Oto nowy Onet! Nie tylko nowy wygląd strony głównej, lecz także zupełnie nowa - bardziej otwarta - strategia
Onet jest trzecim z polskich portali horyzontalnych, który zmienia wygląd swojej strony głównej w ostatnim czasie.
Jednak w przypadku (wciąż) lidera polskiego internetu nie tylko o wizualne zmiany chodzi, lecz przede wszystkim o nowe strategiczne podejście do personalizacji portalu przez użytkownika. I co najważniejsze - Onet jako pierwszy z portali stawia na autorów i źródła treści, a także obiecuje: będziemy oddawać ruch na zewnątrz.
Plan wspaniały, warto jednak powiedzieć Onetowi „sprawdzam” za kilka miesięcy, bo brzmi on wręcz nieprawdopodobnie w ustach podmiotu, który słynął do tej pory z bardzo restrykcyjnej polityki dystrybucji ruchu. Obiecuję, że Spider’s Web będzie jednym z pierwszych, który będzie na bieżąco sprawdzał stan jego realizacji.
O nowym Onecie miałem okazję porozmawiać w piątek z dwoma osobami bezpośrednio odpowiedzialnymi za wdrożenie strategicznych zmian w portalu: dyrektorem artystycznym Bartkiem Kozłowskim oraz szefem technologii Pawłem Leżańskim. Nie odbyło się oczywiście bez standardowej praktyki indoktrynacyjnej - ochów i achów na temat własnego projektu było co niemiara. Najważniejsze jednak, że udało się wydobyć od obu panów kilka ważnych deklaracji.
Oto czego się dowiedziałem.
Zmiany w designie nie są najważniejsze dla Onetu. Albo inaczej - wg przedstawicieli portalu, nie są one celem samym w sobie, lecz tylko konsekwencją strategicznych zmian w rozumieniu tym, czym Onet jest i ma być dla użytkownika.
Onet stawia bowiem na totalną personalizację swojego portalu. Każdy z użytkowników ma mieć własny osobisty Onet, różniący się wyglądem i układem treści. Onet ma być jak Facebook, czy Google, czyli liderzy internetu, którzy nie mają jednej strony głównej takiej samej dla każdego; każdy z ich użytkowników widzi co innego, korzysta z innych narzędzi i usług.
Dlatego Onet umiejscowił avatar zalogowanego użytkownika tuż przy swoim logotypie na stronie głównej. Ba, patrząc od lewej strony, nawet przed logotypem, co sugeruje, że to użytkownik jest tu panem.
Za tym idzie możliwość naprawdę sporej ingerencji w to, jak wyglądać będzie Onet u każdego z zalogowanych użytkowników - można decydować o układzie treści na stronie głównej, można wybierać autorów, których treści nas interesują, można wybierać tematy, które chcemy obserwować. Na podstawie tych preferencji, a także na podstawie historii klików użytkownika w Onecie portal zaserwuje każdemu inną stronę główną.
Oczywiście nie każdy użytkownik będzie chciał się w Onecie rejestrować i logować. Wtedy portal będzie podpowiadał mu treści jedynie na podstawie cookies, czyli historii jego klików w treści Onetu.
Taka strategiczna konstrukcja determinuje wygląd
Nowy Onet nie różni się fundamentalnie od starego. Wciąż mamy tu ten sam grid, czyli układ poszczególnych elementów menu. Jest za to mocno odświeżony wygląd serwisu, trochę na wzór tego jakie zmiany przynosi OS X Yosemite względem Mavericks. Niby bowiem wszystko jest tu po nowemu, jednak ci, którzy zręcznie poruszali się po poprzedniej wersji, nie napotkają żadnych trudnych do natychmiastowego rozwiązania zagadek. Twórca odświeżonego Onetu, Bartek Kozłowski tłumaczy, że Onet nie poddaje się trendom na kafelki. Nie chodzi o rewolucję, lecz postępową ewolucję.
Największą wizualną zmianą jest kolorystyka. Onet idzie bowiem w… czerń. Odważny to krok. Czarny kolor, mimo iż gustowny, kojarzący się z premium i powagą, to jednak silnie determinujący postrzeganie. Chcesz grać czernią, proszę bardzo, ale wiedz, że wtedy wymagać się będzie od ciebie poważnych rzeczy.
I właśnie oto Onetowi chodzi - chce być poważny!
Wszyscy znamy kilka popularnych w całym polskim internecie określeń: ‚onetowe treści’, ‚komentarz jak z Onetu’ - to tylko dwa z kilku przykładów nie najlepszej prasy jaką Onet ma poza swoim polem rażenia. Chce z tym jednak walczyć.
Jako pierwszy z największych polskich podmiotów internetu medialnego stawia bowiem wybitnie na autorów treści. Nie Gazeta.pl, która deklaracjami Pawła Stremskiego obiecywała to już ponad rok temu, nie Wp.pl, które podczas niedawnej zmiany wizualnej swojej jedynki zapowiadała nową ramówkę, lecz właśnie Onet wychodzi z tym, co my blogerzy, autorzy, ludzi oddolnie budujący internet praktykujemy od dawna - stawia na ludzi. Ludzi z krwi i kości, ludzi z twarzami, ludzi z historią, ludzi ze swoim dorobkiem.
Nowy Onet będzie pełny avatarów twórców treści przy tytułach tekstów. Klik w avatar będzie pozwalał na dotarcie do profilu autora z historią jego tekstów w portalu. Tam też będzie można zasubkrybować danego autora, by o jego tekstach pojawiały nam się powiadomienia push, a także by na naszej osobistej stronie głównej pojawił się jego nowy tekst.
Nowy Onet stawia także na transparentność źródeł. Jeśli to tekst z innego medium z Grupy Axel Springer to obok tytułu pojawi się jego logo. Nie musi być to zresztą tekst jedynie z macierzystej grupy - Onet otwiera się bowiem na zewnętrznych autorów.
Onet Autorzy - to nowy projekt, który debiutuje przy okazji nowego wyglądu portalu.
Kto wie, czy nie jest to jednak najważniejsza z nowości Onetu. Chodzi o bowiem o nowy system, w którym każdy z twórców internetowych treści medialnych, nieważne czy totalny nowicjusz, uznany bloger, czy właściciel konkurencyjnego medium, będzie mógł publikować na Onecie w zamian za… - i tu najciekawsze - wynagrodzenie bądź promocję rozumianą m.in. jako przekierowanie ruchu do strony zewnętrznej.
Próbowałem się dowiedzieć szczegółów na temat tego arcyciekawego modelu rozliczeń, ale panowie odsyłali mnie do zarządzających projektem Onet Autorzy menedżerów. W piątek nie miałem już czasu na to, by z nimi porozmawiać. Obiecuję jednak, że zrobię to wkrótce.
Onet Autorzy to nie tylko program dla autorów zewnętrznych, z którymi Onet jeszcze nie współpracował. To także nowy CMS, z którego korzystać będą wszyscy ci, którzy już z Onetem współpracowali z zewnątrz. Takie ujednolicenie modelu ma ułatwić także współpracę z nowymi głośnymi nazwiskami, które Onet chce werbować.
W końcu nowoczesny polski portal?
Gdy tak oglądałem i słuchałem o tym, jak Onet chce zmieniać swoją obecność w internecie byłem pod dużym wrażeniem. W końcu ktoś z możnych polskiego internetu zrozumiał, że portal to nie gazeta w internecie, że sposób wydawania treści w internecie to coś innego niż wydawanie dziennika, że ‚kuracja treści’ jest tym, w co internet medialny powinien grać od dawna.
Oczywiście to na razie deklaracje i obietnice. Diabeł jak zawsze będzie tkwił w szczegółach realizacji - w codziennych zmaganiach o to, by szczytne cele zakreślone przez szefów były realizowane na poziomie redakcyjno-marketingowym. Bo to przecież błędne koło - szefowie będą wymagać wyników w postaci odpowiedniego ruchu, redaktorzy i ich szefowie będą próbowali to realizować w taki sposób, jaki znają od lat, czyli link-baitem i miałką treścią.
Mnie osobiście najbardziej intryguje deklaracja wypuszczania ruchu na zewnątrz - chętnego i widocznego linkowania, polecania treści zewnętrznych. Z tego cieszyłbym się najbardziej, bo to oznaczałoby pierwszy zdecydowany krok do tego, o co my oddolnie postulujemy od dawna - o docenienie twórców dobrych treści w sieci.