W wyścigu kolarskim na 111 km o zwycięstwie zadecydował… 1 piksel
Jak dużo może oznaczać jeden piksel? Dla większości osób jest to tyle, co nic. Może się jednak okazać, że jeden piksel jest wystarczającym powodem do frustracji. Nie mam tu na myśli wypalonego martwego piksela na środku ekranu, czy linii grubości jednego piksela, która rozwala cały layout strony. Mam na myśli… wyścig kolarski.
Drugi kwietnia to kiepski dzień dla kolarskiego mistrza Niemiec, Andrea Greipela. Na dzisiejszym, stujedenastokilometrowym odcinku 3a w wyścigu kolarskim Driedaagse de Panne, Niemiec musiał zadowolić się drugim miejscem. Wyprzedził go lider wyścigu, Norweg Alexander Kristoff.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie czas, jaki dzielił pierwsze od drugiego miejsca. Obaj panowie wjechali na metę praktycznie w tym samym czasie. Różnica miedzy nimi była tak mała, że trzeba było skorzystać z fotokomórki.
Okazało się, że Niemiec wjechał na metę… o jeden piksel później, niż Norweg.
//
To nie pomyłka. Dopiero na dużym powiększeniu obrazu zarejestrowanego na linii mety widać jakąkolwiek różnicę. Jest nią jeden piksel. Widać, że koło roweru Norwega już dotyka linii mety, a koło Niemca jest (dosłownie!) o włos dalej.
Różnica na mecie wyniosła 3/10000 s. Trzy dziesięciotysięczne sekundy! Przypominam, że mowa o wyścigu na dystansie 111 km. Sport bywa okrutny, bo zwycięzca może być tylko jeden.
//
Mam nadzieję, że organizatorzy wyścigu zrobią tu jednak wyjątek. Dla porównania, przy sprincie istnieje niepisana zasada, że czasy różniące się o mniej niż 1/100 sekundy uznawane są za jednakowe. Mimo to, urządzenia pomiarowe działają z dokładnością do 1/10000 sekundy.
Tak małe różnice każą się zastanowić nad rolą technologii w sporcie
Ze zdjęć ewidentnie wynika, że rozdzielczość aparatu na linii mety jest zbyt mała. Twórcy systemu nie przewidzieli, że będą potrzebne bardziej zaawansowane sprzęty. Ale kto mógł przewidzieć taką sytuację na tak dużym dystansie?
Przy tak małych różnicach pozostaje również wątpliwość dotycząca samego ustawienia fotokomórki. W końcu odchylenie obiektywu nawet o minimalny kąt względem mety na pewno będzie widoczne na poziomie pojedynczego piksela.
W historii sportu było już kilka podobnych przypadków, choć nie tak spektakularnych. Podczas igrzysk olimpijskich w Monachium w 1972 roku w wyścigu pływackim na 400 metrów różnica między pierwszym a drugim miejscem wyniosła 2/1000 sekundy. W praktyce przekłada się to na kilka milimetrów. Jak się później okazało, precyzja wykonania toru wynosiła 10 mm! I jak tu uczciwie wybrać zwycięzcę?
Innym przykładem jest słynny wyścig pływacki na 100 metrów stylem motylkowym, który odbywał się w 2008 roku na igrzyskach w Pekinie. Michael Phelps wygrał wówczas swoje siódme złoto będąc dosłownie o włos o Milorada Cavica.
Z tej historii jasno wynika, że fotograficzny wyścig na megapiksele ma jednak swoje uzasadnienie.
Jeśli wysokie rozdzielczości nie przydadzą nam się w codziennym fotografowaniu, na pewno zostaną wykorzystane w innych dziedzinach, takich jak np. sport. W kolarskim przykładzie ewidentnie widać, że tej rozdzielczości zabrakło. Szczerze mówiąc nie wiem, jak sędziowie na podstawie powyższych zdjęć orzekli, że różnica w czasie to 3/10000 s. Na miejscu Andrea Greipela odwoływałbym się od tej decyzji.
Warto jednak zrewidować poglądy, gdy następnym razem zaczniemy narzekać na matryce przepakowane pikselami.
Zdjęcie w nagłówku: Shutterstock.