Nie, to nie twoja przeglądarka się zepsuła. To Twitter się zmienił... troszeczkę
Zmiany w wyglądzie największych serwisów internetowych zachodzą rzadko, a jeśli już, to przeważnie albo są na tyle małe, że zauważa je niewiele osób, albo ogłaszane są całemu światu z wielką pompą. Dziś Twitter przygotował nowość, która nie pasuje ani do pierwszej, ani do drugiej kategorii.
Z całą pewnością zmianę zauważą już na samym początku ci (i wyłącznie ci), którzy korzystają z wersji przeglądarkowej. W tajemniczych okolicznościach z lewej kolumny znikło bowiem pole do wpisywania nowego tweeta.
Gdzie się podziało? Na szczęście odnalezienie go nie powinno stanowić większego problemu, tym bardziej, że trafiło ono w o wiele bardziej logiczne miejsce. Na sam szczyt listy wpisów od obserwowanych przez nas osób.
Dlaczego tak się stało? Nie wiadomo. Serwis zdawkowo poinformował jedynie o tym, że od teraz wysyłanie nowych wiadomości ma być łatwiejsze, właśnie dzięki wprowadzeniu takie zmiany.
Oczywiście wydaje się ona jak najbardziej zasadna i jest nawet swego rodzaju powrotem do tego, jak Twitter w przeglądarce wyglądał kilka lat temu. Pytanie jedynie dlaczego zdecydowano się w ogóle na taki ruch i dlaczego wydarzyło się to właśnie teraz? W końcu żyjemy w czasach coraz bardziej panoramicznych wyświetlaczy w komputerach czy laptopach i łatwiej nam zrezygnować z kilkudziesięciu pikseli w bocznej kolumnie, niż w głównej, zmniejszając tym samym liczbę wyświetlanych wpisów.
It just got easier to Tweet on http://t.co/SlNTFacp9A. You can now compose new Tweets at the top of your home timeline.
— Twitter (@twitter) listopad 5, 2014
Trudno też założyć, że zmiana jest skierowana do posiadaczy smartfonów lub tabletów - oni korzystają przeważnie i tak z dedykowanych aplikacji, a strona mobilna już wcześniej uwzględniała taki układ. Pozostają więc ci, którzy korzystają z panoramicznych ekranów w orientacji pionowej, ale i u nich pewnie mieści się ta dodatkowa kolumna.
Dobrym tropem mogłaby być jeszcze sytuacja, kiedy zwężamy okno w przeglądarce do tak małej szerokości, że widzimy jedynie kolumnę wpisów (czyli podobnie jak w aplikacjach). Jedyny problem w tym, że strona Twittera jest niespecjalnie (czytaj: wcale) responsywna, więc raczej mało kto decyduje się na takie rozwiązanie.
Mamy więc do czynienia ze zmianą, której wprowadzenie trudno jest w jakikolwiek sposób uzasadnić. Chyba, że jest to wynik jakichś skomplikowanych badań na temat widoczności przycisku, kaprys projektantów albo... zapowiedź czegoś większego.
* Zdjęcie główne pochodzi z serwisu Shuttestock.