Najtańsze stałki Nikona tańsze o połowę. Wszystko dzięki Chińczykom
Każdy fotograf wie, że nie istnieje obiektyw, który jest jasny, ostry i tani. Z tego zestawienia można wybrać tylko dwa parametry, ale nie wszystkie trzy. Okazuje się jednak, że Chińczycy uważają inaczej, co po raz kolejny mają zamiar udowodnić światu. Tym razem pracują nad kopiami „inspirowanymi” obiektywami Nikona.
Uwaga, za moment padnie truizm. Obiektywy są drogie. Prędzej czy później przekonuje się o tym każdy fotograf, który zdecydował się kupić aparat z wymienną optyką. W końcu jeśli aparat umożliwia wymianę obiektywów, warto tę możliwość wykorzystać.
Wielokrotnie dostawałem pytania o to, jaki obiektyw dokupić do tzw. kita, żeby zdjęcia były lepsze. Entuzjazm pytającego przeważnie niestety gaśnie w obliczu czterocyfrowej kwoty, jaką trzeba przeznaczyć na szkiełko. Nagle okazuje się, że sam aparat to ledwie początek wydatków, a dalej… coż, dalej jest studnia bez dna.
Chińska myśl techniczna
Tak być jednak nie musi. Udowadnia to firma YongNuo, czyli producent popularnych (bo tanich) lamp błyskowych, wyzwalaczy i drobnych akcesoriów fotograficznych. Firma od jakiegoś czasu zajmuje się produkcją obiektywów, które wielu mogłoby określić jako podróbki.
Wszystko zaczęło się w ubiegłym roku, od produkcji obiektywu Yongnuo YN50mm F1.8, który był wypisz-wymaluj kopią Canona EF 50 mm f/1.8 II. Następnie pojawił się drugi obiektyw „inspirowany” tanią stałką Canona, czyli YN35mm F2. Chińczycy stworzyli obiektywy w oparciu o bagnet Canon EF, kompatybilne z lustrzankami tego producenta. Co więcej, obiektywy wyposażyli w mechanizm autofocusu, co wcale nie jest oczywistością w przypadku szkieł niezależnych producentów.
Zarówno „pięćdziesiątka” jak i „trzydziestka piątka” wizualnie wyglądają dokładnie tak, jak obiektywy Canona. Różni je jedynie logo na obudowie. Chińczykom udało się jednak poprawić układ optyczny, dzięki czemu ich obiektywy są lepsze od oryginałów! Objawia się to lepszą ostrością (zwłaszcza w rogach) i ładniejszym przedstawienie nieostrości.
Pierwsza kopia Nikona już w lipcu!
Obiektywy wzorowane na Canonach zbierały w Internecie bardzo dobre recenzje. Nic więc dziwnego, że Chinczycy postanowili wziąć na celownik również szkiełka Nikona. Plotki na ten temat pojawiały się już na początku roku, ale właśnie poznaliśmy konkrety. Kopia Nikona 50mm f/1.8G pojawi się w lipcu, a odpowiednik Nikona 35 mm f/1,8G w październiku. Ten ostatni będzie miał jednak nieco słabsze światło, czyli f/2.0.
Jeśli YongNuo zachowa jakość obiektywów taką jak w kopiach Canona, obiektywy powinny być hitem sprzedaży. Skopiowane szkła Canona kosztowały około połowę ceny oryginałów. W przypadku kopii Nikona ceny powinny więc wynosić ok. 320 zł za obiektyw 50mm f/1.8 i 300 zł za 35mm f/2.0.
Trzeba przyznać, że poruszamy się po wręcz nieprawdopodobnie niskim pułapie cenowym. Nawet stare obiektywy manualne z czasów analogowych nierzadko kosztują więcej. Nawet, jeśli w Polsce cena będzie wyższa o VAT i cło, oferta i tak będzie bardzo kusząca.
Wielu fotografów na pewno chciałby zobaczyć tańsze odpowiedniki obiektywów z wyższej półki, które w Canonie i Nikonie kosztują powyżej 5 tys. zł. Nie sądzę jednak, byśmy doczekali się takich sprzętów od YongNuo. Strategia firmy polega na kopiowaniu najtańszych obiektywów w danym systemie. Dzięki temu próg wejścia w świat wymiennej optyki jest zauważalnie niższy. To pozwala z jednej strony na eksperymentowanie, a z drugiej, na możliwość kupienia drugiego obiektywu, jeśli pierwszy się zepsuje.
W Internecie często pada pytanie, czy jako pierwszą stałkę lepiej jest kupić obiektyw 35, czy 50mm. Teraz w cenie jednego będzie można będzie mieć dwa. Nawet jeśli obiektyw będzie miał wolny autofocus, a obudowa będzie pozostawiała trochę do życzenia, takiego szkiełka nie będzie szkoda. Sytuacja idealna, o ile w końcu ktoś nie pozwie YongNuo.