Apple sprawia wrażenie firmy ekologicznej, ale to tylko wrażenie
Apple ogłosił, że wyda 1,7 miliarda euro na wybudowanie dwóch nowych europejskich centrów danych, które zaczną pracę od 2017 roku. Będą to wyjątkowo nowoczesne budynki, zasilane wyłącznie za pomocą energii odnawialnej.
Obydwa nowe centra danych będą mieć po 166 000 metrów kwadratowych powierzchni. Zostaną one wybudowane w irlandzkim County Dalway oraz duńskim Jutlandzie. Będą one wspomagać działanie internetowych serwisów Apple, takich jak App Store, iTunes Store, iMessage, Maps oraz Siri. Jest to kolejny dowód na to, że ekologia jest wyjątkowo ważna dla Apple. Firma ta przy praktycznie każdej swojej nowej inwestycji informuje opinię publiczną o jej małym wpływie na środowisko naturalne.
Przykładem na to jest chociażby kalifornijska farma solarna, w którą Apple ostatnio zainwestował 850 milionów dol. Amerykańska firma oprócz tego od ponad roku nie używa materiałów pochodzących z obszarów objętych konfliktami zbrojnymi, często spowodowanymi właśnie przez drogie substancje potrzebne do tworzenia elektronicznych gadżetów.
I choć pro-ekologiczne działania Apple trzeba pochwalać, to zastanawiam się, na ile są szczere.
Jestem przekonany, że w ten sposób firma z Cupertino chce po prostu jeszcze bardziej poprawić swój wizerunek, od którego coraz częściej zależy wycena akcji. Ekologiczny wizerunek i chęć walczenia z efektem cieplarnianym sprawia też, że produktami Apple zainteresują się osoby ceniące sobie ekologiczne rozwiązania. Krótko mówiąc, jest to bardzo kosztowna gra pod publiczkę, na której jednak korzystamy my wszyscy. Trudno jest mi jednak myśleć, że Apple jest firmą w pełni proekologiczną.
Mam z tym ogromne problemy, ponieważ sprzęty Apple to urządzenia bardzo trudne w naprawie, których awaria bardzo często oznacza konieczność wymiany całego urządzenia. Firma ekologiczna powinna nie tylko dążyć do tego, by ich centra danych miała jak najmniejszy wpływ na środowisko, ale też, by liczba elektrośmieci spadała.
Tego jednak Apple nie może zrobić, bo jak chyba każde przedsiębiorstwo, chce sprzedawać jak najwięcej swoich produktów i to za wszelką cenę. Nie może pozwolić na to, by użytkownik mógł łatwo wymienić w swoim smartfonie akumulator, ekran lub zwiększyć pojemność urządzenia za pomocą taniej karty pamięci. Musi dążyć do tego, by klient jak najczęściej czuł potrzebę wymiany sprzętu na nowszy model.
Dlatego, gdyby ktoś mnie spytał o to, czy Apple jest firmą proekologiczną, nie mógłbym jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie.
Inwestycje amerykańskiej firmy są godne odnotowania, jednak wyglądałyby o wiele lepiej, gdy Apple pracował nad rozwiązaniami chociaż trochę podobnymi do smartfonu Ara. Sprzętu, który może nie pozwalałby na swobodne ulepszanie go o wybrane podzespoły, ale chociaż na łatwą wymianę uszkodzonych elementów, zwłaszcza akumulatora lub ekranu. Dopiero wtedy powiedziałbym, że działanie tej firmy jest w pełni ekologiczne.
Apple jednak nie może sobie pozwolić na coś takiego, gdyż produkuje nie tylko oprogramowanie, ale też sprzęt i, w przeciwieństwie do Google’a, zarabia przede wszystkim na nim.