Nie, to nie jest Android Lollipop. Tak teraz wygląda Chrome OS
Chrome OS w końcu dojrzewa. Teraz widać to nie tylko po regularnie dodawanych do niego funkcjach, ale również po interfejsie. Ostatnia aktualizacja systemu stworzonego przez Google wprowadziła stylistykę zgodny z wytycznymi Material Design.
Różnice widać już od samego początku, choć nie są one uderzające. Pierwszymi zmianami, które powinien zauważyć użytkownik, są odświeżone ikony wybranych programów systemowych. Przykładowo, aplikacja Pliki ma okrągłą ikonę zamiast kwadratowej. Okrągłe elementy otrzymała też ikona kalkulatora. I to właśnie te dwa programy doczekały się największych zmian.
Aplikacja Pliki ma teraz pastelowe paski opcji.
Na tych nie znajduje się zbyt wiele funkcji. Zastosowano tu płaski, minimalistyczny interfejs. Sprawia on, że z obsługą systemu nie powinien mieć problemów praktycznie nikt. Użytkownik ma do wyboru dwa rodzaje widoku plików. Jeden to ogromne kafelki, który można docenić zwłaszcza w przypadku zarządzania obrazami. Ogromne miniatury sprawiają, że nie trzeba otwierać grafiki, by sprawdzić, co konkretnie się na niej znajduje.
Ciekawie prezentuje się też widok listy, który pozwala na sprawdzenie bardziej szczegółowych (ale bez przesady!) informacji na temat posiadanych plików. Warto zauważyć, że w tym widoku wszystkie ikony plików również są okrągłe. Odnoszę wrażenie, że bardziej płaskie zrobiło się też znajdujące się po lewej stronie drzewko plików. Większe odstępy między kolejnymi pozycjami drzewka sprawiają, że całość jest jeszcze bardziej przyjazna i prostsza w obsłudze niż do tej pory.
Zmiany w kalkulatorze są znacznie mniejsze, praktycznie niezauważalne.
Warto tylko napisać, że i w tym przypadku mamy prosty, płaski i minimalistyczny interfejs. Poprawił on estetykę, ale nie łatwość obsługi kalkulatora. Jest to bowiem prosty program, który nie ma innego trybu niż podstawowy. Dlatego inżynierowie oraz studenci kierunków technicznych raczej nie będą mieć z niego zbyt wielkiego pożytku.
Znacznie zmienił się za to ekran startowy, który teraz bardziej przypomina wyszukiwarkę Google. Za jego pomocą możemy szukać ulubionych programów, plików znajdujących się w pamięci komputera lub w dysku Google. Co więcej, możliwe jest wyszukiwanie treści za pomocą głosu. Z poziomu startowego można też otworzyć ekran wszystkich aplikacji, który bardzo przypomina ten stosowany w systemie Android. Także z jego poziomu można korzystać z pełni możliwości wyszukiwarki Google.
Co oznaczają zmiany w interfejsie Chrome OS?
Są dwie możliwe opcje. Pierwsza z nich to wyłącznie chęć ujednolicenia przez Google wyglądu swoich produktów. Po to, by posiadacz sprzętu mobilnego z systemem Android pierwszy raz otwierając Chromebooka czuł się jak u siebie. Druga opcja jest jak na razie mniej prawdopodobna, ale nie można jej całkowicie skreślać. Jest nią chęć połączenia systemów Android oraz Chrome OS oraz umożliwienia uruchamiania androidowych aplikacji na Chromebookach, Chromebase’ach oraz Chromebitach.
Bez tego zabiegu androidowe aplikacje umieszczone w sklepie Chrome Web Store po prostu nie pasowałyby do nowego środowiska i prezentowałyby się wyjątkowo brzydko. Jeśli Google zdecyduje się na wprowadzenie większej liczby podobnych zmian w interfejsie Chrome OS, cały ekosystem Google’a będzie spójny, a osoba używająca Chromesprzętu będzie czuć się, jakby korzystała z dużego tabletu z Androidem z klawiaturą i... pozbawionego ekranu dotykowego.
W ten sposób Google będzie mógł wykorzystać jedną ze swoich największych zalet, czyli ogromną bazę aplikacji i uczynić z niej jedną z najważniejszych broni przeciwko głównemu konkurentowi - Microsoftowi i stworzonemu przez niego systemowi Windows. I tym samym raz na zawsze zmienić rynek komputerów. Pokazać, że era Post-PC to coś więcej niż mrzonki i że urządzenia mobilne mają szansę (przynajmniej pośrednio) zastąpić nasze komputery.