W Apple ktoś zapomniał, że nie wszyscy są na ich jedno skinienie
Wygląda na to, że w Cupertino powoli zaczynają tracić kontakt z rzeczywistością, zapominając, że świat nie tańczy na wciśnięcie guziczka. Takie wrażenie w każdym razie mogli odnieść wydawcy, do których ostatnio trafiły dość... ostentacyjne maile od Apple. Podobnie sytuacja zaczyna wyglądać w wytwórniach muzycznych.
Jedną z ciekawszych (no, może nie na naszym rynku) nowości, które zostały zaprezentowane podczas WWDC 2015 i będą obecne w iOS 9, jest nowy News App. To taki flipboard na sterydach, w którym obok feedu RSS mają się pojawić także autorskie treści, do tworzenia których gigant już poszukuje dziennikarzy, chętnych do pracy przez 40 godzin w tygodniu.
Co oczywiste, Apple nie może tak sobie wziąć treści publikowanych przez zewnętrzne podmioty i umieścić w swojej aplikacji - musi więc rozesłać warunki umowy i porozumienia, na mocy którego RSS wydawcy pojawi się w News App.
Takie warunki umowy zaczęły z początkiem tego tygodnia trafiać do wydawców i bloggerów na świecie. O ile sama ich treść nie jest zaskakująca, to już sposób rozpoczynania "współpracy" po stronie Apple każe co najmniej wysoko unieść brew. Może nawet prychnąć z niedowierzaniem.
Otóż mail z Cupertino nie pyta o chęć współpracy. Nie porusza tematyki wspólnych korzyści, nie pyta o zgodę. Jak opisał to na swoim blogu jeden z wydawców, email od Apple stawia przed faktem dokonanym, ledwie na końcu informując o możliwości odstąpienia od umowy. Jeśli dany wydawca nie chce, aby jego RSS udostępniany był w News App, musi to wyraźnie napisać w odpowiedzi na otrzymanego maila.
Czy tylko ja mam takie wrażenie, czy ktoś tu się naprawdę zapędził?
Odrobinę dyskusyjne są również niektóre zapisy w umowie. Nie z prawnego punktu widzenia, a raczej z punktu widzenia konsumenta. Wydawcy godząc się na obecność swojego feedu RSS w aplikacji Apple News, godzą się także na to, aby przy ich treści wyświetlane były reklamy.
Czy to oznacza, że Apple News idzie drogą obraną przez HTC? Oby nie. W końcu nie po to płacimy za urządzenia, żeby jeszcze oglądać reklamy w natywnych aplikacjach.
Powody do niezadowolenia ma także przemysł muzyczny, w kwestii Apple Music.
Gigant z Cupertino co prawda ciągle negocjuje warunki współpracy z wytwórniami, próbując znaleźć złoty środek pomiędzy utrzymaniem wpływów jakie dotychczas płynęły dla nich z iTunes, a nowym, strumieniowym modelem sprzedaży. Kością niezgody okazuje się jednak być... okres próbny. Trzy próbne miesiące będą darmowe nie tylko dla użytkowników, ale także dla samego Apple oraz wytwórni muzycznych.
Oznacza to, że przez trzy miesiące wytwórnia i wykonawcy nie zobaczą ani grosza za odtworzenia swoich dzieł w Apple Music.
Podobno firma przystała na to, aby w zamian za bezpłatny okres próbny podnieść nieco gaże dla wytwórni po jego upłynięciu. Rozwiązanie to najwyraźniej nie przekonało wydawców, gdyż niektórzy z nich już dzisiaj zapowiadają, że ich muzyka nie będzie dostępna do odsłuchania w czasie okresu próbnego, lecz dopiero po jego upłynięciu.
Zastanawia mnie bardzo, dlaczego Apple nie zdecyduje się na przeplecenie muzyki w czasie okresu próbnego reklamami, tak jak prawdopodobnie ma zamiar to zrobić z News App? Może wizerunkowo nie byłoby to przesadnie korzystne, ale na pewno bardziej, niż perypetie z wytwórniami, które odbywają się na naszych oczach.
W ten sposób załatwiona byłaby kwestia rentowności okresu próbnego, zarówno dla Apple jak i wytwórni oraz artystów.
Zarówno sytuacja z emailami do wydawców, jak i traktowanie wytwórni przez firmę dla mnie jest wyraźnym sygnałem, że ktoś się w Cupertino zdrowo zapomniał. Pomimo wszystkich zarobionych miliardów, rynek jest na tyle konkurencyjny, że nikt nie będzie skakał wtedy, gdy Apple zaklaszcze.
Szczególnie że mowa o usługach, co do których naprawdę nie narzekamy na niedomiar dostępnych opcji. Zwłaszcza jeśli chodzi o aplikację z newsami.