REKLAMA

Mobilni kasjerzy w Empiku i sklepy internetowe to dinozaury. Przyszłość handlu polega na czymś zupełnie innym

Mobilnych sprzedawców sklepów Empik, choć dopiero wkraczają do tej sieci, można nazwać już „dinozaurami”. Podobnie rzecz ma się z uruchamianiem „online shopów” przez marki odzieżowe. Dopiero w ciągu kilku ostatnich lat wyrosły jak grzyby po deszczu w polskim Internecie, a już nie można nazwać ich z pewnością nowością technologiczną. Jak wyglądają zakupy przyszłości, których namiastki już teraz można spotkać zagranicą, a także w Polsce? I co to znaczy indywidualizacja potrzeb klienta, jak ona się odbywa?

Mobilni kasjerzy w Empiku i sklepy internetowe to dinozaury. Przyszłość handlu polega na czymś zupełnie innym
REKLAMA

W 2014 roku będzie coraz więcej smartfonów, które coraz częściej podłączane będą do Internetu mobilnego. Rynek chce i powinien dostosowywać się do wymagań, a właściwie standardów nowych generacji. Roczniki 80., 90. i ci urodzeni w XXI wieku za swoje produkty uznają właśnie smartfony, tablety czy Google Glass, których zadaniem jest przecież m. in. ułatwienie codziennych czynności w świecie, stającym się jednym, wielkim hiperłączem. Mimo tego, że w sieci sklepów Biedronka można płacić już nie tylko gotówką, ale także za pomocą aplikacji zainstalowanej w telefonie, ten artykuł nie będzie traktował o takich rozwiązaniach, a o twórczych i nieco „niebezpiecznych” możliwościach, jakie daje (e-)rynek.

REKLAMA

Sieć zakupów

Zakupy w Internecie to sposób na zdalne i po prostu tańsze zaopatrzenie się w produkt. Wystarczy porównać ceny kosmetyków na Allegro z tymi, z drogerii. Często te wystawiane na aukcjach „Kup teraz!” w Sieci są ponad 50% tańsze, wliczając w to koszty przesyłki. Ceny np. sprzętu fotograficznego oraz akcesoriów w Internecie również są o wiele niższe – czasem jest to kwota 50, a czasem 150 zł, co przy zakupie produktu w granicach 200 - 400 zł ma olbrzymie znaczenie dla naszego portfela.

Dzięki porównywarkom cen zakupy w Internecie są dla nas szybkie, przyjemne i bezbolesne, a fakt niestania w kolejce i nieprzeciskania się przez tłumy osób żądnych nowego krzesła obrotowego czy po prostu nowej paczki makaronu, wydaje się rekompensować czas oczekiwania na nowy przedmiot. Ponadto zakupy w Internecie dają nam jeszcze jedną przewagę – produkt, jeśli kupiony w sklepie, a nie z drugiej ręki, możemy po obejrzeniu go na żywo, zwrócić. Oczywiście, rozwleka to wszystko w czasie i na pewno uprzykrza radość z nieinwazyjnych zakupów, ale warto pamiętać, że mamy taką możliwość.

Zresztą dzisiejszy klient nie jest już tak naiwny, jak kiedyś i docenia tzw. showrooming. Showrooming to korzystanie ze sklepów stacjonarnych jedynie po to, by sprawdzić produkt w tzw. realu. Celem bowiem jest zakup rzeczy po możliwie jak najniższej cenie, a więc w Sieci. Showrooming charakteryzuje się także ciągłym byciem online – nawet podczas „zwykłych” zakupów za pomocą urządzeń mobilnych sprawdzamy opinie o danym produkcie czy jego ceny w innych sklepach. TNS Mobile Life opublikowało raport, obejmujący 43 kraje, z którego wynika, że ponad 30% osób, korzystających z telefonii komórkowej w Polsce i na świecie zasięga opinii w normalnym sklepie, zanim kupi coś przez Internet.

Dzisiejszy klient nie jest już nie tylko tak naiwny, ale także nie boi się Sieci jak kiedyś. Z badań przeprowadzonych przez Gemius Polska wynika, że około 70% użytkowników Internetu w naszym kraju robi zakupy w Sieci. Coraz częściej tą formą transakcji interesują się osoby należące do pokolenia 50+. Jak donosi „Puls Biznesu” handel elektroniczny to najszybciej rozwijająca się gałąź przemysłu w Polsce – wartość rynku wzrosła z 4 miliardów 360 milionów w roku 2011 do 5 miliardów 850 milionów w 2012.

Stacjonarny skok w wirtualność

Sklepy stacjonarne, aby przyciągnąć klientów, ułatwić im funkcjonowanie i zrobić krok w przyszłość decydują się na nowe rozwiązania technologiczne i przenoszą wirtualny świat do tego realnego. Popularne w internetowych sklepach sugestie, dotyczące tego, co będzie pasowało do danej rzeczy bądź sławna formułka „ci, którzy kupili x, zakupili również y” już wkraczają do naszego codziennego życia. Zakupy w realnym świecie mają być coraz przyjemniejsze i bogatsze w doświadczenia – sieć Whole Foods próbuje wprowadzić do swoich sklepów wózek, który dzięki systemowi Kinect podąża za klientem i nie wymaga użycia siły przez człowieka.

Hointer to sklep mieszczący się w jednej z galerii handlowych w Seattle, w Stanach Zjednoczonych. Miejscem zarządza Nadia Shouraboura, która wcześniej pełniła stanowisko wiceprezes Amazon.com. W tym sklepie odzieżowym zakupów dokonujemy za pośrednictwem kodów QR i specjalnie przygotowanej aplikacji.

Każda para spodni posiada metkę z kodem QR, który możemy zeskanować naszym smartfonem lub urządzeniem znajdującym się w sklepie. Następnie pobieramy aplikację, wybieramy rozmiar oraz kolor spodni i udajemy się do przymierzalni, której numer wyświetla się nam na ekranie. W pomieszczeniu czekają na nas spodnie, które wypadły ze specjalnego otworu. Jeśli para nam pasuje możemy za nią sami zapłacić, używając dotykowego terminala. Jeżeli jednak potrzebujemy innego rozmiaru, wrzucamy spodnie do drugiego otworu, a w aplikacji wybieramy, że chcemy taką samą parę, ale większą bądź mniejszą.

Selfridges to sieć ekskluzywnych domów towarowych, znajdujących się w Wielkiej Brytanii. Historia tych sklepów sięga roku 1909, kiedy to w Londynie został założony pierwszy z nich przez Harry’ego Selfridge’a. Dziś możemy odwiedzić cztery galerie: w Londynie, w Manchesterze i Birmingham. W tej ostatniej dokonamy zakupu ubrania bez konieczności zdejmowania aktualnie noszonych ubrań. Dzięki dużym ekranom i kamerom, możemy zobaczyć, jak dany ciuch będzie prezentował się na nas. Zainstalowana w przymierzalni aplikacja pozwoli na podzielenie się tym widokiem w postaci fotografii ze znajomymi na portalach społecznościowych, a także podpowie nam, jakie dodatki pasują do „przymierzanej” rzeczy. Jeśli wszystko nas zadowoli, będziemy mieli okazję zarekomendować kupowane przedmioty i tym samym zareklamować sklep i jego możliwości w Sieci.

Wszystkie dane, które były potrzebne do zakupów wspomaganych przez nowoczesne technologie zostają w maszynach i są analizowane przez speców od marketingu danej marki. Trudno odpowiedzieć na pytanie, czy do dobrze, czy źle. Z jednej strony pozwala to na skrojenie na miarę nie tylko ubrania, ale i oferty, z drugiej zaś pełna inwigilacja i świadomość, że na podstawie, zdawałoby się błahych rzeczy, algorytm potrafi określić nasze poglądy polityczne czy orientację seksualną, przerażają. Przeraża także trochę Feacedeals, czyli system przygotowywany przez agencję reklamową Redpepper z USA.

System ten oparty jest na naszej aktywności na Facebooku. Kamery usytuowane np. w sklepie mają wyłapać naszą twarz i bezbłędnie połączyć ją z naszym profilem na portalu społecznościowym. Nasze polubienia, aplikacje, które wykorzystujemy mają stanowić podstawę do stworzenia idealnej oferty zakupowej, np. informowanie o zniżkach na lubiane przez nas produkty.

Takie nowoczesne rozwiązania pomału wkraczają także do Polski – w jednej z galerii handlowych pod Warszawą klienci w tym roku mieli okazję przekonać się, jak wygląda mierzenie ubrań bez ich wkładania na siebie – kamery i ekrany umożliwiły stworzenie ich wirtualnych postaci, a do dyspozycji mieli ubrania wszystkich marek odzieżowych, których sklepy mieściły się w domu towarowym.

Dzisiaj i jutro to „indywidualne podejście do klienta”

Utarta formułka „indywidualne podejście do klienta” na szczęście może mieć coś wspólnego z prawdą. Wiele firm z dużym kapitałem, ale także start-upów stawia na indywidualizm i potrzebę wyróżnienia się z tłumu. W jednym z odcinków, lecącej kilka lat temu polskiej edycji Dragon’s Den, pewna kobieta chciała uzyskać dofinansowanie na stoisko z lakierami do paznokci wyposażone w maszynę, która miałaby mieszać kolory tak, aby każda klientka uzyskała idealną, pożądaną przez siebie barwę. Niestety, czas oczekiwania na taki produkt, według polskich Aniołów Biznesu był za długi i pomysł nie został przez nich wsparty.

Trudno powiedzieć, czy maszyna tworząca idealny kolor lakieru do paznokci to hit, ale ten sposób myślenia odzwierciedla kierunek w jakim zmierzają kreatywni przedsiębiorcy. „Klient nasz pan!” zyskuje na znaczeniu i zaczyna przekładać się na faktyczne dochody. Fun in Design to polski start-up trójki młodych ludzi, którzy wcześniej zajmowali się marketingiem i pijarem. Ich pomysł został zainspirowany zagraniczną platformą do tworzenia swoich wymarzonych butów, Shoes of Prey. Natchnienie przyszło w 2011, a w następnym roku pojawiła się w pełni funkcjonująca platforma w Sieci. W 2012 twórcy Fun in Design wygrali StartUp Fest, a pieniądze przyznane im w ramach nagrody poświęcili na udoskonalenie swojego pomysłu.

Platforma Fun in Design umożliwia zaprojektowanie damskich i męskich butów. Do wyboru mamy kilka różnych modeli, np. czółenka, trzewiki czy sztyblety. Mogą być z samej skóry bądź z ociepleniem. Buty mogą być uszyte m. in. ze skóry licowanej, lakierowanej lub zamszu. Materiały te dostępne są w wielu kolorach i nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy stworzyli niebiesko-żółte sztyblety z zielonym noskami. We wrześniu tego roku otworzono pierwszy stacjonarny sklep pod szyldem Fun in Design, który także stawia na nowoczesność i wirtualność. Jak można przeczytać na ich stronie:

Na miejscu można obejrzeć próbki skór, poprzymierzać buty i zaprojektować swoją wymarzoną parę lub kupić gotową. W sklepie do dyspozycji są tablety i laptop Samsung, które ułatwią projektowanie, a także oczywiście nasi specjaliści, którzy pomogą w doborze kolorów i rozmiaru.

W Internecie możemy kreować nie tylko buty, ale także biżuterię czy akcesoria. Lilou to polska marka, która swoją sieć ma także np. we Francji. Siłą i cechą rozpoznawczą Lilou jest możliwość stworzenia własnej biżuterii z grawerem. Mamy różne dostępne modele bransoletek, wisiorków czy zawieszek, ale możemy także zakupić swój niepowtarzalny wzór. Na początku wybieramy bazę, czyli to z czego ma być np. nasza bransoletka – może to być skórzany paseczek albo po prostu różnej grubości sznurek. Następnie dopasowujemy kolor, a na końcu dodajemy zawieszki: srebrne, złote bądź pozłacane. Zawieszki mają różny rozmiar oraz kształt (serduszka, sówki, kółeczka itp.) i na każdej możemy wygrawerować daną ilość znaków.

Dzisiejsze (wirtualne) zakupy pozwalają nam stworzyć od podstaw parę butów, biżuterię, skomponować własne muesli czy zaprojektować koszulkę. Możemy także zbudować niepowtarzalny rower z różowymi kołami na stronie firmy Einzig Bikes. Można powiedzieć banalnie, że świat stoi przed nami otworem, a my, posiadając pieniądze, dostaniemy wszystko czego chcemy, nieważne czy trzeba sprowadzić to z Chin czy z Ciechocinka.

Jaka będzie przyszłość? Czy nowoczesne technologie zajrzą nawet do osiedlowych sklepów? Nie sądzę, w przypadku tych ostatnich powinniśmy raczej cieszyć się z możliwości płacenia kartą (i to od 20 złotych). Istniejące przedsiębiorstwa mające zaplecze finansowe i technologiczne, a także te wkraczające dopiero na rynek powinny liczyć się z unowocześnieniem formy zakupów i dotarciem do każdego klienta. To dotarcie możliwe jest właśnie dzięki indywidualnemu podejściu i zrozumieniu, że klient również posiada fantazję, bywa kreatywny i nierzadko chce dostać to, co zrodziło się w jego głowie, a nie to, co dostępne jest na półkach. Czy kiedyś będziemy mogli kupować produkty idealne, które pojawią się u nas prosto z ekranu, a my nie wychodząc z łóżka, będziemy mogli je przymierzyć w Internecie? Chyba czekam właśnie na taki cud techniki, bo coraz bardziej nie lubię tych zwykłych zakupów.

REKLAMA

Autorka jest felietonistką sPlay.pl.

Zdjęcia Internet marketing, online shopping or internet shop concepts, selfridges building in birmingham city centre england oraz hand choosing shopping cart symbol from media icons on blue pochodzą z serwisu Shutterstock. 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA