Przy kupnie komputera nie skupiaj się tylko na mocy procesora. Słabszy układ może się opłacić
Świadomy użytkownik wybierając laptopa zwraca uwagę nie tylko na jego markę, wygląd i jakość wykonania, ale również wydajność. Dlatego analizuje specyfikację i sprawdza obecność dysku SSD, ilość pamięci RAM, a także moc procesora. Niestety wybierając komputer przenośny całkiem niewiele osób sprawdza wydajność karty graficznej, która jest elementem w największym stopniu decydującym o wydajności maszyny w grach.
Dzieje się tak z kilku powodów, a najważniejszym z nich jest to, że laptop przez większość ludzi nadal jest postrzegany za maszynę stricte do pracy. Wiele razy, gdy grałem na laptopie podłączonym do telewizora i widziała to osoba niezaznajomiona z nowymi technologiami, słyszałem te same pytanie – to na tym da się w ogóle grać? Więc odpowiadam: owszem, da się. I to nie tylko w stare gry lub tytuły indie, ale też nowe produkcje.
W zależności od zastosowanego układu graficznego gry można odpalać na poziomie grafiki konsol poprzedniej lub nowej generacji. Grafikę na poziomie Xboksa 360 lub Playstation 3 bez najmniejszego problemu uzyskamy używając procesora wyposażonego w dobry zintegrowany układ graficzny, taki jak Radeon HD 8650G lub nieco słabszy Intel HD 4600. Kwestię możliwości i wydajności zintegrowanych kart graficznych opisałem zresztą już miesiąc temu. Na tym, by gry działały też na sprzęcie ze średniej i niskiej półki zależy obecnie wszystkim: graczom (nie entuzjastom!), studiom deweloperskim i producentom sprzętu.
Może to oznaczać, że niebawem w tym przedziale cenowym zostaną tylko i wyłącznie modele wyposażone w zintegrowaną grafikę.
Uważam tak, gdyż następne zintegrowane od AMD i Intela będą jeszcze szybsze, dając Nvidii jeszcze mniejsze pole manewru i coraz bardziej spychając ją do coraz bardziej wydajnych segmentów. Świadczą o tym między innymi niepotwierdzone informacje, według których najwydajniejsza zintegrowana karta AMD ma mieć aż 512 jednostek obliczeniowych, tyle samo co kosztujący 300 zł Radeon HD 7750.
Oznacza to, że kupienie karty graficznej kosztującej mniej niż 300 zł będzie bardzo trudne albo wręcz niemożliwe. Widać to już teraz, gdyż powstaje coraz mniej kart graficznych o niskiej wydajności. Różne firmy stają się walczyć z tym problemem na odmienne sposoby. Jak już zapewne zauważyliście w AMD Zone, AMD swoją działalność związaną z tanimi układami graficznymi niemal całkowicie przeniosło na segment APU, tak samo jak Intel, który jednak sprzedaje procesory z wbudowanymi GPU. Z kolei Nvidia postanowiła skupić się na tworzeniu układów Tegra przeznaczonych do smartfonów i tabletów z systemem Android oraz tabletów z systemem Windows RT.
Wiemy już zatem, że przyszłość tanich komputerów należy do zintegrowanych kart graficznych. Ale jak dobrać odpowiedni układ?
Jest to zdanie trudniejsze niż samodzielne składanie laptopowego kadłubka – rzecz popularna jeszcze kilka lat temu, teraz praktycznie niespotykana. W samodzielnie wybranej maszynie mogliśmy dowolnie dobrać wszystkie podzespoły tak, by komputer idealnie pasował do naszych wymagań. Teraz musimy porównywać ze sobą poszczególne układy tak, by wybrać najbardziej nam pasujący. Jest to zadanie trudne, ponieważ procesory Intela cechują się większą wydajnością części procesorowej, co jest często powtarzane przez wiele branżowych portali. Wynika to z dawnych przyzwyczajeń do traktowania procesora i karty graficznej jako odseparowanych układów. Obecnie sytuacja ta powoli się zmienia, a my dojrzewamy do tego, że w przypadku tańszych maszyn karta graficzna i procesor to tak naprawdę jedność.
Jaki układ wybrać do swojego komputera? To zależy od tego, do czego używamy swojego laptopa. Ja jestem nie tylko blogerem, ale też (niemal) inżynierem budownictwa. Przydaje mi się mocny sprzęt wyposażony w dużą liczbę rdzeni. Lubię też pograć. Dlatego mam komputer stacjonarny. Jednak gdybym musiał zdecydować się na rozwiązanie mobilne, prawdopodobnie zainteresowałbym się droższymi konfiguracjami. Po prostu potrafiłbym wykorzystać ich potencjał. Rzecz w tym, że znaczna większość użytkowników nie jest taka jak ja. Widzę to po swoich znajomych i rodzinie. Większość osób używa komputera do naprawdę podstawowych zadań, takich jak praca z tekstem, konsumpcja multimediów oraz przeglądanie stron internetowych.
I wiecie co? Procesory AMD są absolutnie wystarczające do tych zadań.
Przez dłuższy czas miałem przyjemność korzystać z komputerów z procesorami AMD A8 i A10, a nawet słabszymi A6. Oglądałem na nich seriale, słuchałem muzyki, tworzyłem nie tylko teksty, ale również dwuwymiarowe projekty w AutoCADzie. Nawet najsłabsze z tych komputerów pozwalały na tworzenie trójwymiarowych budynków w programie ArchiCAD, choć wówczas ciężko już było mówić o odpowiednim komforcie pracy. Krótko mówiąc, procesory AMD absolutnie wystarczą typowemu użytkownikowi.
W dodatku AMD jest świadome swojej pozycji i bardziej niż inne firmy stara się wykorzystać rozwiązania OpenCL łączące moc karty graficznej i procesora. Niestety nie jest to rozwiązanie idealne, bo działa tylko na specjalnie dostosowanych do niego programach. Na szczęście ich liczba cały czas rośnie i o ile dwa lata temu znalezienie ich było trudne, to teraz z OpenCL korzystają tacy giganci rynku obliczeń jak Autodesk i Wolfram, a także znana każdemu firma Adobe. Rozwiązanie to obsługuje też darmowy pakiet biurowy Libre Office. Zresztą niebawem pojawi się wersja 2.0 rozbudowana o dodatkowe funkcje HSA.
Jest to rozwiązanie polegające na zapewnieniu wszystkim procesorom znajdującym się w obrębie jednego układu (m.in. rdzeniom x86, ARM, GPU, dekoderom) równorzędnego dostępu do pamięci operacyjnej i umożliwienia przetwarzania jednej porcji danych jednocześnie, a nie po kolei, co ma ogromny wpływ na wydajność. Ogromną zaletą HSA jest fakt, że to rozwiązanie wspierane nie tylko przez AMD, ale całe konsorcjum HSA, do którego należą między innymi giganci tacy jak ARM i Samsung. Oznacza to, że nie mamy do czynienia z technologią „krzak” wymyśloną przez marketingowców, a rozwiązaniem, które ma przed sobą ogromną przyszłość i będzie szeroko wykorzystywane w całym sektorze hardware’u.
Zresztą samo stwierdzenie, że AMD ma wolniejsze procesory nie jest do końca prawdziwe.
Procesory wielordzeniowe pojawiły się na rynku stosunkowo dawno, dekadę temu. Mimo to nie zmieniły się przyzwyczajenia twórców oprogramowania, którzy nadal tworzyli programy lepiej wykorzystujące małą liczbę mocnych rdzeni. AMD z kolei postanowił zrewolucjonizować rynek i stworzył zupełnie nową architekturę, która przewidywała wykorzystanie większej liczby mniej wydajnych rdzeni. Niestety rzeczywistość okazała się brutalna. Początkowo nie istniało wiele konsumenckiego oprogramowania, które potrafiło wykorzystać możliwości procesorów AMD. AMD było za małą firmą, by samodzielnie i natychmiastowo przestawić cały rynek na swój sposób myślenia.
Widać to było po testach. W programach wielowątkowych pierwsze wielomodułowe procesory AMD osiągały poziom ówczesnych Core i5, by na przykład w grach wyniki były gorsze niż taniego Core i3. Teraz sytuacja ta zmienia się właśnie dzięki oswojeniu deweloperów z wielordzeniowością (między innymi przez zastosowanie APU AMD w konsolach nowej generacji), a także wykorzystaniu OpenCL, które pomaga zaprząc do klasycznych obliczeń także rdzenie graficzne. Widać to na przykładzie tak popularnych programów jak WinZip i pakiety Adobe, które doskonale sobie radzi z obsługą GPU oraz prawdziwą wielordzeniowością.
AMD stara się popularyzować wspomaganie klasycznych obliczeń przez iGPU, bo jeśli spojrzymy na moc zintegrowanych kart graficznych, rozwiązania AMD okazuje się zdecydowanie lepsze w niskim przedziale cenowym. Oczywiście Intel też nie zasypia gruszek w popiele i stworzył najszybsze pecetowe zintegrowane układy Iris Pro należące do linii HD 5000, które jednak z powodu zastosowania kosztownej pamięci eDRAM zamiast wolniejszego współdzielonego RAMu są bardzo drogie i nie mają szansy pojawić się w tanich komputerach. Ba, w niektórych grach nawet układy HD 4600 są w stanie dogonić układy AMD, ale tylko wtedy, jeśli są sparowane z bardzo dobrym i drogim procesorem z serii Core i7. Krótko mówiąc, jeśli chodzi o układy graficzne zintegrowane z procesorem i dostępne w komputerach dla zwykłego Kowalskiego AMD zdecydowanie jest górą. Układy Intela okazują się lepsze jedynie w połączeniu dedykowanymi kartami graficznymi lub gdy bierzemy pod uwagę bardzo drogie komputery ze zintegrowanymi grafikami Iris Pro.
Wszystko zależy od Twoich potrzeb.
I właśnie dlatego nie zamierzam nikomu sugerować, że zawsze najlepszym wyborem będzie komputer z procesorem AMD. Byłaby to absolutna nieprawda. Jeśli jesteś graczem-entuzjastą lub używasz komputera do bardzo wymagających zadań, będziesz miał komputer stacjonarny lub laptop typu DTR (Desktop Replacement), jeśli szukasz czegoś mniej wydajnego i bardziej mobilnego, ale nadal o dużej wydajności, dobrym wyborem będzie laptop taki jak Asus G56 z Core i5 lub MSI GE60 wyposażony w procesor AMD A10 i mobilną wersję Radeona HD 7970M. Jednak nadal są to rozwiązania przeznaczone dla ludzi mających stosunkowo duży zasób gotówki, kosztujące najczęściej sporo ponad 3000 zł, czyli więcej niż statystyczna pensja.
Nie mam żadnych statystyk pokazujących, jakie komputery kupują Polacy, ale po znajomych widzę, że najbardziej lubimy sprzęty kosztujące około 2000 zł. W tej cenie mamy kilka możliwości. Pierwsza z nich to kupno komputera wyposażonego w APU AMD A8 z wbudowaną kartą graficzną Radeon, druga to kupno laptopa wyposażonego w procesor Intel Core i3-3217U oraz dedykowaną kartę graficzną Nvidia GeForce GT740M. Niezależnie, na które rozwiązanie się zdecydujecie, będzie ono dobre, ponieważ będzie to komputer zbilansowany. O wiele lepszy niż sprzęt mający bardzo wydajny procesor, którego w pełni nie wykorzystamy i zintegrowaną grafikę, która gdyby była nieco mocniejsza, pozwoliłaby nam na uruchomienie większej liczby gier w lepszych ustawieniach szczegółowości grafiki oraz przyspieszenie nowoczesnego oprogramowania, którego przybywa na rynku.
Zdjęcia pochodzą z serwisu Shutterstock.