YouTube chce być jak Spotify. Wprowadza własny płatny serwis strumieniowy
O tym, że era całkowicie darmowego dostępu to nieskończonych zasobów YouTube’a kiedyś się skończy było wiadomo od dawna. Opieranie całego modelu biznesowo tak dużego przedsięwzięcia wyłącznie na reklamach może w pewnym momencie okazać się zabójcze. Google ma tego świadomość, dlatego wprowadza nową płatną usługę - YouTube Music Key.
Właśnie pierwsi testerzy dostali do dyspozycji YouTube Music Key w wersji beta. Co ciekawe, ta usługa to odpowiedź na podstawowe bolączki użytkowników związane ze słuchaniem muzyki poprzez największy na świecie serwis wideo.
Otóż, dzięki niej nie będziemy oglądać reklam, muzyka będzie wciąż grała, gdy zablokujemy nasze smartfony lub zaczniemy korzystać z innej aplikacji oraz będzie można korzystać z muzycznych zasobów serwisu w trybie offline. A to wszystko za jedyne 8 dol. miesięcznie. Na początek. Później za 10 dol.
Czymże zatem jest YouTube Music Key? Niczym innym jak kolejnym serwisem streamingowym w typie Google Music All Access, Spotify czy Deezera.
Od konkurencji różni się tym, że działa pod szyldem YouTube’a i opiera się na teledyskach, a nie plikach audio. Pytanie tylko, ilu użytkowników faktycznie ogląda klipy, a ile traktuje YouTube jak radio? Stawiam orzechy przeciwko rodzynkom, że tych drugich jest więcej. Ta usługa jest jednak do nich łudząco podobna, chociażby pod kątem tworzenia playlist,
Skończyła się zatem era YouTube’a, w którym widz płaci jedynie swoją uwagą. Susan Woycicki, CEO serwisu, już jakiś czas temu zauważyła, że YouTube nie może zarabiać tylko na reklamach. Wyraźnie zapowiedziała też, że powstanie usługa pozwalająca za opłatą wyłączyć reklamy. Dotrzymała słowa.
Z jednej strony, YouTube Music Key nie jest rewolucyjną usługą. Będzie stawał w szranki z innymi serwisami strumieniowymi. Ma nad nimi jednak niepowtarzalną przewagę - na start intensywną promocję wśród milionów użytkowników YouTube’a.
Na razie ta usługa trafi do węższego grona użytkowników, którzy zechcą zostać beta-testerami, ale mam nadzieję, że Music Key szybko wyjdzie z fazy beta, bo wersja ostateczna ma być dostępna globalnie od pierwszego dnia.
Ruch Google w stronę płatnych treści pokazuje, że era darmochy powoli, powoli się kończy. Można nie lubić Spotify, ale ten serwis zrobił ogromną robotę w walce z nielegalnym udostępnianiem treści w internecie. Teraz YouTube Music Key ma szansę wznieść debatę o legalnym dostępie do dóbr kultury na wyższy poziom, a na pewno bardziej masowy.
Z pewnością pojawią się komentarze, że to początek końca YouTube’a. Nie zgadzam się z tym. Dla mnie to nowy początek i wejście na ścieżkę, która na końcu opłaci się wszystkim - słuchaczom, twórcom i firmom.
Otwartym pozostanie pytanie w jaki sposób na płatnych subskrypcjach skorzystają muzycy? Czy YouTube, tak jak Spotify, będzie przekazywać 70 proc. przychodów z Music Key przemysłowi muzycznemu?
A jeśli ktoś nie wierzył Przemkowi w to, że największym zagrożeniem dla serwisów strumieniowych jest YouTube, to teraz nie ma już chyba żadnych wątpliwości.
*Grafiki pochodzą z serwisu Shutterstock.