Zastanawiasz się ile kalorii ma ten wielki burger? Zrób mu zdjęcie, a Google ci odpowie
XXI wiek oprócz postępu technologicznego i wzrostu dobrobytu na całym świecie przyniósł nam jeszcze jedno - epidemię chorobliwej otyłości, a zaraz po niej epidemię środków i sposobów do walki z takim stanem rzeczy. Nie od dziś wiadomo jednak, że nic tak nie motywuje do pracy nad sobą, jak wyrzuty sumienia. Google pracuje nad aplikacją, która ma skutecznie je w nas wywołać.
Trend wrzucania zdjęć posiłków na Instagrama jest dla mnie kompletnie niezrozumiały, ale nie zmienia to faktu, że setki milionów ludzi na świecie bardzo lubi się pochwalić tym, co aktualnie ma na talerzu.
Gigant z Mountain View pracuje nad bardzo ciekawym i fajnym (w mojej opinii) algorytmem, który z instagramowej fotografii oszacuje... liczbę spożytych kalorii.
Pomiar kalorii nigdy nie był tak prosty
Aplikacja nosi roboczą nazwę Im2Calories i do działania nie potrzebuje Bóg wie jakiej jakości czy rozmiaru zdjęcia - byleby było widać na nim wyraźnie, co jest na talerzu, a wtedy algorytm Google rozpozna produkty i przedstawi ile dziennego zapotrzebowania na kalorie wchłoniemy tym dumnie obfotografowanym posiłkiem.
Projekt jest na razie w fazie prototypu i choć nie wiadomo, czy kiedykolwiek ujrzy światło dzienne, to technologia już istnieje.
Oczywiście zamiarem Google'a nie jest wzbudzenie w nas wyrzutów sumienia, prowadzących do stanów depresyjnych, lecz raczej ułatwienie śledzenia spożywanych przez nas pokarmów, co może być szczególnie pomocne w zestawieniu z aplikacjami zdrowotnymi, chociażby z autorskim Google Fit.
Jak powiedział Kevin Murphy podczas prezentacji produktu, algorytm opiera się o "deep learning", a zatem z biegiem czasu będzie stawał się coraz lepszy.
Nawet jeżeli na początku zaledwie 30% odczytów danych z talerza będzie poprawna, przyciągnie to użytkowników, a dzięki temu baza danych algorytmu będzie się nieustannie rozszerzać.
Deep Learning to jednak nie tylko pomiary kalorii, lecz także inne, zaawansowane technologie, które z biegiem czasu wkradać się będą do naszego życia, czyniąc je prostszym - wystarczy wspomnieć o aplikacji Microsoftu do odczytywania wieku, czy projekcie Google'a, opartym o ten sam co przy jedzeniu algorytm, pozwalającym samochodom samodzielnie wyszukiwać pustych miejsc parkingowych.
Z drugiej strony podobnie jak naprawdę nie chcę, żeby moja lodówka sama za mnie robiła zakupy, tak nie chcę, żeby po zrobieniu zdjęcia posiłku mój własny telefon okrzyczał mnie, że zjadłem zbyt dużo.
Niemniej jednak dla osób, które muszą przestrzegać diety jest to z pewnością ciekawy mechanizm, który pozwoli choć odrobinę zautomatyzować proces śledzenia własnych nawyków żywieniowych.
* Grafiki pochodzą z serwisu Shutterstock