REKLAMA

Oto gadżet, dzięki któremu już nigdy nie zapomnisz wyrzucić śmieci

Zapamiętywanie absolutnie wszystkiego co istotne jest często zadaniem niewykonalnym. Tym bardziej, jeśli chodzi o drobnostki, które musimy powtarzać w miarę regularnie - co tydzień, co kilka dni lub codziennie. Nic więc dziwnego, że smartfonowe aplikacje do przypomnień cieszą się niesłabnącą popularnością. Może jednak czas „wyciągnąć” te przypomnienia z telefonów?

Oto gadżet, dzięki któremu już nigdy nie zapomnisz wyrzucić śmieci
REKLAMA
REKLAMA

Organizowanie naszych zadań na telefonie, przynajmniej w przypadku wielu użytkowników, ma jedną zasadniczą wadę. Często, kiedy urządzenie zacznie nam o czymś przypominać, a jesteśmy np. poza domem czy biurem, odznaczamy daną pozycję jako zrealizowaną, tylko po to, żeby nie „wisiała” na liście.

W końcu zajmiemy się tym, kiedy wrócimy do domu. Przecież na pewno o tym nie zapomnimy…

Idealnym rozwiązaniem byłoby połączenie wszystkich smartfonowych przypomnień z produktami, których dotyczą. Musimy nakarmić rybki? Przypomnienie zniknie dopiero w momencie, kiedy faktycznie nasypiemy jedzenia. Musimy uzupełnić zapasy płynu do mycia naczyń? Usuniemy powiadomienie kładąc w miejsce pustego opakowania pełne. Czasem po prostu trzeba nas zmusić do zrobienia czegoś, a nie ułatwiać zapomnienie o tym.

droplet

I być może, w bardzo odległej przyszłości, taki scenariusz będzie możliwy. Na razie jednak, choć Internet Rzeczy zaczyna zakradać się do coraz większej liczby dziedzin naszego życia, nie da się tego zrealizować w tak prosty i w pełni zautomatyzowany sposób.

Można jednak próbować - czy to ułatwić sobie życie, czy przygotowywać się do tego, co w pewnym momencie pewnie stanie się standardem. Niezbędne są jednak dodatkowe urządzenia, takie jak np. zaprezentowany niedawno Droplet.

Produkt, szukający na razie finansowania na Kickstarterze (co najprawdopodobniej nie będzie większym wyzwaniem) jest - jak to często bywa - tak banalny, że aż trudno uwierzyć, że nikt wcześniej na to nie wpadł.

droplet 5

Kluczowym elementem rozwiązania jest bowiem niewielka, plastikowa, przyklejana do docelowego produktu, łezka, wyposażona w jedną diodę, moduł łączności i pełniąca funkcję przycisku. Po co to wszystko? Wystarczy przyczepić Dropleta np. do opakowania z lekami, zaprogramować go z poziomu telefonu tak, aby przypominał codziennie o 13:00, że należy wziąć lekarstwo i… w momencie, kiedy je weźmiemy nacisnąć przycisk na obudowie i oznaczyć zadanie jako wykonane. Do następnego przypomnienia.

Z jednej strony brzmi to jak najgłupszy sposób na wydanie co najmniej 30-40 dol. W końcu jeśli mamy np. co trzy dni wyrzucać śmieci, to doskonale wiemy, gdzie znajduje się kubeł i wystarczy zapisać w telefonie najzwyklejsze, darmowe przypomnienie i już, problem z głowy. O ile oczywiście nie usuniemy przypomnienia, zakładając, że przecież i tak to zrobimy.

droplet 3

Jak to jednak bywa w przypadku produktów z kategorii IoT, podstawowa funkcja to jedynie wierzchołek góry lodowej i przy odpowiednim rozwoju produktu możemy w dużym stopniu zautomatyzować sporą część czynności związanych z codzienną rutyną.

Przykładowo nic nie stoi na przeszkodzie, aby - po powiązaniu Dropleta z odpowiednią usługą po stronie np. sklepu - jedno kliknięcie na plastikowej obudowie uruchamiało proces zamawiania określonej liczby danego produktu, np. zestawu domowej chemii czy papieru toaletowego. Bez sięgania po smartfon czy siadania do komputera. Po prostu widzimy, że czegoś brakuje i w tym samym momencie klikamy. Bum, zamówione.

droplet 4

Równie kusząco wygląda opcja dzielenia się informacjami o zrealizowaniu „zadania”. Osoby posiadające dzieci, lub np. starszych rodziców, często muszą pytać (albo czekać na SMS) o to, czy np. wzięta została dzisiejsza dawka lekarstw. Droplet taki problem rozwiązałby w idealny sposób - nie dość, że właściwej osobie przypomniał by o tej konieczności, to jeszcze powiadomiłby automatycznie wybrane osoby o realizacji. Jednym kliknięciem.

Prawdę mówiąc, możliwości Dropleta (czy podobnego produktu), czyli urządzenia banalnie prostego i podłączonego do sieci, są niemal nieograniczone. Owszem, każdy telefon, tablet czy komputer potrafi dużo, dużo więcej, ale są one jednocześnie o wiele bardziej skomplikowane, o wiele bardziej angażujące i czasem po prostu nie chce nam się po nie sięgać.

Uzupełnieniem dropletowego zestawu jest oczywiście aplikacja dla urządzeń mobilnych oraz moduł WiFi wtykany do gniazdka, który zapewnia łączność wszystkich domowych modułów ze światem i ciągłość powiadomień nawet po opuszczeniu mieszkania czy biura.

droplet 2

Niekoniecznie to właśnei Droplet spopularyzuje taki sposób zarządzania powiadomieniami (z wymuszeniem podjęcia akcji), ale jest bardzo prawdopodobne, że w końcu takie „jednoguzikowce” podbiją nasze mieszkania.

REKLAMA

Tak bowiem właśnie wygląda przyszłość IoT - proste, intuicyjne urządzenia, których działania nie trzeba tłumaczyć zbyt długo, albo nawet takie, które w ogóle nie wymagają obsługi. Raz je montujemy, konfigurujemy, a następnie 90% akcji podejmowanych jest przez nie całkowicie samodzielnie, albo na podstawie zdefiniowanych wcześniej parametrów, albo na podstawie własnych analiz i wniosków.

W końcu te wszystkie gadżety mają nam oszczędzać, a nie zabierać czas.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA