REKLAMA

Kontroler Flow jest hitem, ale... gdzieś już to widziałem

Jeśli masz pomysł na stworzenie własnego gadżetu, upewnij się, że… będzie się ładnie prezentował w klipie promocyjnym. Tak, tylko tyle. Na różnego rodzaju serwisach crowdfundingowych pojawia się bardzo wiele sprzętów, które są równie ciekawe, co bezużyteczne.

29.11.2014 13.07
Kontroler Flow jest hitem, ale… gdzieś już to widziałem
REKLAMA
REKLAMA

Idealnym przykładem takiego urządzenia jest Flow, czyli kontroler, którego projekt zebrał już 83 tys. dol., mimo że celem twórców było zaledwie 50 tys. dol. Projekt zakłada, że Flow przyda się zarówno grafikom, montażystom, inżynierom, jak też zwykłym użytkownikom. Składa się on z okrągłego pokrętła, gładzika oraz czujnika ruchu.

20141115173718-sofa

Zaletami tego sprzętu mają być wygodna obsługa, wysoka jakość wykonania oraz działanie w oparciu o otwarte rozwiązania. Dzięki temu z możliwości Flow można korzystać już w ponad 30 programach. Czy liczba ta znacznie powiększy się bez udziału twórców sprzętu? Czy użytkownicy ustawą się w kolejkach po nowy kontroler?

W obu przypadkach podejrzewam, że jednak nie.

Przyjrzyjmy się jeszcze raz temu gadżetowi. Jest to sprzęt, który można gładzić, kręcić nim i machać nad nim ręką. I pod względem działania przypomina inny kontroler, który miał sprawić, że porzucimy nasze gładziki i myszki. Jak pewnie się domyślacie, chodzi o Leap Motion. Miałem okazję bawić się tym kontrolerem chwilę po jego premierze.

Ogólne wrażenia? Pozytywne. Po kilku długich godzinach nauki potrafiłem całkiem biegle używać tego sprzętu i obracać różnego rodzaju obiekty w przestrzeni w pożądany przeze mnie sposób. Mimo to Leap Motion miał jedną poważną wadę, którą ma każdy kontroler ruchowy. Otóż dłuższe korzystanie z niego powodowało występowanie bólu kończyn. Tak jak Kinect na dłuższą metę mniej wygodny od pada, tak Leap Motion jest mniej wygodny od gładzika czy też myszy.

W obecnej chwili żaden kontroler ruchowy podłączany do komputera nie szans zastąpić tradycyjnej myszki lub gładzika.

Zaś wbudowany gładzik to coś, co ma każdy laptop, niektóre klawiatury i co łatwo może zastąpić jeszcze wygodniejsza mysz. Z kolei samo pokrętło jest interesującym pomysłem, ale jestem przekonany, że jego użyteczność nie jest na tyle duża, by kupować oddzielne urządzenie i płacić za nie kilkaset złotych. Niemniej jednak sądzę, że twórcy sprzętu powinni wykorzystać ten pomysł podczas tworzenia klawiatur oraz laptopów.

REKLAMA

Oddzielnemu i drogiemu pokrętłu mówię zdecydowane nie, ale klawiatura wyposażona w nie i umożliwiająca sterowanie chociażby za pomocą praktycznie nieużywanego małego palca, zdobyłby moje zainteresowanie. I to nie na tyle duże, by w ciemno zapłacić za ten projekt, a co najwyżej go przetestować przed ewentualnym zakupem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA