REKLAMA

Twój smartfon się rozładował? Nadmuchaj go!

Jedną z największych wad smartfonów jest ich bardzo krótki czas pracy bez ładowania. Niestety, nawet w szeroko pojętej przestrzeni miejskiej znalezienie wolnego gniazdka jest bardzo trudne. Okazuje się jednak, że być może niebawem wyeliminujemy ten problem, gdyż telefon będziemy mogli zasilić ładowarką, którą mamy zawsze przy sobie, czyli… naszymi płucami.

Wiatraczek, który naładuje Twój smartfon
REKLAMA

Profesor J.C. Chiao oraz Dr Smitha Rao z Uniwersytetu Texasu w Arlington zaprojektowali nowy rodzaj wiatraków, które mogą sprawić, że możliwe zostanie szybkie naładowanie urządzenia w sytuacji alarmowej. Nowe wentylatory różnią się od swoich tradycyjnych braci rozmiarem, który w najszerszym punkcie wynosi 1,8 milimetra, a co za tym idzie, może zmieścić się nawet na ziarnku ryżu.

REKLAMA

Te malutkie maszyny należą do klasy urządzeń znanych jako systemy mikroelektromechaniczne, czyli MEMS (Microelectromechanical Systems). Te malutkie układy są szeroko wykorzystywane w procesie tworzenia urządzeń elektronicznych i każdy smartfon je zawiera, jednak ze względu na swoją małą wytrzymałość takie silikonowe mechanizmy są stosowane przede wszystkim w sprzętach stacjonarnych. Dzięki wzbogaceniu składu ich budulca o nikiel możliwe jest zwiększenie ich wytrzymałości oraz wykorzystanie w sprzętach używanych w sposób dynamiczny, na przykład w smartfonach.

dziecko z wiatraczkiem

Jednak stworzenie wiatraków o odpowiedniej wytrzymałości i konstrukcji nie było łatwe i jak każdy ciekawy wynalazek, wymagało inspiracji i przypadku. Jednym i drugim okazała się córka dr Rao, która przyniosła do jej domowego biura papierowy wiatraczek. Zainspirowana jego kształtem Pani doktor dopracowała krzywiznę swojego wynalazku i dzięki tej drobnej zmianie jego wydajność znacznie wzrosła.

Warto pamiętać o tym, że jeśli rozwiązanie dwójki naukowców kiedykolwiek trafi na rynek, będzie musiało być wyposażone w odpowiednią obudowę, żeby nie uszkodzić układu za pomocą palców i nieostrożnego używania. Nie należy jednak martwić się o to, że zniszczą się one wskutek zbyt silnego wiatru. Wynalazek był testowany zarówno przy delikatnym dmuchaniu na niego w sposób konwencjonalny, jak też przy wykorzystaniu mocnej suszarki oraz dmuchawy do liści. We wszystkich przypadkach mała farma wiatrowa działała i była w stanie dostarczyć energię do smartfonu.

ładowanie smartfona

Oczywiście stworzenie takich wiatraków nadal jest dużym wyzwaniem, bo przy dalszej miniaturyzacji konstruktorzy znajdą o wiele więcej przeszkód, których nie da się wychwycić podczas produkcji takich samych, ale większych urządzeń.  Jednak gdy już powstanie, będzie produktem świetnym i przydatnym nie tylko w urządzeniach mobilnych.

REKLAMA

Bo o ile możliwość naładowania telefonu na chwilę w celu wykonania ważnego telefonu jest ważna, to moim zdaniem takie miniaturowe farmy wiatrowe mogą mieć inne zastosowanie i stać się ciekawą alternatywą dla paneli słonecznych i fotowoltaicznych tam, gdzie te nie mogą być efektywnie wykorzystywane. Takie panele mogą być też używane do zasilania czujników, których nie da się podłączyć do konwencjonalnej sieci energetycznej lub doprowadzenia małych ilości energii do dzielnic, gdzie ta nie sięga, na przykład południowoamerykańskich slumsów.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA