Manta w dwa lata wyprodukowała tyle telewizorów co LG w dwa dni
Manta jest jedną z pierwszych współczesnych polskich marek elektronicznych. Często wyśmiewana, ale trudno nie przyznać, że odniosła rynkowy sukces. Teraz zamierza w Łodzi rozwinąć swoją działalność. Niestety, jej obecne funkcjonowanie na rynku telewizorów należy traktować raczej z przymrużeniem oka.
Manta od innych producentów polskich smartfonów i tabletów wyróżnia się tym, że zaczynała niezwykle wcześnie. Swoją działalność spółka zapoczątkowała w latach 90-tych od sprzedaży akcesoriów do konsoli PlayStation. Jej asortyment szybko się powiększał, a największym hitem na przełomie wieków były odtwarzacze DVD. Ich zaletą, nad markowymi sprzętami, była nie tylko cena, ale też możliwość odczytywania przeróżnych popularnych formatów, które wtedy większość zdobywała jeszcze na rynkach, a nie w Internecie.
Obecnie Manta kojarzy się z dekoderami do cyfrowej telewizji naziemnej, ale po zakończeniu procesu cyfryzacji segment ten będzie dość niszowy. Ponadto Manta sprzedaje sporo tabletów od bardzo tanich, do tych z średniej półki. W ofercie znajdziemy też e-czytnik, sprzęt car-audio, nawigacje samochodowe, agd, smartfony, akcesoria oraz telewizory. Wszystko w przystępnych cenach.
Manta, w przeciwieństwie od wielu innych producentów, stara się sama opracowywać przynajmniej część asortymentu, który sprzedaje. Ponadto jej silna pozycja rynkowa akcentowana jest mocnymi działaniami promocyjnymi od wsparcia sprzedaży w sklepach Biedronka po sponsorowanie Reprezentacji Polski w piłce nożnej.
Po co ten rys? A po to, byśmy mieli przeświadczenie co do wielkości Manty, której przedstawiciele w Łodzi spotkali się z władzami miasta. To w centrum polski w montowni Singapurskiej firmy Flextronics składane są telewizory dla Manty. Dzieje się tak od jesieni 2011 roku, czyli od dwóch lat. Według informacji łódzkiego działu gazeta.pl w tym czasie produkcja dla Manty wyniosła 100 tysięcy egzemplarzy.
Nie mając skali porównania moglibyśmy mówić o sukcesie. W rzeczywistości jest to, tyle ile TCL w Żyrardowie produkuje telewizorów w ciągu miesiąca, natomiast LG w Mławie na wyprodukowanie takiej liczby odbiorników potrzebuje zaledwie 2,5 dnia (do 40 tysięcy telewizorów dziennie). Owszem, zarówno fabryka chińskiego TCL, jak i LG wytwarza swoje produkty dla całej Europy, ale i tak różnica w skali jest porażająca.
Być może się to zmieni w przyszłości. Teraz, w Łodzi, dla Manty składane są już nawet 50-calowe odbiorniki, a firma ma utworzyć kolejne miejsca pracy i uruchomić nowy dział R&D, czyli badań i rozwoju. Takie działania zapewne sprawią, że polska marka będzie oferować kolejne ciekawe produkty.
Manta budzi we mnie bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony firma stara się bardzo profesjonalnie podchodzić do tematu – własne opracowywanie produktów, dużo mocnych działań marketingowych i ambitne plany giełdowe. Z drugiej strony nie bardzo się różni od innych drobnych producentów sprzedających elektronikę z Chin pod własną marką.
Co więcej, wydaje mi się, że długo obecna na rynku Manta ze średnią opinią na rynku smartfonów i tabletów przegrywa z nowymi polskimi-chińczykami takimi jak GoClever, czy Kruger&Matz, którzy skutecznie budują swój wizerunek od zera. A 100 tysięcy telewizorów w dwa lata pokazuje, że na tym rynku Manta praktycznie nie istnieje. Jednocześnie tylko w pierwszym kwartale tego roku sprzedano milion dekoderów DVB-T z logiem firmy, a to już coś.