaby Lake pojawią się rok po tegorocznych układach Skylake i rok przed procesorami Cannonlake, które mają być pierwszymi układami Intela wykonanymi w procesie technologicznym 10 nm.
Trudno podejrzewać, że układy Kaby Lake będą rewolucyjne. Oznacza to, że procesory Skylake przez długi czas utrzymają świeżość i przez dwa lata nie będą mieć konkurencji. Dlatego jeśli ktoś z was szukał komputera, który starczy mu na dłużej, powinien kupić go za kilka tygodni, gdy układy Skylake wejdą na rynek. Wtedy przez dwa lata będzie miał pewność, że jego procesor jest wyposażony w najnowsze rozwiązania dostępne na rynku.
Warto też zastanowić się, czy z powodu tego incydentu Intel porzuci rozkład Tick-Tock.
Raczej nie jest to możliwe, ponieważ może to być jednorazowa wpadka. Warto pamiętać, że Intel stara się dopracować proces stosowania litografii EUV, która jest z powodzeniem stosowana przez konkurencyjne firmy. Między innymi dzięki niej IBM-owi udało się stworzyć prototyp procesora wykonanego w 7-nanometrowym procesie technologicznym. Pozwala to podejrzewać, że także Intel opanuje to rozwiązanie i będzie w stanie tworzyć jeszcze nowsze układy.
Niemal pewne jest za to, że twórcy Pentiumów stracą miano firm produkującej najnowocześniejsze procesory na świecie. Stanie się tak za sprawą Samsunga, który ogłosił, że już za rok do do sprzedaży trafią pierwsze sprzęty wyposażone w 10-nanometrowe procesory południowokoreańskiej firmy.
Chyba że także Koreańczycy zdecydują się opóźnić premierę nowych procesorów i przeznaczą dodatkowy czas na poprawienie uzysku nowych układów i obniżenie ich cen. W obliczu ostatniego oświadczenia Intela możliwość takiego przebiegu wydarzeń staje się bardzo prawdopodobna.