REKLAMA

Takiego zegarka bardzo brakowało w ofercie Garmina

Mówi się, że bieganie to najtańszy ze sportów. W końcu czasem zdarza się nam podbiec, chociażby do tramwaju czy autobusu, w tym co mamy na sobie, więc i bardziej ambitne próby niekoniecznie wymagają ani niesamowicie drogiego sprzętu, ani też specjalnego miejsca czy godzin przygotowań. Chyba, że jesteś gadżeciarzem i nie uznajesz sportu bez elektronicznych dodatków. Wtedy może zrobić się naprawdę drogo. 

Takiego zegarka bardzo brakowało w ofercie Garmina
REKLAMA
REKLAMA

Przyznam się, od pewnego czasu mam typowy "problem pierwszego świata" - nie wiem, jaki zegarek sportowo-codzienny wybrać. Początkowo byłem przekonany, że Fitbit, czy inna tego rodzaju opaska do monitorowania snu/kroków nie jest mi w ogóle potrzebna, skoro biegam z moim starym Garminem (305) lub testowanym obecnie TomTomem Cardio. A jednak, jak to gadżeciarzowi, zabrakło mi tych słupków, wykresów, miliarda danych, których wprawdzie do niczego sensownego nie wykorzystywałem, ale jednak były.

W końcu jeśli na Endomondo nie zobaczę liczby kroków, to skąd mam pewność, że się w ogóle ruszałem? Tak być nie może! Mówiąc jednak poważnie, czasem po prostu z takich czy innych powodów nie mogę danego dnia biegać, a chciałbym "wykręcić" odpowiednią liczbę kilometrów. Dla własnego samopoczucia podbudowanego ładnymi wykresami i statystykami.

Moje myśli krążyły przy tym wokół właściwie wszystkich dostępnych na rynku produktów i ich kombinacji, tym bardziej, że przeważnie albo nie oferowały wszystkiego, czego potrzebuję (a więc nie łączyły funkcji zegarka sportowego i opaski), albo były koszmarnie drogie. Pojawiła się nawet dość ekstremalna opcja zakupu Apple Watcha, ale to była prawdopodobnie jedna z tych chwil słabości.

Optymalnym (w tym i finansowo) rozwiązaniem wydawało się po prostu dokupienie opaski i noszenie jej zamiennie z zegarkiem biegowym, ale jednak było to dość karkołomne i mogę się założyć, że po kilku tygodniach czy miesiącach, taka kombinacja po prostu mi się znudziła.

I wtedy (a dokładniej wczoraj) pojawił się Garmin Forerunner 225 - następca popularnego, umiarkowanie drogiego Garmina 220 z tej samej serii. Nowości jest sporo i każda bardzo cieszy.

Przede wszystkim jest to pierwszy zegarek biegowy Garmina, który wyposażono we wbudowany czujnik tętna, stworzony przy współpracy z Mio. Opaski zakładane na klatkę piersiową mogą być wprawdzie odrobinę dokładniejsze (choć np. Apple Watch temu zaprzecza, a i TomTom Cardio spisuje się przeważnie świetnie), ale jest to kolejny sprzęt, który musimy na siebie założyć i o którym musimy przed bieganiem pamiętać. Telefon, słuchawki, zegarek, opaska, klucze - robi się tego trochę sporo i każdy "sprzęt mniej" jest cenny.

garmin 225 2

Na ocenę dokładności tego elementu przyjdzie jeszcze czas (premiera w ciągu najbliższego miesiąca lub dwóch, cena 299 dol.), ale po ostatnich premierach powinniśmy być raczej dobrej myśli.

Tym, co jednak cieszy mnie najbardziej jest fakt, że Garmin w końcu (pomijając model Vivoactive czy droższego o 200 dol. Fenixa) przeniósł do zegarka funkcje znane ze swoich... opasek, a więc mierzenie kroków czy monitorowanie snu. To drobne, niekoniecznie niezbędne dodatki (szczególnie jeśli ktoś trenowałby np. codziennie), ale fakt, że brakowało ich chociażby w 220 czy 620, jest dość dziwny.

REKLAMA

Warto bowiem, żeby producenci tego typu akcesoriów sportowych zrozumieli w końcu jedną rzecz. W dzisiejszych czasach sporo osób zaczyna swoją przygodę z aktywnością (a później i sportem) właśnie od tanich opasek, które mierzą kroki i sen. Naturalnym kolejnym krokiem (przynajmniej dla gadżeciarzy) jest właśnie lepszy i droższy zegarek sportowy, choć niekoniecznie ten z najwyższej półki. I tutaj zaczyna się problem - mało który producent oferuje obecnie zegarek, który monitoruje zarówno zwykłą aktywność, jak i aktywność sportową. A dlaczego chcieć kupić coś, co daje nam mniej, szczególnie tego, do czego się już przyzwyczailiśmy?

Garmin najwyraźniej zaczyna powoli rozumieć, że obecnie nawet zegarek sportowy trzeba zaprojektować tak, żebyśmy nie chcieli go zdejmować przez całą dobę. Bo inaczej, z biegiem czasu, w większości przypadków sportowców amatorów po prostu wyprą je całkowicie produkty w rodzaju Apple Watcha.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA