Kupiłeś drogi smartfon, gdyż ma dobry aparat? To znaczy, że uwierzyłeś w marketingową papkę
Jestem osobą, która choć interesuje się technologią, ma z fotografią tak mało wspólnego, jak to tylko możliwe. Niespecjalnie lubię robić zdjęcia i na nie trafiać. Pewnie dlatego producenci smartfonów tak łatwo wmówili mi, że aparat w moim smartfonie jest naprawdę dobry.
Od lat wmawiają nam, że aparat jest najważniejszy...
Podczas każdej premier flagowego smartfonu jednym z najważniejszych punktów występu jest pochwalanie możliwości fotograficznych nowego sprzętu. Najwięcej megapikseli, najmocniejsza dioda błyskowa, tryb zdjęć seryjnych, aplikacje do poprawiania wyglądu… Producenci starają się zrobić wszystko, abyśmy uwierzyli, że mamy w kieszeni sprzęt o jakości dobrej lustrzanki. Nic dziwnego, że słuchając tego bełkotu przez wiele lat w końcu to uwierzyłem i tym samym zachowałem się jak ostatni idiota.
Oczywiście zdawałem sobie sprawę z tego, że dobra lustrzanka lub bezlusterkowiec jest aparatem o wiele lepszym niż telefon komórkowy. Po prostu uważałem, że różnica między nimi jest tak mała, że zwykły użytkownik nie jest w stanie jej zauważyć podczas wykonywania zdjęć rodzinnych czy wyjazdu za granicę. W swojej niewiedzy trwałem o tyle chętniej, że moja Nokia Lumia 920 wystarczała mi do zastosowań prywatnych i pracowniczych. Przynajmniej tak mi się wydawało.
...po czym wciskają nam półprodukt.
O tym, że jest to absolutna nieprawda przekonałem się, gdy dosłownie kilka dni poużywałem aparatu Samsung NX300, czyli niezbyt drogiego bezlusterkowca, którego da się kupić za ok. 1500 zł. Jedna wycieczka do parku wystarczyła, bym przyrzekł sobie, że niebawem nabędę ten sprzęt i więcej nie kupię flagowego smartfona. Przynajmniej tak długo jak korzystam z Windows Phone.
O ile tanie sprzęty z systemem Android są w dłuższej perspektywie nieużywalne, to nawet najtańsza Nokia Lumia 520 daje podobny (nieidentyczny), bardzo wysoki komfort używania jak o wiele droższe smartfony z oprogramowaniem Microsoftu. Dlatego już nie widzę sensu kupowania smartfonu lepszego niż Nokia Lumia 620 czy 720. Są to sprzęty tanie, dobrze wykonane, bardzo szybkie, mają diodę błyskową, która może działać jako latarka i podstawowy aparat, który wystarczy do zrobienia fotki na Instagrama. Czego chcieć więcej?
Nowy smartfon kosztuje tyle, co tańszy telefon i dobry aparat razem.
Jedyną wadą takiego rozwiązania jest fakt, że na tanich Lumiach wyposażonych w 512 MB RAM nie zadziała kilka gier i programów. Łącznie 0,3 proc. wszystkich aplikacji dostępnych w sklepie. Nie jest to duża liczba, więc większość użytkowników powinna sobie poradzić z tą niedogodnością. Inne wady tanich telefonów to mniejsze ekrany, ale w zamian za to otrzymujemy możliwość wymiany akumulatora. Krótko mówiąc - coś za coś. Nie musimy też martwić się krótszym wsparciem, gdyż znając praktykę Microsoftu wszystkie telefony z Windows Phone 8 będą aktualizowane do tego samego momentu.
Ogromna w różnica w cenie między smartfonami sprawia, że zamiast nadchodzącej Lumii 930, której cena będzie oscylować w granicach 2500 zł, będą mogli kupić tanią jak barszcz Lumię 620 oraz taniego bezlusterkowca. Sony Nex-3NL i Samsung NX300 to tylko pierwsze propozycje przychodzące na myśl nawet takiemu laikowi jak ja - naprawdę jest w czym wybierać.
Jeśli jakość zdjęć jest dla użytkowników najważniejsza, kupno tańszego telefonu i dobrego aparatu wydaje się dobrym wyjściem.
W ten sposób nie stracimy głównej fotograficznej zalety smartfonów, czyli aparatu, który mamy zawsze przy sobie i możemy go użyć w każdej sytuacji. A w dodatku zyskujemy sprzęt, który co prawda nie zawsze mamy przy sobie, ale możemy nim uchwycić najważniejsze chwile naszego życia w bardzo dobrej jakości. W sposób, na jaki po prostu zasługują.
Zdjęcie Hands taking photo of breakfast pochodzi z serwisu Shutterstock.