Twoja kolejna klawiatura może nie mieć jednego z najważniejszych przycisków
Twórcy komputerów kombinują jak mogą, by ich maszyny były lżejsze, cieńsze i jeszcze bardziej mobilne niż do tej pory. W pewnym momencie trzeba jednak powiedzieć sobie dość i nie iść na przekór standardom. Do tej pory w wymyślaniu autorskich rozwiązań wiodła prym firma Apple, ale Google ma najwyraźniej swoje własne pomysły na zmniejszenie wymiarów komputera.
Na rynku elektroniki użytkowej wiele rozwiązań, które uważamy dzisiaj za normalne, z początku wywoływało konsternację u użytkowników i wyprzedzało swój czas. Kiedyś na wyposażeniu każdego komputera musiała być stacja dyskietek, potem napęd optyczny, potem porty USB. Dzisiaj okazuje się, że nowoczesne komputery pozbawione są tych elementów, a za starszymi nośnikami od pamięci flash już nikt nie płacze.
Zmiany w komputerach powodowane są dziś chęcią odchudzenia ich do granic absurdu.
Laptopy, które dekadę temu łamały plecy bardziej cherlawym użytkownikom, dzisiaj można podnieść do góry trzymają je w dwóch palcach za jeden róg obudowy. To, niestety, obarczone jest pewnymi kompromisami - takimi jak chociażby brak dostatecznej liczby portów w nowym MacBooku. Takie decyzje znacząco zmniejszają użyteczność komputera dla wielu użytkowników.
Za kilka lat może i jeden port w komputerze będzie normą, ale dzisiaj będzie on okrutnie upierdliwy. To co zrobiło Apple to jednak nic, bo liczbę dostępnych portów można rozwiązać za pomocą mało eleganckiej, mało wygodnej i przy okazji drogiej przejściówki. Google z kolei romansuje z ideą pozbycia się spacji z komputera, czego nawet najdroższy adapter nie wynagrodzi.
Jak na razie firmie przyznano na to patent.
Siadając dzisiaj do obojętnie jakiego komputera można mieć niemal pewność, że nie sprawi on kłopotów w obsłudze. Czy to Windows, czy OS X lub nawet Linux, komputer obsługuje się za pomocą klawiatury i myszy, która niezależnie od platformy jest bliźniaczo podobna.
Klawiatury różnią się co prawda nieznacznie układem przycisków, a systemy operacyjne korzystają z innych skrótów, ale nie są to różnice nie do przeskoczenia. Patent jaki dostało Google sugeruje jednak pomysł na zupełnie nową klawiaturę i inny sposób wprowadzania treści.
Jak można pisać bez spacji?!
Firma z Mountain View wpadła na pomysł, że rozmiar laptopa można zmniejszyć przez pozbycie się spacji z dolnego rzędu klawiszy. Zamiast fizycznego przycisku firma proponuje wydłużenie touchpada, który mógłby pełnić rolę klawisza wprowadzającego znak spacji podczas pisania, a zachowywać miałby się jak płytka dotykowa podczas przemieszczania po nim palcem.
Dla osoby która pisze dużo na komputerze taki pomysł wydaje się karkołomny. Nie wyobrażam sobie, by jeden i bodaj najważniejszy przycisk zastąpić panelem dotykowym - nawet jeśli miałby on korzystać z technologii haptycznej, która symulowałaby wciśnięcie przycisku po dotknięciu, a oprogramowanie symulujące spację działałoby bezbłędnie.
Po co komplikować użytkownikom życie?
Oczywiście nie ma pewności, że taki produkt powstanie, ale już sam przyznania patentu na takie rozwiązanie mówi o tym, że w Google ktoś bierze takie rozwiązanie pod uwagę. To jednak ślepa uliczka, a pogoń za jeszcze mniejszymi laptopami naprawdę nie ma sensu i lepiej zostawić klawiaturę, którą obsługujemy dzięki pamięci mięśniowej, w spokoju i w zgodzie ze standardami.
W końcu im mniejsza powierzchnia łączna klawiatury i touchpada, tym mniejszy ekran w laptopie. Jednocześnie do wygodnej pracy mniej niż 12–14 cali przekątnej ekranu w komputerach, z których korzystamy dziś i tak balansuje na granicy komfortu - ale nawet w modelach o minimalnej grubości ramki dookoła wyświetlacza na rozmiary klawiatur i touchpadów nie ma co narzekać.
Różne projekty niestandardowych klawiatur zresztą się jak dotąd nie przyjęły...
* Grafika główna pochodzi z serwisu Shutterstock.