Linux zamiast Windowsa - konflikt na Ukrainie to też problem dla Microsoftu
Oczywiście nie tylko dla niego. Firmy, którym niedługo najprawdopodobniej spadną przychody to również Oracle, IBM i HP. Rosja chce bowiem odpowiedzieć na nałożone na nią sankcję i zacząć się pozbywać amerykańskich rozwiązań informatycznych.
To, co się dzieje za naszą wschodnią granicą może powodować duży niepokój. Konflikt na Ukrainie już dawno „wyrósł” z lokalnego sporu. Zaangażowane są w niego oficjalnie i półoficjalnie zarówno Federacja Rosji, jak i kraje członkowskie NATO. Sytuacja jest do tego stopnia napięta, że każdy niewłaściwy ruch może doprowadzić nawet do kolejnej Wojny Światowej.
Stany Zjednoczone, póki co, działają ostrożnie. Ale też nakładają na Rosję coraz większe sankcje. Po tych o znaczeniu głównie dyplomatycznym, przyszedł czas na te, które mają faktyczne znaczenie dla Władimira Putina: sankcje ekonomiczne, którymi objęto jedne z najbardziej kluczowych rosyjskich instytucji, takie jak Rosneft, Gazprombank, Novatek czy VEB. Te, kluczowe dla ekonomii, nie będą mogły już się rozliczać w dolarach amerykańskich czy dokonywać pożyczek w amerykańskich bankach. Sankcjami nie będą objęte wyłącznie umowy, które zostały już zawarte.
W efekcie tych sankcji, wartość rubla w przeciągu ostatnich dwóch tygodni spadła w zauważalnym stopniu, a efekty tego będą wkrótce widoczne w gospodarce w całym kraju. Rosja więc nie pozostaje dłużna. I uderza w sektor, który interesuje również Spider’s Web
Będziemy preferować lokalne rozwiązania
Microsoft robi interesy nie tylko ze swoimi partnerami zajmującymi się sprzedażą sprzętu i oprogramowania dla firm i użytkowników indywidualnych. Gigant prowadzi również bezpośrednie negocjacje z wielkimi korporacjami i rządami, zaopatrując je w swoje rozwiązania. Jednym z klientów Microsoftu jest Federacja Rosyjska. A relacje między tymi dwoma podmiotami właśnie się ochłodziły.
Rosja ogłosiła właśnie, że zamierza ograniczyć korzystanie z rozwiązań Microsoftu. Zapowiedziała również, że zredukuje ilość rozwiązań od innych swoich „partnerów” pochodzących ze Stanów Zjednoczonych, między innymi od IBM-a, HP i Oracle’a.
To nie oznacza, że wykorzystywanie produktów Microsoftu i powyższych firm będzie zabronione i że nie będą pojawiały się zamówienia na nowe. Jednak ustawa mówi o preferowaniu sprzętu i oprogramowania pochodzącego z Rosji. Innymi słowy, jeżeli wobec Microsoftu pojawi się alternatywa w postaci rosyjskiego dostawcy oprogramowania i usług, rząd automatycznie wybierze tego drugiego, jeżeli ten spełni odpowiednie warunki techniczne.
Czym Rosja zastąpi Windowsa?
Tego, na razie, nie wiemy. Istnieje kilka sensownych dystrybucji Linuksa pochodzących z Rosji (na przykład oparta na Red Hacie ROSA ze środowiskiem KDE), ale nie jestem w stanie ocenić jej przydatności do zastosowań rządowych, a specyfikacja rządowego systemu informatycznego nie jest jawna, by móc skonsultować się z ekspertem. Niewykluczone, że powstanie autorski system operacyjny, zapewne na bazie Linuksa.
Firm zapewniających rozwiązania chmurowe i bezpieczeństwo danych jest w Rosji bardzo wiele. Ale, ponownie, nie znamy dokładnie wymagań rosyjskiego rządu, więc nie jesteśmy w stanie podać kilka przykładów. Podejrzewamy, że Kaspersky Lab, której szef nieraz już wyrażał poparcie dla polityki Putina, będzie jednym z preferowanych dostawców.
Te zmiany wymagają jednak czasu. Microsoft, IBM, HP i Oracle jeszcze przez jakiś czas z całą pewnością będą partnerami Federacji Rosyjskiej. Jednak ich dni na tamtym rynku są już policzone. A spadki w przychodach tych firm będą bardzo zauważalne.
Zdjęcie pochodzi z serwisu Shutterstock