REKLAMA

Konto Kini Dudy to nie tylko problem Lisa i Karolaka. To problem każdego internauty

Stało się to, co stać się musiało - mainstreamowe media w końcu dały się nabrać na internetowe trollowanie.

Konto Kingi Dudy na Twitterze to nie tylko problem Lisa i Karolaka
REKLAMA
REKLAMA

Trolling, czy też trollowanie, oznacza zamierzoną manipulację, która ma na celu ośmieszanie lub obrażanie osób, zjawisk, poglądów i przekonań. Zadaniem osoby trollującej jest prowadzenie pewnej gry z innymi internautami, którzy często biorą w niej udział zupełnie nieświadomie. Trollowowanie może przyjmować różne formy i poziomy, a osoby, które miały paść ofiarą trollingu często wyczuwają ironię i czającą się pułapkę, co skutkuje ironicznymi odpowiedziami i próbą trollowania osoby trollującej. Ot, takie internetowe zabawy i wygłupy, które stały się codziennością wielu serwisów internetowych, for oraz sieci społecznościowych.

O trollowaniu na Twitterze pisałem już jakiś czas temu, przy okazji polityków, którzy wchodzili w interakcje z fikcyjnym kontem prezydenta Polski, @KomorowskiPL. Wtedy m.in. poseł Arkadiusz Mularczyk dał się wciągnąć w grę trolla i prowadził dyskusję z twitterowym profilem, którego wszystkie elementy zdradzały humorystyczny charakter.

Pisałem wtedy:

Znalazły się jednak osoby, i cały czas przybywają kolejne, które mimo tylu wyraźnych wskazówek nie wyłapały prześmiewczego i komediowego charakteru profilu @KomorowskiPL.

W tekście z 2013 roku zaznaczyłem również, że na osobach prowadzących takie humorystyczne profile spoczywa wbrew pozorom ogromna odpowiedzialność, gdyż poza zadaniem jakim jest zabawianie i rozśmieszanie odbiorców, konta te mają ogromną moc, która może wywołać niemałą aferkę.

No i wykrakałem.

Wczoraj w programie “Tomasz Lis na żywo”, którego jednym z gości był Tomasz Karolak przywołano wypowiedź Kingi Dudy - córki kandydata na prezydenta, Andrzeja Duda. Wypowiedź, która została opublikowana na Twitterze, próbował z pamięci przytoczyć zaproszony Tomasz Karolak, ale z pomocą przyszedł mu redaktor Lis, który wyciągnął kartkę z wydrukowanym tweetem i zacytował go w całości.

Przytoczona wypowiedź Kingi Dudy opierała się na rzekomym cytacie słów jej ojca, czyli człowieka, który wygrał pierwszą turę wyborów prezydenckich w Polsce i bierze czynny udział w przygotowaniach do drugiej tury.

Zważywszy na te okoliczności, wszystkie wypowiedzi Andrzeja Dudy, które są przytaczane przez media, powinny być zacytowane z należytą starannością i dopilnowaniem, aby źródło podające je było zweryfikowane.

Podczas wczorajszego programu “Tomasz Lis na żywo” przytoczono słowa Andrzeja Dudy, których źródłem był twitterowy profil @KiniaDuda.

Konto to, podobnie jak profile @KomorowskiPL, @KatarzynaTusk, @PremierPolski czy @PremieraKopacz, ma oczywiście charakter komediowy. Autorzy takich profili na Twitterze każdego dnia dostarczają internautom solidną dawkę humoru. Czasami są to smaczne żarty, innym razem mniej, jednak przeglądając historię kilku ostatnich tweetów z tych profili nie sposób nie wyczuć ich humorystycznego charakteru.

Nie inaczej było z kontem Kini Dudy, które aktualnie jest już niedostępne - mogło zostać skasowane lub zawieszone przez właściciela. Jednak mimo tego, że wystarczył szybki rzut oka na kilka ostatnich tweetów napisanych przez Kinię, aby wyłapać z jakim typem konta mamy do czynienia, to redaktor Tomasz Lis i zaproszony do studia aktor Tomasz Karolak powoływali się na publikowane przez nie informacje bez cienia wątpliwości.

Wiele osób ma żal do Tomasza Lisa, że nie zweryfikował tej informacji przed podaniem jej na wizji. I ten żal jest słuszny, gdyż redaktor Lis nie został zaskoczony przez swojego gościa cytatem z Twittera - miał przecież wydrukowaną jego treść, co oznaczało, że jeszcze przed nagraniem wiedział, iż ten materiał pojawi się na wizji.

Nie chciałbym uciekać się do oceny tej sytuacji, ze względu na polityczną otoczkę, która wokół niej powstała. W tej sprawie bardziej interesuje mnie coś innego.

Czy jest realna szansa na odfiltrowanie w Internecie treści prawdziwych od tych ironicznych, humorystycznych i prześmiewczych?

Już teraz takie informacje zaczynają być sporym problemem, a wraz ze zwiększającą się popularnością mediów społęcznościowych zagrożenie będzie wzrastało.

Osobiście lubię się pośmiać i pożartować, jednak zaglądając na moment na Twittera czy też do innego serwisu tworzonego przez społeczność, nie mam zamiaru tracić czasu na przyswajanie i analizę zmyślonych informacji.

Facebook wziął już takie treści na celownik. Od stycznia najpopularniejszy serwis społecznościowy na świecie próbuje wyłapywać nieprawdziwe informacje i oznaczać je w odpowiedni sposób, aby użytkownicy wiedzieli z jakimi publikacjami mają do czynienia.

Podobną krucjatę rozpoczął Google, który walczy ze stronami rozpowszechniającymi nieprawdziwe dane i podsycającymi teorie spiskowe, które nie mają żadnego naukowego uzasadnienia. Takie witryny będą usuwane z wyników wyszukiwania, w trosce o to, aby użytkownicy nie byli wprowadzani w błąd.

Do sposobu działania Facebooka nie można mieć zastrzeżeń. Serwis nie będzie zaciekle walczył z serwisami prezentującymi zmyślone informacje, a jedynie weźmie pod ochronę użytkowników witryny. Podejście do tematu, które prezentuje Google jest nieco bardziej kontrowersyjne. Wyszukiwarka mogłaby, podobnie jak Facebook, oznaczać w jakiś sposób pozycje, które zdaniem… - no właśnie, kogo (?) - algorytmu są niezgodne z prawdą. Mimo wszystko uważam, że internautom nie powinno się odcinać dostępu do informacji, ktróe według kogoś lub czegoś są nieprawdziwe.

Jak z tym problemem poradzi sobie Twitter?

Do tej pory jedyną formą zabezpieczenia się przed fałszywymi kontami na Twitterze jest proces weryfikacji profili. Takie zweryfikowane przez administrację serwisu konta posiadają obok nazwy ikonę “ptaszka”, która sugeruje jego autentyczność.

Problem jest taki, że nie każdy Kowalski, Nowak, czy Duda może sobie ot tak zweryfikować konto na Twitterze. To zaś rodzi kolejne problemy, gdyż liczba zweryfikowanych kont jest zdecydowanie za niska. Wystarczy zresztą sprawdzić kilkadziesiąt losowych kont polskich polityków i dziennikarzy, aby przekonać się, że proces weryfikacji w obecnej formie nie ma większego sensu.

Twitter musi sobie jakoś poradzić z problemem humorystycznych, prześmiewczych profili. Na pewno rozwiązaniem nie będzie ich skasowanie - ten scenariusz nie wchodzi w grę. Takich kont przybywa z każdym dniem, więc próba ich kasowania byłaby walką z wiatrakami.

REKLAMA

Tylko wczoraj powstało kilkanaście fałszywych kont Tomasza Lisa i Tomasza Karolaka.

Ciekawe jak Twitter z tego wybrnie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA