Przystanek Woodstock w tym roku dostał swoje Wi-Fi, a użytkownicy zostawili organizatorom sporo ciekawych danych o sobie
Przystanek Woodstock w pierwszej kolejności kojarzy się ze spaniem pod namiotem, tanim piwem i kąpielami w błocie. Tak przynajmniej najczęściej przedstawiają imprezę mainstreamowe media, ale prawda jest zgoła inna. To jedna z najbezpieczniejszych imprez masowych świata, gdzie panuje świetna atmosfera i wszystko jest zorganizowane z nienaganną starannością. Na tegorocznym festiwalu po raz pierwszy w historii uczestnicy mieli zapewniony nawet nieskrępowany dostęp do internetu za pośrednictwem sieci Wi-Fi.
Dwa tygodnie temu po raz kolejny wybrałem się na Przystanek Woodstock. Ponieważ był to prywatny wyjazd w ramach krótkiego urlopu, a nie służbowy wypad, nie byłem zbytnio zainteresowany sprawdzaniem jakości Wi-Fi na miejscu i testowaniem wszystkich nowinek technologicznych.
Festwial traktuję jako czas, kiedy mogę się na dłuższy czas odciąć od sieci, nie czytać feedly i nie sprawdzać nerwowo maili.
Jeszcze kilka lat temu na Woodstock zabierałem tylko pracującego tygodniami na zasilaniu bateryjnym Samsunga Solida, a jadłem w sumie tylko to, co przywiozłem ze sobą w plecaku z Warszawy. Dzisiaj uczestnicy imprezy mają o wiele bardziej komfortową sytuację, chociaż nadal mieszka się przez te kilka dni w namiocie, a kurz i hałas nie dają spać.
Bez większego problemu można dostać się do prysznica z ciepłą wodą i zrobić zakupy w Lidlu. Ba, dziś na Woodstocku można rozbić namiot na specjalnie wydzielonym i ogrodzonym placu dla rodzin z dziećmi, skorzystać z punktu pozwalającego na ładowanie smartfona oraz - co zdarzyło się na jubileuszowym, 20-tym przystanku Woodstock po raz pierwszy - z sieci Wi-Fi o bardzo dużym zasięgu.
Festiwal, który jeszcze kilka lat temu zapewniał użytkownikom odcięcie się w pełni od nowych technologii, dzisiaj wręcz nie może żyć bez internetu.
Organizatorzy dbają o to, żeby profile we wszystkich liczących się mediach społecznościowych tętniły życiem. Jeszcze przed festiwalem zasłuchiwałem się w oficjalnej playliście Przystanku Woodstock na 2014 rok. W trakcie imprezy Instagram, Pinterest, Twitter i Facebook kipiały od materiałów dostarczanych przez organizatorów festiwalu. Nie zabrakło też świetnych zdjęć postowanych na gorąco przez samych uczestników.
Warto dodać, że jednym ze sponsorów imprezy był operator Play, które zapewnił użytkownikom ofert prepaid darmowe rozmowy i 2 GB transferu - chociaż nadal jednak nie rozumiem “karania” oddanych klientów sieci korzystających z abonamentu brakiem takich promocji. Dostępna była też świetnie przygotowana aplikacja na potrzeby festiwalu z mapą, godzinami kolejnych koncertów, powiadomieniami i elementami grywalizacji.
Wiedziałem też wcześniej, że również firmy Airtel i Ruckus Wireless zorganizowały dla uczestników imprezy darmowy internet.
Na czas trwana Przystanku Woodstock 2014 dostępny był hotspot, który pozwalał na bezpłatnie połączenie się z cyfrową globalną wioską. Sam wolałem spędzać jednak czas w analogowej “wiosce” składającej się z namiotów rozbitych przez grupę bliższych i dalszych znajomych i… nie przetestowałem tego rozwiązania osobiście.
Na urlopie szybki i nielimitowany internet nie był mi potrzebny, bo nie miałem potrzeby wysyłania zdjęć i filmów w świat poza kilkoma kadrami na Instagramie i Facebooku. Temat Wi-Fi na Przystanku Woodstock 2014 jednak z chęcią w tydzień po zakończeniu imprezy na łamach Spider’s Web poruszam.
Na moją skrzynkę mailową trafiły bowiem opracowane przez firmę Ruckus Wireless dane na temat tego tego, jak obecni na miejscu uczestnicy festiwalu wykorzystali udostępnione im połączenie z internetem.
Na początek trochę technikaliów. Do uruchomienia sieci Wi-Fi w trakcie Woodstocku wykorzystane zostało rozwiązanie o nazwie Smart Access Management Service, czyli w skróci SAMS. Pozwoliło to organizatorom hotspota zebrać informacje na temat tego, w jaki sposób użytkownicy wykorzystywali dostępne połączenie z siecią oraz z jakich urządzeń korzystali.
Dane są dość… zastanawiające. Liczbę uczestników tegorocznej, jubileuszowej edycji Przystanku Woodstock szacuje się na grubo ponad pół miliona osób. Okazuje się jednak, że z dostępu do sieci skorzystało zaledwie 3163 unikalnych użytkowników, czyli zaokrąglając zaledwie jeden z dwustu uczestników.
Przyczyn małego zainteresowania hotspotem było z pewnością wiele.
Jeśli miałbym wymienić najbardziej prawdopodobne, to na liście z pewnością znalazłby się oferujący 2 GB transferu danych Play rozdający swoje startery. Strzelam jednak, że głównym powodem braku większego zainteresowania Wi-Fi był fakt, że uczestnicy festiwalu nie mieli potrzeby bycia ciągle online, a dla zainteresowanych dostępem do sieci na czas festiwalu wystarczał internet mobilny.
Zabrakło też nieco promocji rozwiązania od Airtel i Ruckus Wireless i pewnie wielu uczestników festiwalu nawet nie wiedziało, że może skorzystać z tego połączenia z internetem. Największą barierą podczas takiej imprezy jest jednak mizerny czas pracy smartfonów na baterii. Nawet jeśli ktoś już zdecydował się zabrać na Przystanek Woodstock smartfona, a nie wyposażył się w pół torby powerbanków jak wyżej podpisany, to raczej wyłączał wszystkie “zbędne” funkcje, żeby... nie biegać co pół dnia do punktu z gniazdkami.
Oprócz liczby użytkowników Ruckus Wireless przygotowało nieco więcej ciekawych danych.
Podsumowując darmowy hotspot na Przystanku Woodstock 2014 można zaznaczyć, że 3163 unikalnych użytkowników łącznie spędziło w sieci 1547 godz. Przekładało się to na 8611 sesji, z których średnio jedna trwała 8 min. i 53 sek. W tej grupie najczęściej wykorzystywanymi urządzeniami były sprzęty mobilne oparte o system Android (59 proc.), ale nie zabrakło też iPhone’ów i iPadów (22 proc.). Na trzecim miejscu plasuje się Windows Phone (11 proc.)
Wśród Androidów dominowały urządzenia ze starszą wersją oprogramowania, a KitKat znalazł się na mniej niż co piątym urządzeniu. Dane te korespondują z opublikowanymi dziś globalnymi statystykami Androida. Nie jest też zaskoczeniem, że urządzenia Apple w 85 proc. pracowały pod kontrolą najnowszego systemu operacyjnego, co stoi w kontraście do smartfonów i tabletów z mobilnym systemem Google.
Android był co prawda najpopularniejszym systemem operacyjnym, ale wśród producentów dominowało… Apple.
Firma z Cupertino trafiła na pierwsze miejsce podium z wynikiem 24,16 proc. Koreański Samsung był dopiero drugi z wynikiem 22,58 proc. a na trzecie miejsce trafiły ex aequo Nokia oraz Sony - każda z firm zgarnęła 10 proc. Dla porównania, upadły lider rynku smartfonów w postaci BlackBerry miał zaledwie tuzin swoich reprezentantów.
Takich wyników można się było zresztą spodziewać, patrząc na globalne i krajowe statystyki udziału w rynku poszczególnych firm. Nie dziwi też, że wykorzystywane do łączenia się z siecią były głównie smartfony - około 97 proc. wszystkich urządzeń. Podczas festiwalu naliczono mniej więcej tyle samo iPadów, co tabletów z Androidem.
Kolejne informacje od Ruckus Wireless są nieco bardziej zaskakujące i dotyczą tego, jakie dane na swój temat zostawiali użytkownicy hotspota.
Okazuje się, że ponad 60 proc. użytkowników bezpłatnego internetu Wi-Fi podczas Przystanku Woodstock 2014 zostawiło podczas logowania się swój adres e-mail, chociaż nie było to wymagane przez system. Co więcej, ani jedna osoba nie skorzystała z możliwości zalogowania się przez kontro Facebooka. Na koniec warto dodać, że mimo małej liczby osób zainteresowanej bezpłatnym Wi-Fi już pierwszego dnia użytkownicy wykorzystali… 100 gigabajtów transferu.
Ruckus Wireless chwali się też organizacją centrum prasowego. Sam, ze względu na prywatny charakter wyjazdu nie miałem okazji sprawdzić tego w praktyce, ale od znajomych po fachu słyszałem, że faktycznie w tym roku połączenie z internetem działało sprawnie. Do zeszłego dla dziennikarzy i blogerów stabilne połączenie zapewniały kable Ethernet.
Podczas 20-tego Przystanku Woodstock sieć bezprzewodowa w standardzie 802.11ac działała prawidłowo pomimo zlokalizowania biura prasowego blisko sceny, gdzie system nagłośnienia festiwalu w poprzednich latach powodował problemy. Teraz sieć działała, co podkreśla Ruckus Wireless w swoim podsumowaniu, z przepustowością 1 Gbps.
Jeśli faktycznie działa to tak sprawnie, to może w przyszłym roku sam takie Wi-Fi przetestuję.
Źródło: Ruckus Wireless i East Side Consulting GmbH, informacja prasowa;
Zdjęcia: Dziurek / Shutterstock.com