Nasza galaktyka może mieć zupełnie inny kształt niż myśleliśmy
Dzisiejsza śmierć Terry’ego Prachetta to nie jedyne pożegnanie ze Światem Dysku. Wygląda na to, że również i nasz świat, a raczej nasza galaktyka, ma inny kształt, niż przypuszczano. Pofalowany.
Jaki kształt ma nasza galaktyka? Właściwie od „zawsze” naukowcy mieli o jej kształcie i strukturze, choć ogólnikowe, całkiem niezłe pojęcie. Jednak wraz z rozwojem nauki i instrumentów pomiarowych, dowiadujemy się kolejnych szczegółów na temat naszej Mlecznej Drogi. W tym takich, które zmuszają nas do weryfikacji naszych dotychczasowych założeń.
Mleczna Droga to, według aktualnej definicji, galaktyka spiralna, na którą składa się ponad 300 miliardów gwiazd i mająca średnicę stu tysięcy lat świetlnych. Jednak według najnowszych odkryć, może ona być nawet o połowę większa i nie mieć kształtu płaskiego dysku, a… pofalowanego.
Kto popatrzył na Mleczną Drogę z zewnątrz?
Sloan Digital Sky Survey to jeden z najważniejszych przeglądów nieba w historii astronomii. Program obserwacyjny został rozpoczęty w roku 2000 i dzięki niemu odkryliśmy 930 tysięcy galaktyk oraz ponad 120 tysięcy kwazarów po przejrzeniu ponad 25 procent całego nieba. Przegląd wykonywany jest przy pomocy 2,5-metrowego teleskopu w Apache Point Observatory w Nowym Meksyku. Pojedyncze ujęcie rejestrowane jest w pięciu barwach przez kamerę CCD. Odkrywane są nie tylko galaktyki i kwazary, ale także gwiazdy, w tym supernowe. Kwazary i galaktyki są obserwowane również spektroskopowo.
To właśnie dzięki danym z SDSS naukowcy zaczęli wątpić w dotychczasowe założenia. Wynika z nich, że Pierścień Jednorożca, a więc grupa gwiazd otaczająca naszą galaktykę tak naprawdę jest jej częścią. Gwiazdy te oddalone są od środka Mlecznej Drogi o 65 tysięcy lat świetlnych i do tej pory były uważane za pozostałości po karłowatej galaktyce, która została rozbita przez siłę oddziaływania naszej.
Co to za siły oddziaływania?
Wyobrażenie na temat naszej galaktyki wynika z obserwacji innych podobnych oraz wiedzy na temat oddziaływań fizycznych pomiędzy ciałami niebieskimi. Grupa gwiazd rozbitych na planie dysku to logiczny i sensowny model. Pofalowany i poszarpany jest zupełnie nową koncepcją i, jak wynika ze wspomnianych badań, najwyraźniej słuszną.
To również oznacza, że galaktyka w której mieszkamy ma średnicę nie stu tysięcy lat świetlnych, a stu pięćdziesięciu. Czy to odkrycie będzie miało jakiekolwiek większe znaczenie dla kosmologii? Na razie jest zbyt wcześnie, by to ocenić. Dane muszą zostać zweryfikowane, a ich geneza przeanalizowana. Dopiero wtedy będziemy mogli dyskutować na temat jego ewentualnych konsekwencjach.