Ogrodnik January: Gdyby Apple powstało w Polsce - część 4
Niech gra muzyka!
Po rozbudowaniu sieci sprzedaży Spółdzielnia Jabłko może śmiało ruszać na podbój rynku krajowego oraz myśleć o eksporcie za walutę do drugiego obszaru płatniczego. Potrzebne są jednak nowe produkty. Z pomocą przychodzi przypadek. Pracusiowi psuje się jego ulubiony kasetowy walkman Kajtek - wciąga taśmę i niszczy ulubioną kasetę z piosenkami zespołu Bajm. Pracuś jest wściekły i zleca inżynierom z biura projektowego Spółdzielni opracowanie beztaśmowego odtwarzacza muzyki. Tak powstaje Grajek - kieszonkowy odtwarzacz plików dźwiękowych, korzystający z twardego dysku. Grajek zostaje zaprezentowany przez Stefana na specjalnej konferencji w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie i zostaje przyjęty długą owacją na stojąco - głównie z powodu złego stanu teatralnych foteli, które po powstaniu klaszczącej publiczności zablokowały się w pozycji złożonej.
Grajek na zawsze zmienia sposób, w jaki Polacy korzystają z muzyki. Powstaje seria kultowych reklam, pokazujących żywiołowe zachowania typowych użytkowników Grajka, a białe słuchaweczki, produkowane w ramach umowy partnerskiej z Unitra Tonsil, stają się prawdziwą ikoną miejskiego stylu.
Radykalnie zmienia się też sposób dystrybucji muzyki. Zamiast trzeszczących pocztówek dźwiękowych, jęczących kaset i przeskakujących płyt CD, triumfy święci nowy cyfrowy format zapisu. Spółdzielnia Jabłko uruchamia własny internetowy sklep z muzyką o wielce wymownej nazwie Melodie. Początkowo - z racji bardzo słabej infrastruktury, ciągłych kłopotów z dodzwonieniem się na numer TPSA 0202122 i niezwykle powolnych łączy modemowych - piosenki są dystrybuowane na dyskietkach, wysyłanych Pocztą Polską w listach poleconych. Niestety, koszty wysyłki - zwłaszcza za granicę - są bardzo wysokie, a do tego dochodzi problem tzw. hakerstwa korespondencyjnego i kradzieży praw autorskich, gdyż niektórzy nieuczciwi listonosze włamują się do przesyłek i nielegalnie kopiują piosenki z dyskietek. W odpowiedzi na kradzieże Spółdzielnia wprowadza system DRM, czyli zapisywania dźwięku lewego i prawego kanału na osobno wysyłanych dyskietkach, lecz użytkownicy skarżą się na takie utrudnienia. Dopiero później, wraz z upowszechnieniem się dostępu do Internetu, cyfrowa dystrybucja muzyki rozkwita na masową skalę.
Grajek jest stale rozwijany, a wraz z postępującą miniaturyzacją jego kolejne wersje otrzymują nazwy Grajek Mini, Grajek Maciupek i - nie wiadomo dlaczego - Grajek Szufelka. W późniejszych latach, jako ostatnia generacja odtwarzaczy, powstanie Grajek Macany z dotykowym ekranem, który będzie wynikiem odrzutów produkcyjnych. Ponieważ nie wszystkie produkowane przez Spółdzielnię Jabłko telefony przechodzą kontrolę jakości, każdy iFon, który nie chce łączyć się z siecią komórkową - a to z powodu złego trzymania, a to z powodu nieudanej aktualizacji oprogramowania - automatycznie zostaje zakwalifikowany jako Grajek Macany i w takiej postaci trafia do sprzedaży.
Narodziny profesjonalizmu
Stefan Pracuś, mimo że regularnie bierze pigułki przeciw łagodnemu przerostowi ambicji i napadom geniuszu, wciąż ma ogromne aspiracje - chce, aby Spółdzielnia Jabłko była postrzegana jako producent komputerów do zastosowań profesjonalnych w takich branżach jak fotografia, projektowanie graficzne czy obróbka dźwięku i obrazu. Ma temu służyć specjalna linia produktów dla zawodowców. Okazja jest dobra - akurat następuje zmiana procesu technologicznego, czyli przejście z rosyjskich scalaków na procesory MCY 7880 produkcji krajowych zakładów CEMI. Wraz ze zmianą platformy procesorowej Spółdzielnia Jabłko wprowadza odświeżoną linię komputerów, oznaczonych profesjonalnym nazewnictwem, które w pełni zaspokaja ambicje i potrzeby zaawansowanych power-userów. Pracuś z dumą prezentuje nową generację stacji roboczej - Maka Pro, który jest twórczą kontynuacją takich modeli, jak Mocny Mak G5 czy Mocny Mak G4.
Wraz z linią komputerów dla zawodowców Spółdzielnia systematycznie inwestuje w rozwój przeznaczonego dla nich systemu operacyjnego o bardzo trafnej nazwie System Operacyjny (w skrócie SO). Po SO 9 przychodzi pora na SO 10. I tu, w przebłysku geniuszu, Pracuś decyduje o przejściu na nowy system numeracji. Pojawiają się cyfry rzymskie i - znów nie wiadomo dlaczego - nazwy systemu zapożyczone od zwierząt kotowatych. W ten sposób powstają kolejne wersje SO X Mruczuś, SO X Dachowiec, SO X Burkliwy Futrzak, SO X Sierściuch i tak dalej... Linia odzwierzęcych systemów operacyjnych kończy się nagle z chwilą przejścia na nazwy geograficzne. Okrzyknięty najbardziej zaawansowanym systemem operacyjnym świata SO X otrzymuje nowe nazwy kodowe - SO X Murzasichle, SO X Swornegacie, SO X Łódź Kaliska...
Równocześnie Spółdzielnia zachęca szerokie masy społeczne do przejścia z napędzanych konkurencyjnymi Oknami pecetów na własne komputery z SO X. Służy temu intensywna kampania reklamowa o nazwie "Jestem PC, jestem Mak", pokazująca liczne korzyści płynące z posiadania Maka. Kampania, nakręcona z udziałem popularnego aktorskiego duetu komediowego - Cezarego Żaka i Artura Barcisia - bije absolutne rekordy popularności.
Mak Pro przez wiele lat wyznacza standardy jako profesjonalna stacja robocza, aż do chwili, gdy - ponownie nie wiadomo dlaczego - ktoś w Spółdzielni uznaje, że pora zerwać z utartymi schematami. Jaromír Ivo projektuje szokujący niewielkimi gabarytami walec, w którym na stałe zamontowano jedynie kilka niezbędnych do działania podzespołów. Wskutek absurdalnie wysokiej ceny, ten model komputera Jabłko otrzymuje wśród niektórych użytkowników przydomek Kosztela Pro.
Podobno głównym motywem miniaturyzacji Maka Pro była chęć ułatwienia użytkownikom jego transportu - teraz ten mały i poręczny komputer można w łatwy sposób zaturlać choćby i jedną nogą do serwisu czy popularnej kawiarni, podczas gdy ręce są zajęte dźwiganiem monitora i pozostałych peryferiów, które nie zmieściły się w obudowie. Według niezależnych specjalistów od marketingu chodziło również o utrwalenie wśród klientów prawidłowego skojarzenia myślowego - profesjonalnego komputera z zaawansowanym systemem operacyjnym i intuicyjnym interfejsem użytkownika...
W tym okresie Stefan Pracuś ciężko pracuje na wizerunek mędrca, wizjonera i autorytetu we wszystkich dziedzinach (w niedalekiej przyszłości Stowarzyszenie Inżynierów i Mechaników Polskich przyzna mu honorowy tytuł największego inżyniera świata). Na fali rosnącej popularności Pracuś zostaje zaproszony na rozdanie dyplomów w toruńskiej Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej, gdzie opowiada o kropkach, proporcjonalnych fontach komputerowych, chorobach trzustki, zbieraniu butelek po Coca-Coli i darmowych wegetariańskich obiadach. Niestety, mało kto rozumie głębię oraz morał tych przypowieści, a kompletna konsternacja pojawia się, gdy na koniec Stefan życzy słuchaczom, aby zawsze byli głodni i głupi. Publiczność obrzuca go nadgryzionymi jabłkami i wychodzi niezadowolona. Taki jest los geniuszy...
Po licznych sukcesach na polu odtwarzaczy muzycznych i komputerów osobistych przychodzi pora na zrewolucjonizowanie sposobu używania telefonu. Podczas słynnej konferencji w 2007 roku Pracuś drżącym z emocji głosem prezentuje nowy, rewolucyjny produkt Spółdzielni Jabłko. Są to trzy urządzenia w jednym - 3,5-calowy Grajek Macany, komunikator internetowy i do tego... telefon - czyli w skrócie iFon. Tym sposobem Pracuś zawstydza konkurencję, a zwłaszcza zagraniczny szampon 2 w 1 Head & Shoulders. Telefon Spółdzielni Jabłko wkrótce staje się absolutnym przebojem. Po kolejne generacje iFona ustawiają się kolejki nie widziane od czasu wystawienia mumii Lenina w kremlowskim mauzoleum. Każda kolejna generacja jest lepsza lub większa od poprzedniej i coraz lepiej wyposażona - a to w MMS-y, a to w wideorozmowę, a to w giętką obudowę, a to przynajmniej w literkę "S" w nazwie. iFon staje się produktem kultowym i obiektem powszechnego pożądania na całym świecie, a zwłaszcza w krajach rozwijających się, gdzie jest symbolem stanu posiadania i społecznego statusu.
Pracuś idzie jak burza po ściernisku w powiecie kieleckim. Już w trzy lata po wprowadzeniu iFona, Spółdzielnia Jabłko przedstawia kolejne, rewolucyjne urządzenie - dziesięciocalowy iTab, który jest czymś w rodzaju powiększonego Grajka Macanego i terminala internetowego, ale za to nie ma funkcji telefonu. Mimo to podbija serca klientów prostotą obsługi i niskimi wymaganiami intelektualnymi w stosunku do użytkownika. iTab jest tak fantastyczny, że trafia nawet na okładki pism branżowych całego świata.
Znakomite urządzenia osobiste Spółdzielni Jabłko zwiastują nadejście nowej ery i spadek popularności tradycyjnych komputerów, ale mimo to geniusze z Krzemowej Dolinki nie zaniedbują tej branży. Powstają kolejne znakomite produkty, jak chociażby mobilna, laptopowa wersja Maka Pro - wspaniała, niezwykle starannie zaprojektowana maszyna, umieszczona w przepięknej żeliwnej obudowie unibody, produkowanej na podstawie opatentowanej technologii przez Hutę im. Lenina. Spółdzielnia wprowadza też do swoich urządzeń nowatorskie złącze Jasny Gwint - niezwykle szybki interfejs do komunikacji z zewnętrznymi dyskami i monitorami. Niestety, Jasny Gwint jest niekompatybilny z peryferiami firm trzecich z powodu licencjonowanego gwintu zakręconego w przeciwną stronę, przez co nie zyskuje popularności i pozostaje jedynie technologiczną ciekawostką.
Zmiana warty
W 2011 roku na Spółdzielnię Jabłko i licznych wielbicieli jej produktów spada wielki cios - po ciężkiej chorobie odchodzi Stefan Pracuś. Zostawia po sobie nieutuloną w żalu rodzinę, kilkaset milionów duchowych sierot, cumujący w wiślanej stoczni na Dąbiu niedokończony jacht rzeczny oraz całe mnóstwo planów i pomysłów na nowe produkty, których realizacją ma się zająć namaszczony na jego następcę Tymoteusz Kuchcik - pochodzący z Alwerni wieloletni magazynier Spółdzielni Jabłko. Tymczasem Spółdzielnia idzie przed siebie siłą rozpędu i wbrew pogłoskom o utracie innowacyjności po śmierci Pracusia, stara się wciąż wyznaczać nowe trendy. W 2014 roku, w czasie konferencji z udziałem popularnej grupy młodzieżowej Feel, Kuchcik przedstawia światu ogromnego iFona oraz prototyp innowacyjnego elektronicznego zegarka z melodyjkami o intrygującej nazwie Zegarek. Entuzjazm publiczności przekracza wszelkie granice. Na koniec konferencji Kuchcik tryka się paluszkiem z Piotrem Kupichą na znak, że wszyscy mogą teraz w sklepie Melodie pobrać za darmo najnowszą płytę Feela, noszącą tytuł Niewinne Przyśpiewki.
Konkurencja z całego świata błyskawicznie zasypuje rynek podróbkami Zegarka, podczas gdy Spółdzielnia konsekwentnie udoskonala swój produkt, aby w dniu wciąż odsuwanej premiery nie zawieść milionów fanów. Wciąż jednak są problemy z bateriami Centra, które padają jak muchy po czterech godzinach działania. Trwają wytężone prace badawcze...
Koniec części czwartej i ostatniej...
Zobacz też:
Ogrodnik January – Z zawodu grafik, projektant i ogólnie tzw. artysta – absolwent krakowskiej ASP. Dyrektor kreatywny własnej pracowni graficznej Młyn Artystyczny. Z zamiłowania gadżeciarz, z powołania bloger. W sieci obecny od zeszłego wieku. Prześmiewca, samozwańczy tester technologii, poszukiwacz dziury w całym. Od 2010 roku autor bloga Applefobia, gdzie ośmiesza absurdy, demaskuje mitologię, kpi z fanbojstwa i zdrapuje pozłotkę z aluminium. W wolnym czasie czyta książki, gra na gitarze, jeździ na rolkach i fotografuje. Oczywiście nie wszystko na raz…