Toshiba 55L5445DG, czyli idealny stosunek jakości do ceny - recenzja Spider's Web
Spisując nasze wrażenia z użytkowania tego telewizora mieliśmy poważny problem z jego oceną. Nie podobało nam się w nim bardzo wiele rzeczy. Za każdym razem jednak przypominaliśmy sobie jego cenę detaliczną i nagle jego wady przestawały być tak dotkliwe.
Telewizor Toshiba L55L5445DG nigdy nie został stworzony do tego, by brylować jako element kina domowego wymagającego kinomana. Nawet jego producent nie próbuje nam wmówić w reklamach, że jest to przyszłość salonowej rozrywki. Używa za to w materiałach promocyjnych zwrotu „cost effective”. Ten telewizor to 55-calowa, LED-owa „smart” machina, za którą nie będziemy musieli sprzedać kilku organów. Cena faktycznie spełnia swoją obietnicę: kupno tego telewizora to wydatek 2500 złotych. To na czym stracimy?
Zacznijmy najpierw od suchych danych. Telewizor LED 3D Toshiba 55L5445DG ma przekątną ekranu 55 cali o rozdzielczości Full HD. Producent zaopatrzył swój produkt w sześć złącz HDMI, trzy porty USB, wyjście optyczne audio, wejście LAN i złącze CI+. Urządzenie posiada tuner analogowy oraz tuner cyfrowy DVB-T/C i DVB-S/S2.
Model ten charakteryzuje się ponadto algorytmem AMR+ 400, który odpowiada za bardzo szybkie przetwarzanie obrazu i ma sprawiać, że kontrast, barwa i płynność wyświetlanych scen ma stać na bardzo poziomie.
Telewizor po wyjęciu z pudełka w żaden sposób nie sugeruje jego ceny. Duży, 55-calowy ekran jest otoczony ramką o raptem 8 mm grubości. Nie jest to też w żadnym wypadku „grubas” - urządzenie ma nieco ponad trzy centymetry głębokości. Do zestawu dołączono dwie pary okularów 3D i całkiem wygodnego pilota. Podstawa telewizora pozwala na regulację położenia ekranu.
Na razie jest super. Czas więc włączyć filmy, gry wideo i cieszyć się zabawą.
Tu mina nam zrzedła
Niestety, model 55L5445DG zaczyna pokazywać czemu kosztuje tyle, a nie więcej, w momencie jego uruchomienia. Fabryczne ustawienia są dostrojone tak źle, że aż najpierw przywracaliśmy telewizor ponownie do ustawień fabrycznych, będąc przekonanymi, że albo ktoś telewizor testował przed nami i bawił się konfiguracją, albo też dostaliśmy uszkodzony egzemplarz. Na szczęście sporą część problemów usunęliśmy w kilka minut za pomocą menu strojenia obrazu.
Sporą nie oznacza, że wszystkich. Telewizor uwielbia oliwkowe odcienie, których nadmiar usunąć da się tylko i wyłącznie przy znacznym ochłodzeniu innych barw (co wygląda jeszcze gorzej). To nie jest urządzenie do podglądu profesjonalnie wykonanych zdjęć. Przy filmach i grach wideo jednak nie przeszkadza to… za bardzo.
Wierność odwzorowania kolorów w owym telewizorze leży i kwiczy, ale pamiętajmy, że temperatura barw niejednokrotnie zależy od prywatnych preferencji widza. Dla mniej wyczulonego oka idzie się przyzwyczaić bardzo szybko. Zwłaszcza, że inne subiektywne wrażenia z obrazu były bardzo dobre: ostrość, płynność i równomierność podświetlenia stoją na wysokim (w tej klasie cenowej) poziomie. Ocena? Po przypomnieniu sobie ceny telewizora: jest dobrze.
Nie ma też żadnych problemów z „input lagiem” w grach wideo, ale tylko pod jednym warunkiem: włączenia trybu gry. Ów tryb wyłącza wszystkie algorytmy ulepszania obrazu, które nadmiernie obciążają procesor, co odbija się nieco na jakości. W tym trybie jednak nie zauważyliśmy żadnych odczuwalnych opóźnień w sterowaniu. Zapomnijcie jednak o graniu na konsoli po wyłączeniu tego trybu. I nie mamy tu na myśli wyłącznie dynamicznych gier multiplayer.
Jeżeli chodzi o dźwięk, to tu nie ma żadnych wytłumaczeń dla Toshiby. Jeżeli zamierzasz oglądać na tym telewizorze coś więcej niż publicystykę, to musisz go podłączyć do zewnętrznych kolumn. Głośniki w 55L5445DG są fatalne, nawet w tej klasie cenowej. Dźwięk jest płaski, rozmemłany, a membrany (lub inne elementy, nie jesteśmy pewni) lubią czasem zabrzęczeć przy niskich tonach. Koszmar.
Obsługa i Smart TV
Estetyka interfejsu telewizora to coś pomiędzy interfejsem drukarek biurowych a telegazetą. Nie cieszy oka, ale też, trzeba przyznać, sam interfejs jest całkiem logicznie zaprojektowany. Dostęp do poszczególnych funkcji nie wymaga zbyt wielu klików na pilocie, nie mieliśmy też problemu z szukaniem „ukrytych” w zakamarkach podopcji interesujących nas funkcji.
Tak samo moglibyśmy pochwalić interfejs od Smart TV. Jest „prostacko prosty”, ale też czytelny i mądrze rozplanowany. Niestety, tu pojawia się problem w postaci niskiej wydajności wbudowanego w telewizor procesora. Przeglądarka internetowa przez to jest nieużywalna. Inne aplikacje działają znośnie, choć odzwyczailiśmy się od czekania na załadowanie zawartości kanału w aplikacji YouTube.
Podsumowanie
Nie zagłębiamy się we wnikliwe badania algorytmów przetwarzania pikseli, funkcji „smart” czy odwzorowania palety barw w jakimkolwiek standardzie. To nie ma sensu, L55L5445DG jest na to, wybacz Toshibo, za kiepski.
To jednak nie oznacza, że odradzamy jego zakup. 55 cali LED 3D z funkcjami Smart i takimi parametrami pracy w tej cenie to nadal gratka. Wręcz rekomendowalibyśmy zakup, gdyby nie dwie sprawy: brak dostatecznej wolności w korekcji barw by zredukować temperatury narzucone przez producenta oraz fatalny, naprawdę fatalny głośnik. Toshiba L55L5445DG to okazja, ale radzimy sprawdzić go w supermarkecie przed zakupem.
To nie jest telewizor, przed którym powiemy „wow”, a urządzenie użytkowe, które próbuje zachować kompromis pomiędzy ceną a możliwościami. I prawie mu się to udało.