Apple, Google i Microsoft wypowiadają wojnę NSA, czyli hipokryzja w najczystszej postaci
Osiem wielkich firm technologicznych wystosowało oficjalny list do prezydenta Stanów Zjednoczonych – Baracka Obamy oraz członków Kongresu USA. Domagają się one zmian w podejściu do śledzenia poczynań obywateli w Sieci. Czy tylko mi się wydaje, że bije od tego wielka hipokryzja?
Pod wezwaniem podpisali się przedstawiciele ośmiu firm – Google, Microsoft, Apple, Facebook, Yahoo, Twitter AOL oraz LinkedIn. Domagają się one reform i konkretnych przepisów, które ukróciłyby poczynania NSA (Narodowej Agencji Bezpieczeństwa) poprzez proste ograniczenie uprawnień owej agencji.
Wśród głównych założeń znajdziemy między innymi ograniczenie dostępu do danych, większą transparentność zarówno po stronie agencji rządowych, jak i firm, które otrzymują wnioski o udostępnienie materiałów, a także ograniczenie na inne państwa. Szczególnie ciekawie prezentuje się ostatnie żądanie, które w praktyce oznaczałoby, że jeśli Polacy nie życzyliby sobie, aby NSA miało dostęp do naszych danych, to wielkie firmy technologiczne nie miałyby prawa ich udostępniać.
Jeśli Amerykanie chcą materiałów na temat obywateli, to tylko swoich lub tych, których kraje wyraziły na to zgodę.
Warto odnotować, że początkowo te wielkie firmy – chociażby Google słowami Erica Schmidta – nie były aż tak ostre w swoich wypowiedziach. Były prezes internetowego giganta powiedział wręcz, że ludzie od zawsze byli śledzeni, są śledzeni i będą śledzeni. Jednak ton wypowiedzi szybko się zmienił. Niedawno Schmidt powiedział, że tego typu praktyki są oburzające. Podobnie wypowiadają się przedstawiciele pozostałych firm, np. Brad Smith z Microsoftu powiedział, że użytkownicy nie używają technologii, której nie ufają i rząd naraził zaufanie ludzi i teraz musi pomóc je odzyskać.
Wystosowanie oficjalnego listu z żądaniami, a bardziej chyba prośbami skierowanymi do amerykańskiego rządu do rzecz godna pochwały.
Podobają mi się postulaty wielkich firm technologicznych, szczególnie ten, który uwzględnia odrębność poszczególnych krajów. Żebyśmy dobrze się zrozumieli, to dobrze, że wymienione powyżej firmy zdecydowały się na taki krok.
Szkoda tylko, że robią to dopiero pół roku po doniesieniach Edwarda Snowdena. Szkoda, że – jeśli owe doniesienia są prawdziwe – część z nich dołączała do programów NSA dobrowolnie, a nawet pomagała agentom w łamaniu własnych zabezpieczeń. Szkoda, że gdyby rewelacje na temat programu PRISM nie wyszłyby na jaw, to pewnie wciąż potajemnie bylibyśmy podsłuchiwani i śledzeni, a Apple, Google, Microsoft, Facebook, Yahoo, AOL, LinkedIn i Twitter nie miałby nic przeciwko temu.
Szkoda, że sprzeciwiają się działaniom NSA tylko dlatego, że się o nich dowiedzieliśmy, a nie dlatego, że najzwyczajniej w świecie jest to nie w porządku i co najmniej wątpliwe etycznie i moralnie.
Dlatego w moim odczuciu z tego listu – chociaż jest słuszny i dobry – bije wielka hipokryzja. Wielkie firmy świata technologii i Internetu po prostu przestraszyły się tego, że przestajemy im ufać, że nie chcemy korzystać z ich rozwiązań, że najzwyczajniej w świecie im nie wierzymy. Na odzyskanie zaufania trzeba sobie zapracować. Na razie został wykonany zaledwie malutki kroczek ku temu. Droga do tego jest jeszcze długa.
A jeśli propozycje tych firm zostałyby wzięte pod uwagę, to kolejny krok musiałyby wykonać rządy poszczególnych państw. Mam nadzieję, że uwinęłyby się z tym szybko.
Zdjęcie surveillance cameras pochodzi z serwisu Shutterstock.