Zamiast pytać Google o porady zapytaj prawdziwego lekarza. Przez Internet oczywiście
Często słyszy się, że nie można ufać poradom medycznym umieszczonym w Internecie. Okazuje się jednak, że wyjątkiem od tej zasady jest usługa Telmedicin oferująca możliwość wideokonsultacji z lekarzem.
Prostota tego pomysłu mnie powaliła i zastanawiam się, dlaczego takie serwisy nie powstały już kilka lat temu, chociażby po sukcesie YouTube'a oraz innych serwisów oferujących możliwość oglądania filmów wideo. Skoro chcemy oglądać filmy z kotami i komunikować się za pomocą obrazu i dźwięku, to czemu mielibyśmy nie zechcieć wykorzystywać komputera do konsultacji z lekarzem. To pomysł na bardzo dobrą usługę, która spodoba się przede wszystkim osobom z małych miejscowości, mającym bardzo ograniczony dostęp do lekarzy, zwłaszcza specjalistów.
Obsługa serwisu jest prosta.
Musimy zarejestrować się, a następnie wybrać lekarza, naszą dolegliwość i pasującą nam godzinę konsultacji. I oczywiście zapłacić za wizytę. Kilka minut przed wybranym terminem należy zalogować się na stronę i oczekiwać na połączenie z lekarzem, które będzie trwać kwadrans. Właśnie tyle trwa konsultacja i właśnie za taki czas pobierane są pieniądze. Bardzo dużym ułatwieniem jest, że podczas konsultacji wyświetlany jest czas, który pozostał do jej zakończenia.
Twórcy serwisu wiedzą, że pomoc medyczna często jest potrzebna nagle, dodali więc możliwość odbycia szybkiej konsultacji, która rozpocznie się niemal od razu po zarejestrowaniu się. Każda wizyta jest płatna i cena wizyty jest uzależniona od kwoty wybranej przez lekarza. Zazwyczaj oscyluje ona w granicach 20-60 zł, co oznacza, że pod względem kosztów nie odbiega ona zbytnio od konsultacji lekarskiej w prywatnym gabinecie.
Serwis pobiera 10% kosztów konsultacji. Opłata jest już zawarta w cenie konsultacji i Telmedicin potrąca ją sobie od wynagrodzenia lekarza.
Idea zatem jest całkiem dobra, jednak wykonanie to zupełnie inna para kaloszy.
Twórcy Telmedicin informują nas, że strona działa dobrze tylko i wyłącznie w przeglądarce Google Chrome. Oznacza to, że jeśli klient używa Firefoksa lub Internet Explorera, musi zmienić przeglądarkę. Czy poradzi sobie z tym przeciętny Kowalski, który komputera używa tylko do przeglądania sieci? Wątpię. A nawet jeśli sobie poradzi, to prawdopodobnie nie będzie chciało mu się nic zmieniać. Bo i po co, w końcu i do tej pory jakoś korzystał ze swojej przeglądarki.
Zresztą nawet na zalecanej przeglądarce strona Telmedicin wygląda po prostu źle i odtrąca od siebie nie tylko byle jakim wyglądem, ale również kiepską responsywnością. Po zmniejszeniu rozmiaru okna poszczególne elementy strony zamiast dopasować się do nowej ilości dostępnej przestrzeni, zaczęły na siebie nachodzić. Krótko mówiąc, z serwisu praktycznie nie dało się korzystać. Warto też pamiętać o tym, że choć telekonsultacje z lekarzem są ciekawym wynalazkiem, to w wielu przypadkach nigdy nie zastąpią spotkania twarzą w twarz z drugim człowiekiem.
W gabinecie lekarz nie tylko z nami porozmawia, ale też przesłucha nas stetoskopem, zajrzy w gardło, do ucha i dotknie naszych węzłów chłonnych.
Oczywiście można twierdzić, że kamera internetowa pozwoli chociażby na zajrzenie do ucha i gardła, jednak nie jest to prawda. Kamery internetowe używane w laptopach, smartfonach i tabletach cechują się bardzo słabą jakością obrazu, przez co ledwo nadają się do zwykłych wideorozmów, a zastosowanie ich do tak szczegółowych zadań jak badania nie ma najmniejszego sensu.
Ludzkie oko jest po prostu o wiele bardziej dokładne i przez to lepsze. Z tych powodów wszelkie wideokonsultacje należy traktować jak rozwiązanie, które tylko czasami może zastąpić lekarza i tylko w niezbyt poważnych sytuacjach. Sam widzę, że warto wydać np. 20 zł na „wizytę”, by dowiedzieć się, jaki syrop lub tabletki kupić niż po prostu brać co popadnie lub korzystać z internetowych porad osób, które nigdy nie dostały się na studia medyczne.
Tyle o wideokonsultacjach, a co z samą usługą Telmedicin?
Patrząc na problemy z działaniem strony internetowej oraz jej bardzo kiepski wygląd i jakość wykonania podejrzewam, że twórcy usługi albo wezmą się do roboty (i zrobią dobrą stronę oraz natywne aplikacje mobilne dla wiodących w Polsce systemów), albo ktoś zrobi lepszą wersję ich usługi i przejmie klientów. Mogą to zrobić chociażby inne, bardziej rozbudowane serwisy zdrowotne, takie jak HaloDoktorze czy RankingLekarzy.
Zdjęcia pochodzą z serwisu Shutterstock.